Archwium dla

kwiecień, 2012

...

Quesadillas z kurczakiem i pesto

1 komentarz

 

Jakoś tak się ostatnio składa, że często sięgam po tortille. Pewnie dlatego, że są wygodne  w użyciu i szybko można z nich zrobić naprawdę smaczne jedzenie. Jeszcze dobrze by było robić je samodzielnie. Kiedyś, całkiem niedawno, moja Córka miała już pierwsze podejście do tych placków, samodzielnie upieczonych, ale myślę, że trzeba jeszcze popracować nad tą technologią :-) Z pewnością wkrótce do tego wrócimy.

Tym razem jednak znów użyłam kupionych w sklepie placków i zrobiłam quesadillas. Takie fajne  kanapki na gorąco, z kurczakiem, pesto i parmezanem.

Kurczaka pokroiłam w kosteczkę, wrzuciłam na gorącą oliwę, wcisnęłam sok z cytryny, dodałam sól, pieprz, odrobinę chili i smażyłam, aż kurczak był lekko przyrumieniony i miękki. Odstawiłam. Drugą dużą patelnię posmarowałam olejem przy pomocy pędzla i rozgrzałam.

Tortillę posmarowałam cienko pesto, rozłożyłam na niej równomiernie kawałki kurczaka, posypałam utartym serem, przyłożyłam drugim plackiem, lekko docisnęłam. Przełożyłam na patelnię i smażyłam najpierw z jednej strony na złocisty kolor, potem przy pomocy talerza odwróciłam całość na drugą stronę i smażyłam jeszcze z drugiej strony.

Moc kuchenki czy płomień nie powinny być za duże, żeby ser się zdążył roztopić, a placki przyrumienić, ale nie przypalić.

Ja dałam naprawdę niedużo oleju na patelnię, tak jak wspomniałam, tylko posmarowałam ją używając pędzla. Ale jeśli chcecie mieć quesadillas dobrze chrupiące, to musicie dać więcej tłuszczu.

Gotowe quesadillas przed podaniem kroi się na trójkąty, tak jak pizzę.

Do tego dobrze podać sos, świetnie pasuje dressing z awokado.

Dojrzałe i miękkie awokado trzeba rozgnieść dobrze widelcem i dodać do niego odrobinę tabasco, worcestershire sauce, rozgnieciony czosnek, szczyptę soli i cukru, świeżo zmielony pieprz, 2-3 łyżki kwaśnej śmietany, łyżeczkę soku z cytryny i wszystko razem wymieszać.

 

 

Quesadillas z kurczakiem i pesto

 

2 tortille pszenne ( albo kukurydziane, jeśli wolicie)

100 g usmażonego  kurczaka (pokrojonego wcześniej w kosteczkę, podsmażonego na oliwie z dodatkiem soku z cytryny, chili, soli, pieprzu)

2 kopiate łyżeczki (około 25 g) pesto ze słoika

około 30 g sera, najlepszy byłby parmezan, ja nie miałam go i dałam ser dziugas

olej do podsmażenia tortilli

 

 

 

Smacznego,

 

 

Basia

 

 

 

 

 

 

 

 

Kurczak z cytryną i pierwsze listki ogrodowego oregano

Brak komentarzy

To jest całkiem zwyczajne danie, po prostu upieczony kurczak, ale  naprawdę bardzo smaczny.

Myślę, że przede wszystkim z powodu marynaty, która, choć równie prosta, jak całe danie, dała interesujący smak kurczakowi.

Nogi z kurczaka podzielone na mniejsze części, czyli na podudzie i udo, pozbawiłam skóry. Zawsze to robię, żeby usunąć główne źródło tłuszczu w kurczaku (no, chyba, że jest jakiś przepis, który absolutnie wymaga pozostawienia skóry, ale to naprawdę ogromna rzadkość). Umyte części kurczaka włożyłam do miski, wycisnęłam na kurczaka sok wyciśnięty z dużej cytryny, dodałam rozgnieciony spory ząbek czosnku i nieco oliwy z oliwek i wymieszałam całość. Przykryłam szczelnie folia do żywności i wstawiłam do lodówki na całą dobę.

Następnego dnia rozgrzałam piekarnik do 200 stopni. Blachę do pieczenia wyłożyłam papierem do pieczenia i poukładałam na niej kawałki kurczaka, lekko je posoliłam i posypałam obficie pieprzem. Polałam resztą marynaty, w której kurczak się macerował.

Wstawiłam do piekarnika i piekłam około 45 minut.

W tym czasie przygotowałam sos. Posiekałam dymkę, bazylię i pierwsze listki naszego ogrodowego oregano, które  właśnie dziś znalazłam po raz pierwszy w tym roku! Kilka listków zostawiłam do dekoracji. Obranego ogórka starłam na grubej tarce i odcisnęłam z niego nadmiar soku. Jogurt wymieszałam z ogórkiem, ziołami, rozgniecionym czosnkiem, odrobiną octu winnego, szczyptą chili, solą i szczyptą cukru. Gotowy sos z wierzchu posypałam pozostawionymi do dekoracji listkami oregano.

Gotowego, rumianego i przyjemnie pachnącego kurczaka wyjęłam z piekarnika i podałam z przygotowanym sosem.

 

Kurczak z cytryną i greckim sosem ze świeżymi ziołami

 

4 niezbyt duże nogi z kurczaka, podzielone na udo i podudzie ( w sumie 8 kawałków), pozbawione skóry

spory rozgnieciony ząbek czosnku

sok wyciśnięty z dużej cytryny

oliwa

sól, pieprz

 

sos:

 

340 g opakowanie naturalnego jogurtu greckiego

średni ogórek obrany, starty na tarce i dobrze odciśnięty z nadmiaru soku

kilka  niedużych dymek  posiekanych ( biała i zielona część)

garść listków bazylii

listki świeżego oregano ( było ich niestety jeszcze niezbyt dużo), część z nich do dekoracji

szczypta chili

sól

szczypta cukru

odrobina octu winnego

 

 

 

 

Smacznego,

 

Basia

Złociste muffinki z orzechami

Komentarzy - 3

 

 

Moje dzisiejsze złociste muffinki z orzechami upiekłam, wykorzystując golden syrup.

Golden syrup, to jasna melasa, syrop powstający w procesie rafinacji cukru. Choć na świecie golden syrup jest dobrze znany i łatwo go kupić, w Polsce to nie jest takie proste, niestety.

W Krakowie można go kupić w sklepiku Kuchnie Świata w Galerii Krakowskiej, w Warszawie u Marksa i Spencera w Złotych Tarasach, a pewnie i w innych sklepach również.

Ja golden syrup przywożę zwykle z Anglii, i jest to Lyle’s Golden Syrup,  najprawdopodobniej jeden z najlepiej znanych brytyjskich produktów na świecie!

 

Golden syrup jest gęsty i ma złocisto-bursztynowy kolor, ma podobną konsystencję do syropu klonowego czy miodu, jednak jest mniej aromatyczny i znacznie delikatniejszy w smaku. Dzieci uwielbiają go jeść z omletem czy naleśnikami, można używać go do przeróżnych wypieków i deserów.

Jeśli będziecie mieć okazję, to koniecznie spróbujcie.

 

 

Złociste muffinki z orzechami

12 sztuk

 

 

300 g mąki

2 jajka

150 ml mleka

160 g Golden Syrup + jeszcze parę łyżeczek do polania gotowych babeczek

naturalna esencja waniliowa

szczypta soli

2 spore łyżeczki proszku do pieczenia

80 g roztopionego masła

spora garść posiekanych orzechów włoskich + 12 połówek do dekoracji

Rozgrzałam piekarnik do około 200 stopni. W misce robota szybko zmiksowałam wszystkie składniki poza orzechami, na koniec dodając roztopione masło. Dodałam orzechy i wymieszałam.

Do przygotowanej formy na muffinki wyłożonej papilotkami przełożyłam porcjami ciasto, na każdej babeczce położyłam połówkę orzecha i lekko ją wcisnęłam.

Piekłam na złocisty kolor, kiedy były wyrośnięte i upieczone wewnątrz (sprawdziłam patyczkiem), wyciągnęłam je z piekarnika, przełożyłam na paterę i jeszcze gorące polałam z wierzchu odrobiną syropu.

 

 

Smacznego,

 

 

Basia

Fajita z kolorową papryką i kurczakiem, czyli kolejna zakręcona kanapka

Komentarzy - 7

 

 

Zasadniczo ten przepis zaczerpnęłam z książki Nigelli Lawson „Kitchen”, ale oczywiście nieco go zmodyfikowałam.

Bardzo brakowało mi w nim czegoś zielonego, dlatego dodałam, bardzo lubianą przeze mnie i Męża, rukolę. Poza tym do kanapki podałam dressing jogurtowy z czosnkiem, który fajnie się z nią komponuje. Nadzienie w kanapce jest aromatyczne i lekko słodkawe dzięki papryce, natomiast dressing jest trochę kwaskowy dzięki jogurtowi i to fajnie ze sobą gra.

Kurczaka pokroiłam na cienkie paski o szerokości ok 1-2 cm i  długości 4 -6 cm.

Wrzuciłam je do miski, posypałam oregano, kuminem, dodałam rozgnieciony czosnek, sól, cukier, oliwę, sok z limonki i wszystko wymieszałam i odstawiłam na chwilę.

W tym czasie pokroiłam cebulę na cienkie krążki, które przekroiłam jeszcze na mniejsze kawałki. Pokroiłam paprykę na paseczki o grubości około 1 cm i długości 4-5 cm.

Rozgrzałam łyżkę oleju na patelni, wrzuciłam na nią cebulę i zeszkliłam ją, dusząc przez kilka minut, następnie dodałam kolorową paprykę i wszystko razem dusiłam pod przykryciem jeszcze przez około 10 minut, mieszając często, żeby się nie przypaliło.W tym czasie na drugiej patelni smażyłam paseczki kurczaka, również ciągle je mieszając. Gdy kurczak był miękki i lekko przyrumieniony miejscami, przerzuciłam go do papryki z cebulą i wymieszałam, a następnie zdjęłam z kuchenki.

Na suchej patelni podgrzałam kolejno placki tortilli (można również to zrobić w piekarniku).

Na podgrzanym placku ułożyłam porcję nadzienia, zwinęłam kanapkę w rulon i znów położyłam na gorącej suchej patelni, lekko zrumieniłam z obu stron. Następnie zdjęłam z patelni, przekroiłam na pół na ukos i położyłam na talerzu, na którym wcześniej ułożyłam umytą i odsączoną rukolę. Razem z kanapką podałam dressing z jogurtu i rozgniecionego czosnku.

 

 

Fajita z kolorową papryką i kurczakiem ( 4 porcje)

 

4 tortille pszenne ( albo inne, jeśli wolicie)

 

nadzienie – kurczak:

3 nieduże pojedyncze filety z kurczaka pokrojone w paseczki

pełna łyżeczka oregano

pełna łyżeczka kuminu mielonego

2 łyżki soku z limonki

płaska łyżeczka soli morskiej

łyżka oleju roślinnego

rozgnieciony spory ząbek czosnku

do smażenia jeszcze jedna łyżka oleju

 

nadzienie – papryka:

1 średnia cebula pokrojona cienko

1 nieduża papryka czerwona pozbawiona gniazd nasiennych i pokrojona w paseczki

1 nieduża żółta papryka  j.w.

1 nieduża pomarańczowa papryka  j.w.

łyżka oleju roślinnego

 

rukola

 

dressing jogurtowy:

jogurt naturalny (dałam grecki)

rozgnieciony ząbek czosnku

szczypta soli

 

 

 

Smacznego,

 

Basia

 

 

 

 

 

Niekoniecznie wielkanocny mazurek różany

Brak komentarzy

 

Wprawdzie Święta mamy już za sobą i wszyscy pewnie powoli wracamy do codzienności i normalnej diety, chciałabym jednak opowiedzieć Wam o mazurku różanym, który zrobiłyśmy z Córką na Wielkanoc.

To bardzo prosty mazurek i jednocześnie lekki i pyszny. Jeśli tylko lubicie bitą śmietanę…

Składa się na niego cienki kruchy spód, równie cienka warstwa różana i na wierzchu warstwa bitej śmietany również z dodatkiem różanym.

Kruchy spód musi być naprawdę kruchy, więc ciasto musi mieć odpowiednie proporcje.

U nas to było 250 g mąki, 2 żółtka, 175 g masła,  szczypta soli, 8 łyżeczek cukru i 8 łyżek lodowatej wody.

Warstwę różaną stanowiło połączenie galaretki porzeczkowej (domowej roboty z czarnych i czerwonych porzeczek) oraz konfitury z utartych płatków róży z cukrem. To bardzo udane połączenie, galaretka jest kwaskowa i doskonale się komponuje ze słodką konfiturą z róży.

Warstwa śmietanowa na wierzchu, to bita śmietana z dodatkiem cukru pudru i niewielkiej ilości konfitury różanej.

Upieczony na złocisty kolor kruchy spód, po wyjęciu z piekarnika i wystudzeniu, posmarowałyśmy dokładnie wymieszaną galaretką porzeczkową i różą.

Na wierzchu rozłożyłyśmy bitą śmietanę zmiksowaną z konfiturą różaną i cukrem pudrem,

wierzch ozdobiłyśmy płatkami róży.

Jeśli nie teraz, to może za rok, przed Wielkanocą przyda Wam się ten pomysł.

Albo kiedykolwiek, kiedy tylko będziecie mieli ochotę na takie lekkie ciastko  :-)

Polecam gorąco,

 

 

Basia

 

 

Mazurek różany

2 prostokąty o wymiarach ok.20 cm x 20 cm

 

kruchy spód:

 

250 g mąki

2 żółtka

175 g zimnego masła

8 łyżeczek cukru

8 łyżek lodowatej wody

szczypta soli

 

szybko zagnieść ciasto, schłodzić. Następnie uformować 2 cieniutkie spody, zrobić rulonik z ciasta i  przykleić wokół brzegów.

Upiec na złoty kolor, wystudzić.

warstwa różana:

niezbyt duży słoiczek galaretki porzeczkowej

pół niezbyt dużego słoiczka konfitury różanej (2 spore łyżeczki odłożyć i dodać do bitej śmietany)

Wymieszać  dokładnie galaretkę z konfiturą różaną.

warstwa śmietanowa:

śmietanka kremówka  (chyba około 250 ml, ale nie pamiętam dokładanie…)

2 łyżeczki konfitury z róży

cukier puder wg uznania

Ubić śmietanę, do ubitej dodać cukier puder i konfiturę różaną i miksować razem przez chwilę.

płatki róży do dekoracji

 

Przygotowany wcześniej mazurek, przechowywać w chłodnym miejscu do chwili podania.

 

 

 

 

 

 

 

Wielkanoc

Brak komentarzy

 

Kochani,

 

życzę Wam najmilszych  Świąt Wielkanocnych, miłości, ciepła i wiosennej radości oraz obowiązkowo pysznego jedzenia :-)

 

A przy okazji, jeśli jeszcze nie upiekliście babki drożdżowej, to może spróbujecie tej?

A jak nie teraz, to może za rok…

:-)

 

Babka drożdżowa WIELKANOCNA

 

550 g mąki

200 g roztopionego masła

250 ml ciepłego mleka

50 g drożdży

spora szczypta soli

150 g cukru

naturalna esencja waniliowa

skórka otarta z cytryny, wcześniej wyszorowanej i wyparzonej

6 żółtek

1 jajko

kandyzowana skórka pomarańczowa

rodzynki

 

do dekoracji:

lukier z cukru pudru i soku z cytryny

naturalna esencja cytrynowa

skórka pomarańczowa kandyzowana

 

Z ciepłego mleka, drożdży i łyżki cukru przygotować zaczyn, zostawić, aż drożdże zaczną rosnąć i „wychodzić” z naczynia.

Rozgrzać piekarnik do 180 stopni. Do miski wrzucić mąkę, żółtka i jajko, cukier, sól, wyrośnięty zaczyn z drożdży. Wyrabiać przez chwilę, dodać stopione i ciepłe jeszcze masło, esencję waniliową. Dalej wyrabiać. Ja używałam robota kuchennego i wyrabiałam około 20 minut, na koniec dodałam pokrojoną, kandyzowaną  skórkę pomarańczową i rodzynki, wymieszałam dobrze, a następnie  przełożyłam ciasto do wysmarowanej masłem formy na babkę  i zostawiłam do wyrośnięcia. Kiedy rosnące ciasto wypełniło po brzegi formę, wstawiłam do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Przez około 10-15 minut piekłam w takiej temperaturze, potem zmniejszyłam ją do około 150 i piekłam dalej, w sumie piekłam około 50 minut. Gotową, złocistą babkę wyjęłam z piekarnika.

Kiedy babka nieco przestygła polałam lukrem przygotowanym z cukru pudru, soku z cytryny i naturalnej esencji cytrynowej. Nie powiem, jakie były proporcje, niestety… Zrobiłam to na oko. Trzeba po prostu stopniowo dodawać sok z cytryny do ucieranego pudru, aż masa osiągnie pożądaną konsystencję lukru. Wtedy dodać jeszcze esencję cytrynową, wymieszać i lukier jest gotowy. Oczywiście można zrobić  inny lukier, np.: z białek, ale my najbardziej lubimy kwaskowy lukier cytrynowy, który doskonale komponuje się z ciastem drożdżowym. Na wierzchu ułożyć kandyzowaną skórkę pomarańczową.

 

Wesołego Alleluja!

 

Basia

Przygotowania do Wielkanocy i mazurek cytrynowy

Brak komentarzy

Owies (posiany w doniczce) rośnie na parapecie, żurek kisi się w kamiennym naczyniu, bakalie pokrojone  do wielkanocnej paschy czekają już w spiżarce, królik i inne mięsa na pasztet właśnie  się gotują. Czyli przygotowania do Wielkanocy w toku.

Oczywiście jeszcze jest mnóstwo do zrobienia… Mam jednak nadzieję, że zdążę ze wszystkim.

A w ramach treningu przed Wielkanocą zrobiłyśmy z Córką mazurek cytrynowy.

 

 

 

Przejrzałyśmy różne przepisy w internecie i,  trochę nimi się inspirując, zrobiłyśmy swoją wersję.

To jest mazurek z kruchym spodem. Niestety ten spód, który znalazłyśmy w przepisie, którym się inspirowałyśmy, okazał się być dość twardy. A właściwie absolutnie za twardy. Dlatego nie polecam go. Uważam, że w mazurku spód musi być kruchy naprawdę,  tu nie można oszczędzić na maśle.

Ciekawe jest nadzienie cytrynowe. Najlepiej byłoby kupić cytryny ekologiczne, gdzie skóra nie jest pryskana chemicznymi środkami ochronnymi. Mnie niestety się nie udało ich kupić tym razem, więc wyszorowałam cytryny i wyparzyłam dokładnie. Nie wiem, oczywiście, ile to dało, bo w sumie to przecież nie mam wiedzy, czym tak naprawdę traktuje się cytrusy?

W każdym razie wyszorowanie i wyparzenie pozwoliło mi, z równie czystym, jak cytryny sumieniem, użyć ich do przygotowania nadzienia.

Otarta skórka z cytryn i miąższ (oczywiście bez tej białej części, która znajduje się pod żółtą skórką) zostały wrzucone do blendera i dobrze zmiksowane, potem z dodatkiem cukru podgrzewane w Termomixie, aż masa zgęstniała. Oczywiście można podgrzewać po prostu w garnku ustawionym na  kuchence, na niedużym ogniu.

Cytryny przeznaczone do dekoracji mazurka, podobnie wyszorowane, jak te do nadzienia, pokroiłam w cienkie plasterki i gotowałam w syropie, pewnie około 45 minut, albo nawet dłużej. Przed gotowaniem wyjęłam pestki z cytryn. Do krojenia cytryn potrzebny jest ostry nóż, żeby dało się je pokroić cienko i równo zarazem. Niestety, kiedy nóż napotyka na swojej drodze pestkę, może trochę poszarpać plasterek.

Syrop cukrowy mus być bardzo intensywny, do ugotowanie plasterków z 2 niedużych cytryn użyłam chyba 250 g cukru, albo nawet więcej. Ciągle dosypywałam go, bo  nie chciałam, żeby cytryny były gorzkie i kwaśne wyłącznie. Myślę, że lepiej dać trochę za dużo, niż za mało cukru do syropu.

Gotowe cytryny odstawiłam, żeby wystygły, wyjęłam je z syropu na talerz.

Przygotowałam krem waniliowy, mleko zagotowałam z cukrem, osobno ubiłam żółtka i na gotujące mleko wlałam masę żółtkową ciągle mieszając, zdjęłam z kuchenki, masa zrobiła się od razu gęsta, po prostu budyń. Wystudziłam go, a nastęĻnie utarłam masło i stopniowo do miękkiego masła dodawałam budyń jajeczny, dodałam nieco naturalnej pasty waniliowej. Można oczywiście dać sam ekstrakt czy esencję waniliową, ale pasta zawiera drobinki wanilii, które potem przyjemnie wyglądają w kremie :-) Gotowy krem schłodziłam.

Mając już wszystkie warstwy gotowe, zabrałyśmy się za ich łączenie.

Warstwę kruchą posmarowałam cieniutko kremem waniliowym. Następnie posmarowałam cytrynową marmoladą.Najlepiej jest schłodzić jeszcze raz waniliowy krem rozsmarowany na kruchym cieście, bo trudno rozsmarowuje się warstwę cytrynową na rozpływającym się kremie, ale jeśli trzeba, to się jakoś da. I na koniec, na wierzchu ułożyłam plastry cytryny, a potem wstawiłam mazurek do lodówki.

Bardzo ciekawe jest to połączenie smaków. Jeśli jesteście amatorami takich przysmaków jak prawdziwa marmolada z pomarańczy, czy podobna z cytryn, czyli jeśli lubicie taki słodko-kwaśno-gorzkawy i niezwykle aromatyczny smak, to bardzo polecam!

 

 

Mazurek cytrynowy

 

(kwadratowy  25 x 25 cm, lub okrągły o średnicy około 28 cm)

 

warstwa krucha:

 

200 g mąki

150 g zimnego masła

4 łyżki lodowatej wody

szczypta soli

5-6 pełnych łyżeczek cukru

 

ciasto zagnieść szybko, zawinąć w folię i schłodzić. Następnie rozwałkować i uformować wybrany kształt, zrobić cienki wałeczek dookoła, albo podnieść nieco brzeg ciasta. Upiec na złocisty kolor. Schłodzić.

 

krem:

 

około 75-80 ml mleka

40 g cukru

2 żółtka

wanilia

50 g masła

 

zagotować mleko z cukrem, na gotujące się mleko wlać ubite osobno żółtka, szybko mieszając cały czas. Kiedy zgęstnieje, odstawić i schłodzić. Ubić masło, do miękkiego masła dodawać stopniowo budyń z żółtek, ciągle miksując, żeby masa się nie ścięła. Dodać wanilię i dalej miksować, zostawić gotowy krem do schłodzenia.

 

nadzienie cytrynowe:

 

2 średnie cytryny

około 140 g cukru

 

skórkę wcześniej wyszorowanych i wyparzonych cytryn zetrzeć na drobnej tarce, miąższ, pozbawiony białej skóry, pokroić i zmiksować z cukrem i skórką. Podgrzewać na niedużym ogniu, albo w Termomixie, aż zgęstnieje,  my podgrzewałyśmy na pewno co najmniej 1/2 godziny.

 

cytryny do dekoracji:

 

2 nieduże cytryny pokrojone w równe, mniej więcej, cienkie plasterki  (bez plastrów z początku i końca) gotować w bardzo słodkim syropie. Dałam niedużo wody, tyle żeby przykryła cytryny i pewnie około 250 g cukru, tak jak wspomniałam.

 

Gotowy mazurek, przed podaniem, najlepiej przechować w lodówce.

 

Smacznego,

 

Basia

Facebook

Likebox Slider for WordPress