Archwium dla ·

soczewica-groch-fasola

· Kategoria...

Curry z dynią, ciecierzycą i świeżą miętą

Brak komentarzy

Mamy cudowny, jesienny sezon na dynie. W tym roku udało mi się wyhodować ich chyba trzynaście. Niestety nie udał się żaden butternut, ani żadna dynia hokkaido :-( , to znaczy nie zawiązały się owoce na posadzonych rozsadach. Natomiast po raz pierwszy wyhodowałam piękne dynie prowansalskie!

Biorąc pod uwagę liczbę i jednocześnie rozmiar zebranych dyń,  nie czekam z ich wykorzystywaniem, ugotowałam już kilka razy moją ulubioną zupę, był makaron z grzybami i dynią i jeszcze kilka innych dań. Dziś zrobiłam curry z dynią, ciecierzycą i miętą.

To jest danie z gatunku „nie wygląda, a smakuje wspaniale”. Do zdjęć też nie nadaje się specjalnie, ale zapewniam Was, że warto ugotować to danie.

 

Curry z dynią, ciecierzycą, mlekiem kokosowym i  świeżą miętą

ok. 5 porcji

 

1 kg dyni pozbawionej pestek, obranej ze skóry i pokrojonej w kostkę

500 g ugotowanej wcześniej ciecierzycy, lub 2 puszki konserwowej, odsączonej. Ja ugotowałam wcześniej namoczoną przez noc ciecierzycę

2 cebule posiekane drobno

łyżeczka mielonej trawy cytrynowej

łyżeczka proszku musztardowego

2 łyżki oliwy lub oleju roślinnego

1/2 łyżeczki Red Curry Paste

400 ml mleka kokosowego (z puszki lub przygotowanego z proszku, ja wolę takie z proszku)

2 ząbki czosnku posiekane lub zgniecione

2 łyżeczki cukru demerara

parę liści kafiru roztłuczonych w moździerzu

sól morska

sok z limonki lub połowy cytryny

garść świeżych liści mięty posiekanych

Na rozgrzanej patelni zeszklić cebulę na oliwie lub oleju, dodać trawę cytrynową i proszek musztardowy, wymieszać. Przez chwilę dusić, dodać czosnek i wymieszać, uważać, żeby się nie przypaliło. Dodać Red Curry Paste, wymieszać i ewentualnie dać trochę wody. Pokrojoną dynię wrzucić na patelnię i znów wymieszać, dodać mleko kokosowe, kafir, ciecierzycę i dusić przez kilkanaście minut. Przyprawić solą, limonka lub cytryną i cukrem demerara. Gdy dynia będzie miękka, ale ciągle   jeszczew kostkach, dodać posiekaną miętę i od razu podać. Doskonale jest zjeść to danie z chlebkami naan, polecam!

 

Smacznego,

 

Basia

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Curry z dynią, ciecierzycą i mlekiem kokosowym

1 komentarz

Wczoraj mój Mąż oglądał program kulinarny w BBC dotyczący kuchni indyjskiej, prowadzony przez Anjum Anand. Po obejrzeniu stwierdził, że chciałby zjesć takie curry warzywne, jak ona gotowała w programie.

Anjum Anand jest autorką wielu telewizyjnych programów kulinarnych i książek kucharskich, między innymi książki „I love curry”, którą mam, i z której wielokrotnie korzystałam.

Chcąc zaspokoić zachciankę Męża na warzywne curry z dynią i ciecierzycą, spojrzałam do  tej właśnie książki, ale nie znalazłam przepisu.

Mając jednak na względzie opinię, który mój Mąż wczoraj wygłosił, że w kuchni indyjskiej  wszystko smakuje tak samo, bo wszędzie dodaje się garam masala, imbir i kumin, stwierdziłam, że w takim razie spokojnie mogę to curry ugotować bez przepisu :-)

Obrałam i pokroiłam w dużą kostkę dynię. Poza dynią, którą mam w zamrażarce, miałam jeszcze jedną dynię z jesiennych zapasów, której użyłam właśnie do tej potrawy.

Na oleju zeszkliłam posiekaną cebulę, dodałam do niej kurkumę, chili, garam masala, czosnek, imbir i proszek musztardowy ( czyli po prostu zmieloną gorczycę). Dodałam rozpuszczone w wodzie mleko kokosowe.

Dusiłam przez około kwadrans, dodałam odsączoną ciecierzycę z puszki. Przyprawiłam solą, cukrem demerara i przez chwilę jeszcze dusiłam całość. Przed podaniem dodałam jeszcze sok z limonki. Danie pewnie wyglądałoby ładniej, gdyby było posypane kolendrą, jak to zwykle bywa w przypadku dań indyjskich, ale -jak już wielokrotnie wspominałam- świeża kolendra nie należy do moich i Córki ulubionych ziół, więc zwykle jej w ogóle nie używam.

Curry podałam z chlebkami naan podpieczonymi w piekarniku. Chlebki nie były mojej produkcji, kupiłam je w sklepie Kuchnie Świata. Naprawdę pyszne! Te które dziś jedliśmy z curry miały dodatek kolendry mielonej, kuminu i czarnuszki.

Curry z dynią, ciecierzycą i mlekiem kokosowym

ok. 3 porcje

350 g dyni pokrojonej w kostkę

1 cebula

2 łyżki oleju (pewnie fajnie, gdyby był arachidowy, ale go nie miałam)

1/2 łyżeczki mielonej kurkumy

1/2 łyżeczki mielonego imbiru

1 łyżeczka garam masala

szczypta chili

1 1/2 łyżeczki proszku musztardowego

spory ząbek czosnku rozgnieciony

30 g mleka kokosowego rozpuszczonego w 200 ml wody

puszka ciecierzycy

łyżeczka cukru demerara

sól

sok z limonki

Smacznego,

Basia

Szwy na kciuku i zupa z pulpecikami

Brak komentarzy

W weekend będziemy lukrować pierniki!

To znaczy, chyba ja sama będę musiała poradzić sobie z tą górą pierniczków…

Moja Córka parę dni temu, jak to ładnie określiła, odfiletowała sobie prawy kciuk!  Niezbędna była interwencja chirurgiczna i aktualnie ma na kciuku 3 szwy.

Życie bez kciuka, jak doskonale wiadomo, jest niezwykle uciążliwe. A życie z niefunkcjonalnym i do tego bolesnym kciukiem dodatkowo przykre… :-(

Uważajcie zatem w kuchni! Szczególnie teraz przed Świętami, kiedy tyle roboty się zapowiada.

A ja tymczasem, zanim zacznę kuchenne prace przedświąteczne, ugotowałam zimową zupę z pulpecikami.

Taka zupa, to z pewnością może być obiad jednodaniowy. Chyba dobry pomysł w okresie, kiedy czeka nas sporo pracy z przygotowaniem do Świąt.

Zupa z pulpecikami, pomidorami i soczewicą

około 5 porcji

około 500 g mięsa mielonego ( dałam w połowie wołowe i wieprzowe)

2 ząbki czosnku

1 jajko

2 płaskie łyżeczki oregano

trochę bułki tartej

oliwa do smażenia

puszka pomidorów bez skórki, ale można dać przecier pomidorowy

około 150 g mieszanych warzyw, dałam mrożoną mieszankę warzyw: marchew, por, pietruszka, seler

2 kopiate łyżeczki bulionu w proszku

4 łyżki sosu sojowego

puszka soczewicy, ale można dać na przykład drobną fasolkę z puszki albo ugotowaną samodzielnie

75 g drobnego makaronu, dałam taki trójkolorowy, bo akurat taki miałam w domu

cukier

sól

Mięso wymieszałam dobrze z rozgniecionym czosnkiem, solą, jajkiem i oregano, uformowałam małe kulki ( było ich dwadzieścia parę) i delikatnie obtoczyłam w bułce tartej.

Usmażyłam te małe pulpeciki na oliwie, przewracałam co chwilę, żeby usmażyły się ze wszystkich stron.

W garnku zagotowałam około 1 litra wody, dodałam do niej  warzywa mrożone, a następnie dodałam pomidory z puszki wcześniej zmiksowane, bulion, sos sojowy, łyżeczkę cukru. Gdy warzywa były już ugotowane dodałam makaron, odcedzoną soczewicę, i włożyłam kulki z mięsa.

Całość gotowałam, aż makaron był miękki. Może trzeba będzie jeszcze dolać wody, gdyby zbytnio wyparowała.

Gotową zupę jeszcze przyprawiłam,  bo wcześniej nie dawałam soli, mając na uwadze, że  gotowanie pulpecików w zupie zmieni jej smak.

Na talerzu zupę posypałam posiekaną dymką, ale zamiast dymki możecie użyć, oczywiście, swoich ulubionych ziół.

Zupa jest gęsta,  a szczególnie, jeśli trochę postoi, to makaron wchłonie sporo wody. Więc jeśli nie lubicie takiej gęstej, to trzeba będzie dodać więcej wody no i odpowiednio przyprawić :-)

No i tę zupę można również posypać przed podaniem parmezanem, będzie pycha!

Polecam,

Basia

Meksykańska lazania

Komentarzy - 9

Dziś sięgnęłam po przepisy z nowej książki Nigelli.

Obiecałam Wam, że będę relacjonować testowanie tych przepisów,  więc  właśnie się za to zabieram.

Nie będzie to jednak przepis oryginalny tym razem,  bo  jak zwykle zrobiłam po swojemu.

Znalazłam ciekawie zapowiadającą się lazanię meksykańską.

(Dziwnie trochę wygląda „lazania” napisana po polsku, ale ta nazwa  jest już tak zadomowiona u nas, że kiedy w pierwszej chwili napisałam „lasagne meksykańska” to  zorientowałam się, że to wygląda jeszcze dziwniej)

Lazania zrobiona jest z placków tortilla, zapieczonych z sosem i serem.

W książkowej wersji nie ma w niej mięsa,  jest za to papryka i kukurydza, której ja jakoś nie lubię używać w kuchni. Dlatego u mnie nie ma kukurydzy.

Przepis jest nieskomplikowany i niezbyt czasochłonny, potrzeba tyle czasu ile zabiera ugotowanie sosu, a potem półgodzinne pieczenie,  w sumie jakieś 40 minut.

Myślę, że warto go spróbować.

Moja Córka jest zachwycona tym daniem.

Meksykańska lazania

6 placków tortilla pszenna o średnicy około 25 cm

2 puszki  pokrojonych pomidorów bez skórki

1 puszka fasoli red kidney

ok. 150g utartego sera cheddar albo innego ostrego

ok. 400g mięsa mielonego

rozgnieciony ząbek czosnku

cebula posiekana

oliwa

chili (ilość według uznania)

sól

łyżeczka cukru

sos :

nieduże awokado

drobniutko posiekana szalotka

szczypta soli

szczypta cukru

łyżeczka sosu chili

sok wyciśnięty z około ¼  limonki

2 łyżki kwaśnej śmietany

Rozgrzałam piekarnik do około 200 stopni.

Na rozgrzanej oliwie podsmażyłam cebulę, uważając żeby się nie przypaliła.

Dodałam mięso mielone i czosnek i razem smażyłam, dodałam pomidory z puszki i wodę, mniej więcej tyle ile mieści się w jednej puszce.

Dodałam fasolę,  chili, sól i cukier. Dusiłam razem około 10 minut.

Do naczynia do zapiekania wlałam około 1/4  sosu. Położyłam 2 placki i na wierzch dałam znów 1/4 sosu i posypałam 1/3 sera. Położyłam kolejne 2 placki, sos i ser, znów 2 placki resztę sosu i resztę sera.

Wstawiłam do piekarnika.

Po około 20 minutach zauważyłam, że wierzch rumieni się zbyt intensywnie. Przykryłam lazanię folią aluminiową i zmniejszyłam moc piekarnika. Po kolejnych 10 minutach wyjęłam gotowa lazanię.

Nigella proponuje do swojej lazanii salsę z awokado. Ja też zrobiłam sos z awokado, trochę inny:-)

Rozgniotłam dojrzałe i miękkie jak masło awokado , dodałam posiekaną drobniutko szalotkę, sos chili, sok z limonki , szczyptę soli i kwaśną śmietanę.

Ten sos doskonale pasował do lazanii.

Smacznego,

B

Zupa z ciecierzycą, szpinakiem i salami

Brak komentarzy

Wprawdzie dzisiejszy dzień był  ciepły i słoneczny, ale skoro już postanowiłam ugotować tę zupę, to ją ugotowałam.

Ta  hiszpańska zupa  (inspirowana pomysłem Jamiego Olivera) należy do  dań, które z przyjemnością jada się jesienną czy zimową porą. Jest gęsta, treściwa, rozgrzewająca.

Znów nienajpiękniejsza ( za sprawą gotowanych liści szpinaku),  ale naprawdę smaczna.

Zachęciła mnie ciecierzycą, którą bardzo lubię. W oryginalnej wersji  jest w niej chorizo. Ja nie miałam go, więc dałam salami. Często w przepisach sugeruje się użycie właśnie salami  w zamian za chorizo.

Ja przyznam, że nie jestem amatorką tego rodzaju wędliny, zdecydowanie wolę salami. Dlatego cieszy mnie,  że mogę zastąpić nim tę hiszpańską kiełbasę i cieszyć się smakiem naprawdę dobrej zupy.

Jak przyjdą chłodne dni, to koniecznie spróbujcie jej, polecam!

Hiszpańska zupa z ciecierzycą, szpinakiem i salami

na 4 porcje

100g salami ( dałam salami Pepperoni z Morlin)

puszka ciecierzycy

około 1 litra bulionu z kurczaka ( może być z kostki)

około 300 g liści mrożonego szpinaku

2 łyżki oliwy do smażenia

oliwa z pierwszego tłoczenia

cebula posiekana drobno

rozgnieciony ząbek czosnku

½ puszki krojonych  pomidorów bez skórki

2 jajka ugotowane na twardo i posiekane

sól

szczypta cukru

świeżo zmielony pieprz

listki świeżego oregano

Na rozgrzanej oliwie podsmażyłam plasterki salami. To z Morlin ma małe plasterki, ale jeśli używałabym innego salami o większym przekroju, pokroiłabym plasterki jeszcze na paski.

Gdy tłuszcz z salami się wysmażył dodałam cebulę i czosnek i dusiłam razem pod przykryciem, nie pozwalając cebuli się rumienić.

Dodałam po chwili szpinak, pomidory, odcedzoną ciecierzycę i bulion. Gotowałam razem przez około 20-30 minut.

Część zupy (około 1/3) zmiksowałam w blenderze i dodałam z powrotem do garnka, doprawiłam zupę, dodałam oliwę z pierwszego tłoczenia.

Do każdej porcji dałam posiekane jajko na twardo i listki świeżego oregano.

Sałatka z ciecierzycą i czosnkowym greckim jogurtem

Brak komentarzy

Dziś znów mam dla Was ekspresową propozycję.

Błyskawiczna sałatka z ciecierzycą i greckim jogurtem czosnkowym.

Do sałatki właściwie można dać wszystko.  Utwierdzam się w tym przekonaniu  za każdym razem, kiedy muszę szybko zrobić coś do jedzenia .

Bardzo  lubię, kiedy w sałatce jest sałata.

Wprawdzie to ciągle nie jest  sezon na sałatę i  rozczulam się bardzo myśląc o tej majowej, czerwcowej … To już niedługo!

Tymczasem sałata jest, jaka jest. Dobre i to.

Jeśli  macie na przykład puszkę  ciecierzycy, kilka pomidorków koktajlowych i  coś tam jeszcze,  z pewnością zrobicie fajną sałatkę.

Sałatka z ciecierzycą i czosnkowym greckim jogurtem

dla 2 osób

½ główki  sałaty

puszka ciecierzycy odsączonej ( ja dałam 100g suchej ciecierzycy, własnoręcznie ugotowanej)

10-12  pomidorków koktajlowych przekrojonych na pół

cebulka dymka posiekana

małe awokado lub ½ dużego

200g jogurtu greckiego

ząbek czosnku

sól, cukier, ocet winny, chili  do przyprawienia jogurtu

świeża bazylia posiekana

kilka czarnych oliwek

Umytą , wysuszoną i poszarpaną na mniejsze kawałki sałatę położyłam na talerzu.

Na niej ułożyłam pomidorki, awokado pokrojone na plasterki, odsączoną ciecierzycę.

Jogurt wymieszałam z przyprawami, wyłożyłam  na wierzch sałatki, posypałam siekaną bazylią i siekaną natką.  Tyle!

Smacznego

Zupa z soczewicy

Brak komentarzy

Jak ładnie się zrobiło wokół, wiosennie! Kilka ostatnich dni było pięknych i słonecznych,  ścięłam  w ogrodzie trochę gałęzi  forsycji  i mam nadzieję,  że zakwitną  w domu niebawem.

Dziś  jednak znów się  zachmurzyło, pada, jest szaro.

Pomyślałam, że to ostatni dzwonek, żeby  ugotować zupę z soczewicy, za chwilę już nie będzie wypadało!

Zupa z soczewicy kojarzy się zimowo, zresztą w ogóle zupy przewidziane są chyba na chłodne dni, prawda?

Wielokrotnie gotowałam zupę z soczewicy i z soczewicą, jednak taką jak dziś,  zrobiłam  po raz pierwszy.

To była zupa krem z soczewicy z pikantną marmoladą z szalotki.

Soczewica  (zielona) jest,  wraz z ciecierzycą,  moim ulubionym warzywem strączkowym. Ma wyższość nad wszystkimi innymi w związku z krótkim  czasem  gotowania i brakiem  konieczności moczenia jej godzinami przed ugotowaniem. To są naprawdę istotne zalety, bo można  zachciankę na soczewicę zrealizować niemal na zawołanie.

Jedyną wadą dań z soczewicy jest ich dość bury kolor, co czyni je mało reprezentacyjnymi. Na szczęście smak rekompensuje ich mało atrakcyjny wygląd.

Do garnka wlałam litr wody, wsypałam 150g  suchej soczewicy. Zagotowałam i zmniejszyłam ogień. Dalej gotowałam. Na patelni podsmażyłam, a właściwie zeszkliłam na łyżce oliwy,  posiekaną średnią cebulę i rozgnieciony ząbek czosnku . Gdy cebula z czosnkiem były gotowe, wrzuciłam  je do garnka z soczewicą i dalej gotowałam razem. Dodałam majeranek, pieprz i dalej gotowałam. Gdy soczewica była miękka odstawiłam. Przełożyłam  wszystko do blendera, posoliłam i zmiksowałam na gładki krem.

Podczas, gdy soczewica się gotowała, moja Córka usmażyła naszą ukochaną marmoladę z cebuli. Tym razem była to marmolada z szalotki, ale równie dobra jest zarówno z czerwonej  jak i zwykłej,  białej.

Przyrządzenie jej jest dziecinnie proste,  wyczytałam ten przepis w książce na temat kuchni francuskiej.  Pokrojoną w cienkie talarki cebulę smaży się na oliwie z dodatkiem masła ( znacie trzy najważniejsze produkty, bez których nie może się obejść kuchnia francuska? 1.masło 2.masło i 3.masło!), doprawia solą , cukrem trzcinowym, creme de casis i octem winnym. Palce lizać!

Zmiksowaną zupę zagotowałam jeszcze raz i  dolałam do niej około 50-70 ml czerwonego wina . Wymieszałam dobrze. Zupa była gotowa.

Wlałam zupę na talerz, położyłam porcję marmolady cebulowej.  Pięknie pasowały do siebie, mimo braku szczególnej urody.

Jak dobrze, że jednak zdążyłam  ugotować tę zupę przed wiosną!

Basia

Zupa z soczewicy z pikantną marmoladą z szalotki

  • 150 g zielonej soczewicy
  • litr wody
  • średnia cebula
  • 30-70 ml czerwonego wina
  • oliwa nie z pierwszego tłoczenia
  • majeranek
  • pieprz
  • rozgnieciony ząbek czosnku

marmolada z szalotki:

  • 300g szalotki, albo innej cebuli pokrojonej w cienkie plasterki
  • łyżeczka oliwy
  • 15 g masła
  • 30-35 g cukru brązowego  muscovado lub ostatecznie demerara
  • 1 łyżka octu winnego albo lepiej balsamicznego
  • ½ łyżki Creme de Casis
  • ½ łyżeczki soli

Na rozgrzanym maśle z oliwą smażyć cebulę przez około 5 minut, ciągle mieszać, nie przypalić.

Dodać cukier, sól, likier, ocet , zmniejszyć płomień i dalej mieszać i smażyć aż zbrązowieje. Bardzo uważać, żeby się nie przypaliło, bo będzie gorzkie.

Wystudzoną marmoladę można przechowywać w lodówce przez 2 tygodnie. A jeść ją można z mięsami, łososiem, serami  i wszystkim innym.  Pasuje naprawdę do wszystkiego!

Piękny Jaś

Brak komentarzy


Pisałam tu kiedyś o diecie mojego Męża. To jest redukcyjna dieta  białkowa, czyli z małą ilością węglowodanów.  Dieta trwa już kilka tygodni i działa! I tak,  jak waga spada,   mnie równie skutecznie kurczą się pomysły na akceptowane w tej diecie dania.
Ciągle mięso, ryby, mięso, ryby…
Chyba zapomnę, jak się gotuje makaron! A tak bardzo lubię to robić…
Ale wracając do białka, skoro nie mam wyjścia, to  trudno, dalej będzie białko.  Ale tym razem postawiłam na roślinne.

Fasola. Piękny Jaś. Ślicznie się nazywa, prawda? Ale fasola, jak fasola…
Z nadzieją, że swą urodę w całej okazałości zaprezentuje w daniu,  wrzuciłam Jasia do garnka, zalałam zimną wodą i zaczęłam się zastanawiać nad tym, co dalej z tym fantem zrobić?
Przypomniałam sobie, że kiedyś gotowałam doskonałą ciecierzycę z przepisu Nigelli  Lawson.
I oczywiście, jak zwykle,  zrobiłam po swojemu!
To jest całkiem bezmięsne danie, wobec tego może uchodzić  za wegetariańskie. Nie jest z pewnością zbyt piękne, choć nazwa fasoli mamiła bardzo, ale naprawdę jest smaczne.
Jeśli nie macie pomysłu  na fasolę, a macie na nią ochotę, to spróbujcie. A jeśli znudziła się Wam fasolka po bretońsku, tym bardziej polecam.
Po namoczeniu odlałam wodę z fasoli i zalałam ją czystą, wrzuciłam posiekaną cebulę i majeranek i ugotowałam, zabrało to chyba około 2 godzin. Większość wody wyparowała( w międzyczasie dolałam jej trochę), zostało jej około szklanki.
W blenderze zmiksowałam  oliwę (nie z pierwszego tłoczenia), posiekaną cebulę, kawałek (około 3 cm) suszonej papryczki chili, 2 zmiażdżone ząbki czosnku, łyżkę octu winnego, świeżo zmielony pieprz. Wylałam zawartość blendera na gorącą  patelnię i podsmażyłam przez chwilę, aż zaczęło dobrze bulgotać i gorycz ze zmiksowanej cebuli wyparowała sobie. Dodałam  ugotowaną, ale nierozpadającą się fasolę ( wraz z cebulą, z którą się gotowała) do bulgoczącej mikstury cebulowo-czosnkowej, zmniejszyłam ogień  i podusiłam jeszcze przez chwilę, aż fasola zmiękła całkiem i wszystkie smaki zintegrowały się.
Powstało bardzo treściwe danie,  szczególnie przyjemna była dla mnie ta zespalająca ziarna fasoli kremowa papka, lekko pikantna  i wyraźnie czosnkowo-cebulowa. Mniam!
Pomyślałam, że choć jest bardzo smaczna, to może jednak trzeba ją czymś orzeźwić?
Pokroiłam w plasterki niedużą cukinię, podsmażyłam ją przez chwilkę na łyżeczce oliwy, dodałam octu winnego , soli pieprzu i koniecznie cukru! Lekko chrupiącą jeszcze, ale wyraźnie  słodko-kwaśną cukinię zdjęłam z ognia i połączyłam z fasolą, a dla przełamania monotonii kolorystycznej tej „bomby białkowej” dodałam kilka paseczków  czerwonego suszonego pomidora i  listki zielonej natki pietruszki.
Czy Jaś jest piękny? Można dyskutować, ale w tym wydaniu był naprawdę bardzo smaczny.
Pikantna fasola Piękny Jaś z czosnkiem cebulą i cukinią
250 g fasoli
2 cebule ( jedna do gotowania fasoli, druga do miksowania z oliwą)
około 60 ml oliwy nie z pierwszego tłoczenia
2 spore ząbki czosnku
3 cm kawałek suszonej papryczki chili
nieduża cukinia
sól
pieprz
ocet winny łyżka do mikstury z cebulą  + łyżka do cukinii
łyżeczka cukru
pomidor suszony pokrojony na paseczki
siekana natka pietruszki
Smacznego,
Basia

Hummus bi tahini

Brak komentarzy

Niedawno (pisząc o ciecierzycy) obiecałam Wam, że powiem więcej ma temat hummusu. To mój kolejny, ukochany, arabski przysmak. Jest niezwykle popularny w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.
Hummus, to dla mnie coś z gatunku „mała rzecz, a cieszy!” Receptura jest w sumie dziecinnie prosta, bo hummus to nic innego, jak ciecierzyca ugotowana i zmiksowana na gładką masę z dodatkiem pasty sezamowej i odpowiednich przypraw.
Ale jak zwykle, tajemnica tkwi właśnie w proporcjach i przyprawieniu.
Ja nauczyłam się robić hummus od Egipcjan i pozostaję wierna temu sposobowi przygotowania.
Tam podaje się go w charakterze „sałatki”, jak mówią, i zwykle je się go wraz z typowym arabskim płaskim chlebem ( podobnym do pity), co ma tylko dwie skórki, a pomiędzy nimi pustą przestrzeń.
Ja podaję w formie dipu, z kawałkami świeżo opieczonej pity albo własnoręcznie upieczonymi arabskimi chlebkami albo, ostatecznie, z kromeczkami świeżutkiej, chrupiącej bagietki.
Teraz, kiedy wszędzie wokół mamy dziesiątki miejsc serwujących dania kuchni orientalnych, można spotkać i takie, które podają hummus. Jeśli nie chce się Wam robić tego w domu, to może warto tam spróbować? Czasem można też kupić hummus w puszce w sklepach ze zdrową żywnością albo z importowanymi produktami orientalnymi, ale tego nie polecam raczej.
Jeśli jednak macie ochotę spróbować prawdziwego hummusu domowej roboty, to wypróbujcie mój przepis.
To nie może nie wyjść!

Hummus bi tahini ( hummus z tahiną)

200g ugotowanej i odsączonej ciecierzycy. Może być też z puszki.
Jeśli jednak gotujecie sami, ciecierzycę należy namoczyć dzień wcześniej. Zachowajcie trochę wody z gotowania żeby rozrzedzić hummus , jeśli będzie trzeba. Ja dodałam około 50g wody z gotowania.
70g pasty sezamowej jasnej Tahini , do kupienia w sklepach ze zdrową żywnością albo produktami orientalnymi
parę łyżek zimnej wody
2 ząbki czosnku
2 – 3 łyżki soku z limonki, cytryny albo ostatecznie octu winnego
cukier, sól do smaku
oliwa extra vergine do polania gotowego dipu.
kawałki pity albo bagietki do „maczania”, czyli nabierania hummusu
Ugotowaną ciecierzycę włożyłam do blendera. Dobrze miksowałam przez dłuższą chwilę, dodałam wodę z gotowania ciecierzycy, sok z limonki, rozgniecione ząbki czosnku.
Osobno wymieszałam w misce tahinę z 3 łyżkami zimnej wody. Kiedy wlejecie wodę do tahiny, najpierw będzie rzadka papka, która podczas dalszego mieszani a będzie gęstnieć. Trzeba mieszać, aż masa będzie całkiem gładka. Może trzeba będzie dolać nieco więcej wody?
Gładką tahinę z wodą dodałam do miksowanej masy z ciecierzycy, dodałam sól i cukier. Jeśli chodzi o ilości, to tu musicie sami zdecydować o proporcjach. Może ½ łyżeczki soli i 1 łyżeczka cukru? Zależy od Waszych upodobań do solenia.
Ja gotowy hummus przykryłam szczelnie folią do żywności i wstawiłam do lodówki. Nie musicie tak robić, można go podawać od razu po zrobieniu. Jednak jeśli trochę „odpocznie” przed podaniem, będzie miał szansę dobrze zaabsorbować czosnek i jego smak się wyostrzy.
Jeśli macie pitę czy choćby bagietkę, rozgrzejcie piekarnik do 220 stopni i włóżcie je tam na chwilę, na około 5-8minut. Staną się chrupiące, jakby właśnie upieczone i doskonale będą smakowały zanurzone w ciecierzycowo- czosnkowo-sezamowej paście! Mniammmmm…

Basia

Curry z ciecierzycy

Brak komentarzy

Lubicie ciecierzycę? Ja bardzo ją lubię! Zakochałam się w niej wiele lat temu,  będąc po raz pierwszy w Egipcie. Ciecierzyca jest bardzo znana i  często używana w kuchniach krajów basenu Morza Śródziemnego. U nas była bardzo mała znana,  jeszcze całkiem niedawno. Zresztą ciągle chyba jest mało popularna. Często, kiedy pytam w sklepie o nią , spotykam się z pytaniem  „a co to jest?” albo asekuracyjną odpowiedzią  „ nie mamy czegoś takiego”!
Ciecierzyca, groch włoski, cieciorka czasem.  Groch, który po ugotowaniu,  kształtem i wielkością przypomina obrane orzechy laskowe. Mogę go  jeść tak wprost z garnka, jak orzeszki solone!
I można z niego zrobić różne fajne rzeczy do jedzenia.
Ciecierzyca jest  podstawą do hummusu (o którym wkrótce napiszę!), można dodawać ją do sałatek, zapiekanek, gotowanych różnych warzyw, można też dobrze przyprawić   i podać ugotowaną zamiast ryżu czy ziemniaków,  do mięsa albo  łososia. Można zrobić wiele.  Można, tak jak ja dzisiaj,  zrobić curry z ciecierzycy. Takie trochę orientalne, wegetariańskie danie. Jeśli lubicie kmin rzymski, to powinno się Wam spodobać.






Curry z ciecierzycy

Na około 3 porcje:
puszka ciecierzycy (420g),  ja po prostu ugotowałam, wcześniej przez noc moczoną, ciecierzycę  (około 200g suchej)
2 łyżeczki kminu rzymskiego zmielonego
2 łyżeczki kolendry mielonej
2 łyżeczki Red Curry Paste
2-3 cm świeżego imbiru , utartego na drobnej tarce
150 ml rosołu warzywnego-może być z kostki( 1 kostka)
szczypta chili
sól, pieprz, cukier – tyle ile lubicie
3 ząbki czosnku
2 pomidory obrane i pokrojone w kostkę- ja użyłam pomidorów krojonych z puszki, około ½ puszki
3-4 łyżki oleju
250g pieczarek pokrojonych w  plasterki
cebula posiekana
około 100g mleka kokosowego
płatki migdałów do posypania gotowego dania przed podaniem
siekana kolendra albo natka pietruszki

Na patelni rozgrzać połowę oleju, wrzucić zgnieciony czosnek, kolendrę i kmin, zamieszać, smażyć około 3 minuty . Bardzo uważać, żeby nie przypaliło się.
Następnie wrzucić pomidory i Red Curry Paste i  jeszcze przez chwilę gotować, dodać mleko kokosowe, chili.
Na drugą  patelnię wlać pozostały olej i na nim smażyć cebulę i pieczarki, uważając żeby się nie przypaliły. Nie mają być brązowe!  Cebula ma być zeszklona, pieczarki lekko podsmażone, około 5 minut.
Gdy będą gotowe przerzucić pieczarki do pasty pomidorowo-przyprawowej, dodać ciecierzycę ( odsączoną) i gotować jeszcze chwilę. Przyprawić jeśli trzeba  solą, pieprzem, cukrem.
Podawać posypane płatkami migdałów i siekana kolendrą, względnie natką pietruszki.



Facebook

Likebox Slider for WordPress