Archwium dla ·

grzyby

· Kategoria...

Tarta z kurkami, szpinakiem i cukinią

Brak komentarzy

Bardzo przepraszam wszystkich tych, którzy licząc na nowy wpis, odwiedzają  tę stronę.

Wakacje, a wcześniej nawał pracy, spowodowały to moje milczenie.

Jeszcze mnie czeka jeden wyjazd w najbliższym czasie, a potem już będzie więcej spokoju i więcej gotowania  :-)

Dziś, korzystając z popołudnia spędzonego w domu, przygotowałam tartę z nadzieniem godnym pełni lata, były w niej kurki i szpinak i cukinia. Czyli same dobre rzeczy tej pory roku!

 

Tarta z kurkami, szpinakiem i cukinią

 

porcja ciasta francuskiego

około 350 g kurek

pęczek świeżego szpinaku

nieduża żółta cukinia pokrojona w słupki o długości około 4-5 cm i grubości około 0,8 cm.

150 ml śmietanki kremówki

100 ml mleka

2 jajka

40 g utartego  sera cheddar

40 g utartego sera dziugas

2  spore ząbki czosnku rozgniecione lub posiekane drobno

pieprz

sól

ocet winny

cukier

 

Rozgrzać piekarnik do około 180 stopni.

Listki świeżego szpinaku oddzielić od łodyżek i zblanszować, a następnie odcedzić.

Na patelni, na oleju chwilę smażyć szpinak, dodać czosnek, ocet winny, sól, cukier i razem dusić przez kilka minut, odstawić.

Kurki podsmażyć na oleju, posolić, dodać pieprz. Dusić  około 10 minut.

Ciastem francuskim wyłożyć formę do pieczenia, na cieście położyć równomiernie szpinak, położyć podduszone kurki. Na wierzchu ułożyć słupki cukinii. Posypać utartym serem.

W misce roztrzepać śmietankę z mlekiem i jajkami, wylać masę śmietankowo-jajeczną na warzywa,dodać sporo  pieprzu.

Naczynie wstawić do piekarnika, piec około 30-35 minut, aż wierzch zacznie się rumienić, wtedy wyjąć z piekarnika.

Jeszcze dobrze chwilę odczekać, żeby tarta nieco wystygła  i można jeść!

Polecam, jest pyszna :-)

Basia

Makaron z grzybami i pieczoną dynią

Brak komentarzy

 

Jesień, to czas dyni i grzybów. Podobnie wielu jeszcze innych warzyw i owoców, ale  akurat one są według mnie absolutnie przypisane do tej pory roku. Oczywiście możemy zamrażać je i korzystać z nich potem przez całą zimę i dalsze pory. Bardzo to cenię, zresztą! Pewnie też można je jakoś produkować poza sezonem, choć nie wiem, czy się to robi?

Jednak dynia, czy grzyby jesienią mają swój niepowtarzalny charakter.

W dzisiejszej mojej propozycji połączyłam dynię z grzybami i bardzo było to smaczne, choć niezwykle proste połączenie: makaron z dynią i grzybami.

Proporcje mogą być różne, amatorzy grzybów mogą dać ich więcej, a wielbiciele dyni mogą natomiast  zredukować ilość grzybów i dodać więcej dyni.

Zaczęłam od przygotowania dyni. Rozgrzałam piekarnik  do około 180 stopni i włożyłam do niego dynię pozbawioną pestek i pokrojoną wraz ze skórą na „łódeczki” o szerokości kilku centymetrów,.  To jest najfajniejszy, według mnie, sposób „opracowywania” dyni. Odkąd stosuję go, nie mam problemów z obieraniem skóry z dyni. Piekę więc tę pokrojoną dynię, aż będzie dość miękka, żeby pokroić ją, czyli przez około 20-30 minut. Następnie wyjmuję z piekarnika, studzę i potem z łatwością zdejmuję skórkę z niej.

Taką właśnie upieczoną wcześniej dynię pokroiłam w kostkę o boku około 1,5- 2 cm i odstawiłam.

Na patelni, na oliwie zeszkliłam cebulę, dodałam czosnek oraz obrane i pokrojone grzyby i podsmażyłam całość . Posoliłam, dodałam pieprz i kiedy już były miękkie dodałam do nich pokrojoną dynię, a potem śmietankę i chwilę całość dusiłam. Dodałam chili, naprawdę odrobinę octu winnego, pieprz i oregano.

Ugotowałam w międzyczasie makaron.

Makaron odcedziłam, zostawiłam nieco wody z gotowania, na wypadek, gdyby sos był za gęsty.

Przełożyłam makaron do sosu i wymieszałam, trzeba było jednak dodać nieco wody, więc użyłam tej z gotowania makaronu. Trzeba też sprawdzić na tym etapie, czy całość nie potrzebuje więcej przyprawienia, bo jest możliwe, że trzeba dodać na przykład  więcej soli. Dodałam listki świeżego oregano i wymieszałam.

Można taki makaron posypać parmezanem, jednak ja tego nie zrobiłam i muszę przyznać, że zupełnie mi go tu nie brakowało :-)

 

Makaron z pieczoną dynią i grzybami

około 4-5 porcji

 

około 400-500 g dyni pokrojonej wraz ze skórą w „łódeczki”( waga przed pieczeniem)

około 300-400 g oczyszczonych grzybów (dałam maślaki)

nieduża posiekana cebula

rozgnieciony ząbek czosnku

około 200 ml śmietanki kremówki

szczypta chili

sól

pieprz

ocet winny

oregano

listki świeżego oregano

oliwa do smażenia

300-350g makaronu ( waga przed gotowaniem, oczywiście)

 

Smacznego,

 

 

Basia

 

 

 

 

 

Grillowana wieprzowina Hanoi

Brak komentarzy

Kiedyś, gdy potrzebowałam pomysłów na grillowane dania, kupiłam w księgarni amerykańskiej  fajną książkę pod tytułem „Barbecue Bible”.  Jest w niej mnóstwo przepisów na  grillowane ryby, mięsa i drób, na potrawy wegetariańskie, a nawet desery! A do tego wiele dodatków takich jak dipy, sosy , dressingi i sałatki.

Przepisy te, to receptury pochodzące z kuchni całego świata.

Czasem zaglądam do tej książki i muszę przyznać, że za każdym razem znajduję w niej coś ciekawego. I wtedy zwykle bardzo się dziwię, że wcześniej tego nie  zauważyłam. Myślę, że to pewnie dlatego, że kiedy nastawiam się na znalezienie czegoś konkretnego, np przepisu na rybę czy żeberka, nie zwracam uwagi na inne ciekawe rozwiązania kulinarne. Ale dzięki temu ciągle odkrywam coś nowego.

I tak właśnie omijałam do tej pory przepis na grillowaną wieprzowinę Hanoi, aż wreszcie ją zauważyłam i przygotowałam.

Przepis jest niezwykle nieskomplikowany, ale jednocześnie oryginalny dzięki dodatkowi sosu rybnego i cukru trzcinowego, składników niezbyt często chyba stosowanych do przyprawienia mięsa.

Grillowane kotleciki mają oryginalny słodkawy i raczej dość delikatny smak, więc sos do nich również powinien być dość delikatny. Dlatego,  jako uzupełnienie dania, decydowałam się przygotować gęsty sos z pieczarek. I myślę, że to trafione połączenie.

Grillowana wieprzowina Hanoi i sos z pieczarek

wieprzowina Hanoi:


500 g zmielonej chudej wieprzowiny

1 łyżka cukru trzcinowego (jasny muscovado lub demerara)

2 łyżki sosu rybnego Thai

2 spore rozgniecione ząbki czosnku

1 duża szalotka lub nieduża cebulka drobno posiekana

2 łyżeczki cukru palmowego (lub ponownie demerara)

1 łyżeczka soli

W rondelku postawionym na rozgrzanej płycie kuchennej rozpuściłam cukier trzcinowy w sosie rybnym, ciągle mieszając. Odstawiłam i ostudziłam. W misce dokładnie wymieszałam mięso z resztą składników, wlałam również sos rybny z cukrem.

Przykryłam szczelnie miskę z mięsem i wstawiłam na około 3 godziny do lodówki.

Po wyjęciu z lodówki uformowałam 15 małych kotlecików (spłaszczonych kuleczek) i grillowałam je na patelni ( można użyć też grilla albo patelni grillowej). Wieprzowinę należy  dobrze wypiec, więc kotleciki grillowałam przynajmniej 20 minut. Jeśli macie wątpliwości, czy mięso jest gotowe, trzeba po prostu sprawdzić jeden kotlecik, dla pewności!

Sos pieczarkowy:


około 250 g pieczarek posiekanych dość drobno

łyżka oleju roślinnego

100 ml wody

25 g mąki

100 ml śmietanki kremówki

pieprz, sól

odrobina octu winnego

Pieczarki poddusiłam na oleju. Mąkę wymieszałam dokładnie z wodą i wlałam do pieczarek, ciągle mieszając doprowadziłam do wrzenia i dodałam śmietankę, również ciągle mieszając. Przyprawiłam solą i sporą ilością świeżo zmielonego pieprzu oraz odrobiną octu winnego.

Smacznego,

Basia

Grillowane kapelusze pieczarek

Brak komentarzy

No i dziś jeszcze jedna propozycja dla tych, którzy na grillu niekoniecznie muszą kłaść mięso czy kiełbaski.

Tak się złożyło, że zupełnie niespodziewanie miałam wrócić do domu wcześniej, niż zazwyczaj w tygodniu. To była taka pora, która umożliwiała zorganizowanie grillowanej wspólnej kolacji. Dla mnie to prawie święto w powszedni dzień!

Przygotowałam wcześniej to, co mieliśmy grillować. Między innymi były to faszerowane szpinakiem i serem pleśniowym kapelusze pieczarek.

Wprawdzie zrobiłam wcześniej nadzienie szpinakowe, ale nafaszerowanie kapeluszy zostawiłam już na ostatnią chwilę, po moim powrocie do domu.

I tak pieczarki umyłam i oderwałam im nogi, lekko wykręcając je.

Zostawiłam same kapelusze.

Szpinak umyłam i  poddusiłam na łyżce oliwy, dodałam czosnek, odrobinę octu winnego. Dusiłam dosłownie parę minut i odstawiłam. Gdy szpinak przestygł, odcisnęłam resztę płynu, który pojawił się pod nim na patelni i pokroiłam szpinak grubo.

Na tarce utarłam ser pleśniowy, wymieszałam go ze szpinakiem, doprawiłam pieprzem odrobina soli, dodałam jeszcze rozgnieciony ząbek  czosnku, posiekane listki oregano. Wymieszaną masę szpinakowo-serową nadziałam kapelusze, na wierzchu położyłam jeszcze kawałek sera i listek oregano.

Nafaszerowane kapelusze położyłam na wysmarowanej oliwą tacce do grillowania.

I znów moje mezmięsne danie potrzebowało znacznie więcej czasu na grillu niż kiełbaski, więc trzeba to wziąć pod uwagę przygotowując kolację. Kapelusze muszą najpierw same się dobrze rozgrzać, zanim upiecze się ich wnętrze, a to zabiera jednak trochę czasu, pewnie około 45 minut.

Grillowane pieczarki faszerowane szpinakiem i serem pleśniowym

12 pieczarek

ok. 250 g świeżego szpinaku

około 150 g sera pleśniowego

2 spore rozgniecione ząbki czosnku

oliwa

pieprz

sporo posiekanego świeżego oregano

sól według uznania

odrobina octu winnego

smacznego,

Basia

Jadalne kurki z supermarketu

Brak komentarzy

Lubię grzyby, ale się ich boję. Oczywiście tych trujących.

Nie znam się  na grzybach na tyle, żeby śmiało iść i zbierać je. A właściwie nie tyle tylko zbierać, co potem je przyrządzić.

Częste ostatnio doniesienia medialne o zatruciach i ich tragicznych skutkach sprawiają, że z grzybów wybieram te najbardziej charakterystyczne. Maślaki, podgrzybki, prawdziwki czy kurki.

A najlepiej, jeśli pochodzą  z supermarketu, to pewnie mała szansa, żeby były jakieś trujące.

Kupiłam więc pudełko kurek, bo to przecież grzybowy sezon!

Trzeba korzystać z nich, nawet jeśli to mają być tylko supermarketowe kurki ( a nie pachnące lasem , własnoręcznie zebrane świeżutkie kozaki…).

Z owych kurek postanowiłam zrobić tartę, jako że jest to dość proste danie i w naszym domu bardzo lubiane.

Wobec tego rozgrzałam piekarnik do około 190 stopni.

Kurki  umyłam dokładnie a następnie wrzuciłam na gorącą oliwę, poddusiłam je, dolewając do nich nieco wody.  Dusiłam je około 10 minut a następnie posoliłam.

Na naoliwionej blasze ułożyłam arkusz ciasta francuskiego. Brzegi zrolowałam  troszkę i zawinęłam do środka tworząc nieco wyższy brzeg.

Do nieco przestudzonych kurek dodałam opakowanie ricotty, sporo świeżo zmielonego pieprzu, rozgnieciony ząbek czosnku, skropiłam odrobina octu winnego i wymieszałam.

Masę kurkowo-twarogową wyłożyłam na ciasto francuskie, posypałam utartym parmezanem i wstawiłam do nagrzanego piekarnika.

Piekłam około 20 minut, aż brzegi tarty i wierzch zrobiły się złociste.

Wyjęłam z piekarnika i posypałam listkami świeżego oregano.

Smacznego!

Tarta z ricottą i kurkami

250 g świeżych kurek

250 g ricotty

275 g opakowanie ciasta francuskiego

ząbek czosnku

ocet winny

sól

pieprz

około 30-50 g parmezanu

listki świeżego oregano- opcja

Basia

Zupa z cukinii i pieczarek

Brak komentarzy

Cukinia, to dość wielofunkcyjne warzywo. Można zrobić z niej naprawdę wiele.

Usmażyć, udusić, zrobić surówkę i upiec ciasto.

Można też zrobić zupę.

Ja właśnie dziś zrobiłam zupę z cukinią i pieczarkami.

Jeśli nie hodowaliście nigdy cukinii, z pewnością nie wiecie, że z jednej małej sadzonki wyrasta kilka bardzo dłuuuugich pędów, które rodzą wiele owoców. To jest niesamowite, jak cukinie się rozrastają.

Ciągle jest dużo nowych, małych  owoców i z niepokojem myślimy, czy pogoda da im wszystkim  urosnąć i dojrzeć. Szkoda będzie, jeśli zrobi się zima zbyt wcześnie, … a niestety takie są prognozy…

Ale bądźmy dobrej myśli ! Uda się jeszcze niejedna zupa, gratin i coś tam jeszcze z naszej ogrodowej cukinii.

A dziś udała się właśnie zupa.

Wprawdzie ma dość bury kolor ( to za sprawą pieczarek) , ale nie warto zrażać  się kolorem, bo to całkiem dobra zupa.

Na oleju roślinnym zeszkliłam cebulę, dodałam do niej pokrojone drobno pieczarki i cukinię. Dodałam wino. Dusiłam razem przez około 10 minut, dodałam sos sojowy.  Następnie dodałam płatki owsiane i wodę. Wymieszałam i gotowałam przez kolejnych paręnaście minut.

Dodałam chilli, sól i  cukier.

Przelałam całość  do blendera i zmiksowałam.

Potem znów przelałam zupę do garnka, przyprawiłam pieprzem i octem balsamicznym (akurat skończył  mi się ocet winny, ale pomyślałam że barwie zupy on i tak nie zaszkodzi, więc śmiało go użyłam:-) )

Zupę podałam z kleksem śmietany ( bo zawsze bardzo lubiłam zupę ze śmietaną i nic się nie zmieniło  u mnie w tej sprawie).

A dla chętnych również z siekaną natką pietruszki.

Zupa, choć wagowo głównie cukiniowa, w smaku  jest znacznie bardziej grzybowa.

A śmietana bardzo do niej pasuje!

Basia

Zupa z cukinii i pieczarek

około 600 g cukinii

250 g pieczarek

około 2 łyżek oleju roślinnego

½ filiżanki płatków owsianych ( około 75g)

5 filiżanek wody

około 150 ml białego wina

około 1-1 ½ łyżeczki cukru

szczypta cukru

szczypta chilli

2-3 łyżki sosu sojowego

ocet  balsamiczny

sporo świeżo zmielonego pieprzu

przed podaniem:

śmietana i natka pietruszki

Kurki z cukinią

Brak komentarzy

Nie doczekałam się jeszcze naszej ogrodowej cukinii, pogoda się zepsuła tak skutecznie, że o dojrzewaniu owoców i warzyw można zapomnieć na razie.  Trudno jednak pohamować apetyt na cukinię i  jeśli już taki jest, po prostu trzeba ratować się  kupioną na straganie.

Bardzo to przyjemny czas, gdy  widzi się cenę 2,50 zł za kilogram cukinii. A może i niższą nawet…

Tak więc oczywiście kupiłam cukinię, a gdy wróciłam do domu zastałam w kuchni sprezentowane przez Kolegę mojego Męża pudełko kurek. Świetnie! Połączenie cukinii i kurek, to para niemal doskonała! I choć nie było wątpliwości, co w związku z tym ugotuję,  przypomniałam sobie taki lipiec  wiele lat temu, kiedy razem z moim Mężem uczestniczyliśmy w obozie młodzieżowym, który odbywał się gdzieś w jakimś fińskim lesie. Urodzaj grzybów był tam nieprawdopodobny, ale zbieraliśmy je chyba tylko my.  Było zatrzęsienie  kurek i kozaków.  Zasada zbierania była taka: zbieramy tylko to, co rośnie nie dalej, niż metr od ścieżki.

A poważnie mówiąc nie bylibyśmy po prostu w stanie zebrać wszystkich grzybów, które widzieliśmy.  Kozaki  suszyliśmy na kaloryferach, korzystając z zimnej pogody i włączonego ogrzewania.  W rezultacie w charakterze pamiątek przywieźliśmy  do Polski sznury suszonych grzybów.

A kurki smażyliśmy na maśle i zjadaliśmy od razu! To była prawdziwa poezja!  Może trochę też za zasługą fińskiego masła Lurpak? :-)

Tyle wspomnień. Wracam do moich kurek zapiekanych z cukinią!

To jest bardzo proste i  zarazem niezwykle wdzięczne danie, szczególnie dla miłośników kurek.

Pojawiło się u nas w domu, bo moja Córka  gdzieś w jakiejś restauracji  zjadła kiedyś  kurki z cukinią i zażyczyła sobie takich w domu. Oczywiście nie było przepisu, tylko zapamiętany przez nią smak i jedynie podejrzenie, co tam mogło jeszcze być. W ten sposób powstało to danie, które  od pierwszego razu weszło do naszej kuchni na stałe. Zimą kupuję drogie mrożone kurki i drogą cukinię, żeby je przygotować. Ale teraz mamy przecież sezon na kurki i tanią jak barszcz cukinię, więc śpieszmy korzystać z tych darów!

Kurki zapiekane z cukinią i parmezanem

średnia cukinia pokrojona w kosteczkę

około 350 g kurek( doskonale umytych i ewentualnie pokrojonych, jeśli są duże)

cebula drobno posiekana

szczypta chili, sporo pieprzu świeżo zmielonego

rozgnieciony ząbek czosnku

250ml śmietanki kremówki

sól i szczypta cukru do smaku

ocet winny ( około 1 łyżeczki)

30 g utartego  parmezanu

oliwa do smażenia

Rozgrzałam piekarnik do około 180 stopni.

W naczyniu do zapiekania położyłam na dnie posiekaną cebulę a na niej cukinię.

Na patelni rozgrzałam około 2 łyżek oliwy i wrzuciłam na nią kurki, podsmażyłam je przez około 10 minut. Doprawiłam solą, pieprzem, chili, czosnkiem i dodałam śmietankę, na koniec dodałam ocet winny i wymieszałam dobrze. Chwilkę całość pogotowałam, żeby śmietanka trochę zgęstniała.

Przełożyłam kurki do naczynia z cukinią, posypałam parmezanem i wstawiłam do piekarnika.

Piekłam około ½ godziny. W tym czasie parmezan stworzył złocistą skorupkę, cukinia była jeszcze ciągle jędrna ale już gotowa do jedzenia. Wyjęłam  danie z piekarnika, posypałam świeżą bazylią i podałam.

Pycha!

I bardzo chętnie z białym winem!

Basia

Facebook

Likebox Slider for WordPress