Archwium dla ·

cukinia-dynia-bakłażan

· Kategoria...

Krucha tarta z bakłażanem, pomidorami i kozim serem

1 komentarz

Ta tarta, o której dziś piszę,  jest wyśmienita zarówno na zimno, jak i na ciepło.

Bardzo polecam na kolację w upalny letni dzień, a jeśli coś zostanie, to z powodzeniem można zjeść następnego dnia na drugie śniadanie na przykład.

U nas nic nie zostało  :)

Najpierw przygotowałam kruche ciasto, które wstawiłam do lodówki, żeby się  dobrze schłodziło.

Gdy było już dość zimne, rozwałkowałam je i ułożyłam w wysmarowanej masłem formie do tarty (ok. 28 cm średnicy), tworząc spód i nieco wyższe brzegi. Nakłułam widelcem i znów  wstawiłam do lodówki, żeby ciasto było zimne, gdy będę kłaść na nie nadzienie.

Bakłażana pokrojonego w plastry o grubości około 5-8 mm grillowałam na patelni na niewielkiej ilości oliwy.  Gdy plastry były podpieczone, odstawiłam.

Nagrzałam piekarnik do około 165 stopni.  Wstawiłam formę z ciastem i piekłam, aż spód był złocisty.

Na podpieczony spód położyłam ciasno plastry bakłażana, posoliłam nieco i dodałam rozgnieciony czosnek. Na bakłażanie położyłam plastry pomidora pokrojonego w poprzek, plastry miały również grubość około 8 mm. Dodałam pieprz, nieco oregano i ułożyłam kozi ser pokrojony dość cienko, na ile dał sie tak pokroić, bo się podczas krojenia kruszył.

Całość polałam śmietanką wymieszaną z jajkiem i wstawiłam do piekarnika. Piekłam,  aż tarta z wierzchu była złocista, myślę, że trwało to minimum pół godziny, raczej 40 minut.

Tarta z bakłażanem, pomidorami i kozim serem

 

ciasto:

220 g mąki

spora szczypta soli

1 jajko

100 g zimnego masła

1-2 łyzki lodowatej wody

 

nadzienie:

1 bakłażan

2  ząbki czosnku

oliwa do grillowania bakłażana

kilka pomidorów w zależności od ich wielkości

150-180 g sera koziego dojrzewającego

sól, pieprz, oregano

150 ml śmietanki

1 jajko

 

Polecam,

 

Basia

Curry z kurczakiem, dynią i mlekiem kokosowym

Brak komentarzy

 

 

Zauważyłam, że mam w domu jeszcze jedną dynię, która pozostała z zeszłorocznych zbiorów, i postanowiłam ją zużyć. Najwyższa pora!

I w związku z tym ugotowałam curry z kurczakiem i tą dynią właśnie.

Zaczęłam od zamarynowania kurczaka w miksturze zrobionej z oliwy, kurkumy, imbiru, cynamonu, liści kafiru, chili, soli, pieprzu i czosnku.

Zamarynowane mięso (wcześniej pokrojone w kostkę o boku około 2-3 cm) obsmażyłam na patelni na sklarowanym maśle ciągle mieszając, żeby przyrumieniło się ze wszystkich stron.

Mięso zdjęłam z patelni, zostawiłam obok na talerzu. Na tej samej patelni, z dodatkiem kolejnej łyżki sklarowanego masła, podsmażyłam pokrojoną w kostkę dynię, posoliłam ją. Otwarłam puszkę mleka kokosowego. Zwykle używam takiego w proszku, ale skończyło mi się takie, więc użyłam puszkowanego. Oddzieliłam górną część tego najbardziej tłustego mleka (gęstą jak śmietana) i odstawiłam na bok, a tę wodnistą część dodałam do dyni. Przez parę minut dusiłam razem. Po chwili dodałam do niej pomidory, odstawionego wcześniej na bok kurczaka i razem dusiłam, aż mięso było miękkie całkiem, wtedy dodałam gęstą część mleka kokosowego. Wymieszałam dobrze i dusiłam przez chwilę całość. Dodałam do smaku łyżeczkę cukru demerara.

Curry podałam ze świeżą rukolą i ryżem, który ugotowałam – jak zwykle- według arabskiego przepisu.

 

Proste i bardzo smaczne.

Naprawdę polecam :)

 

Basia

 

 

Curry z dynią i mlekiem kokosowym

3-4 porcje

 

2 duże piersi z kurczaka pokrojone w kostkę o boku 2-3 cm

2 łyżki masła klarowanego

 

marynata do kurczaka: 2 łyżeczki kurkumy, 1/2 łyżeczki imbiru, 1/2 łyżeczki cynamonu, parę liści kafiru utłuczonych w moździerzu, sól, pieprz, 1/3 łyżeczki chili, 2 łyżki oliwy, 2 zmiażdżone ząbki czosnku

 

400 g puszka pomidorów krojonych

400 g puszka mleka kokosowego

1 łyżeczka cukru demerara

400 g dyni pokrojonej w kostkę o boku ok 2 -3 cm

 

 

 

 

Basia

 

 

Aromatyczna zupa z dyni i pomarańczy z prażonymi płatkami migdałów

Brak komentarzy

Zima chyba się powoli kończy (to zdjęcie powyżej zrobiłam dziś u nas  w ogrodzie), a ja mam ciągle jeszcze jakieś dynie w zapasie!

Muszę się chyba pośpieszyć z ich wykorzystaniem, bo niedługo przecież będziemy sadzić już nowe :-)

Chciałam zatem ugotować zupę, ale najlepiej jakąś całkiem nową. Taką, jakiej nie było jeszcze dotąd u nas w domu.

Zrobiłam zupę z dyni i pomarańczy.

Wyszła ciekawa i oryginalna, aromatyczna i nieco korzenna, z wyraźną nutą pomarańczy.

 

Zupa z dyni i pomarańczy z prażonymi płatkami migdałów

4-5 porcji

 

około 1 kg dyni

sok wyciśnięty z 3 pomarańczy, wraz z miąższem

2 łyżki oliwy

2 łyżki masła

skórka otarta z jednej pomarańczy

sól morska

łyżka cukru demerara

spora szczypta mielonego ziela angielskiego

około 100 ml czerwonego wina

płatki migdałów prażone na suchej patelni

 

Dynię obraną i pokrojoną w kostkę dusiłam na oliwie, dodałam trochę wody i wino.

Gdy była miękka zmiksowałam ją wraz z sokiem z pomarańczy, skórką z pomarańczy i przyprawami. Dodałam jeszcze trochę wody, żeby zupa nie była za gęsta, ale wciąż  jednak pozostała kremowa. Do gorącej zupy dodałam masło  i jeszcze raz zmiksowałam. Zupa była gotowa.

Każdą porcję posypałam migdałami uprażonymi na  suchej patelni.

 

Smacznego,

 

Basia

Ciasto z czekoladą, dynią i pekanami

Brak komentarzy

Na dzisiejsze niedzielne śniadanie zjedliśmy po kawałku pysznego ciasta.

To takie niecodzienne śniadanie dla mnie, bo zwykle w niedzielę lubię zjeść jajka na bekonie, albo jajka w innej formie.

Jednak wczoraj wieczorem (z inicjatywy Córki) poszliśmy na najlepsze podobno w Krakowie burgery. Po zjedzeniu sporej ilości dobrego mięsa dziś rano nie mieliśmy zupełnie ochoty na jakieś konkretne śniadanie.

Wczoraj upieczone ciasto okazało  się właśnie tym, co z ogromną przyjemnością zjedliśmy na śniadanie :-)

Ciasto czekoladowe z dynią i pekanami upiekłam na podstawie przepisu z książki, o której ostatnio wspominałam, czyli „Chocolat” napisanej przez Eric Lanlard.

To ciasto jest doskonałym, rozgrzewającym zimowym ciastem,  pełnym aromatów, orzechowym i nieco pikantnym.

Autor poleca je jeść następnego dnia po upieczeniu, czyli dokładnie tak, jak to dziś zrobiliśmy :-)

 

Ciasto czekoladowe z dynią i pekanami

 

125 pekanów. Można dać też orzechy włoskie. Wyższością pekanów nad włoskimi jest jednak brak charakterystycznej dla orzechów włoskich goryczy.

około 1/2 łyżeczki chili  (w oryginalnym przepisie jest  łyżeczka pieprzu kajeńskiego)

225 g połamanej gorzkiej czekolady

150 g  masła

3 jajka

275 g  ciemnego cukru muscovado

275 ml wody

3 łyżeczki naturalnej pasty lub ekstraktu  z wanilii (jak zwykle dałam Madagascar Bourbon Pure Vanilla Bean Paste)

250 g mąki

1 kopiata łyżeczka proszku do pieczenia

3 łyżeczki cynamonu

100 g dyni obranej i utartej

kakao do posypania ciasta przed podaniem

 

 

Rozgrzać piekarnik do około 170 stopni.

W misce wymieszać pekany z chili, przełożyć na papier do pieczenia i prażyć w piekarniku przez około 10 minut, lub aż będą chrupiące.

 

Wyjąć z piekarnika, wystudzić i grubo posiekać.

Rozpuścić w gorącej kąpieli lub w kuchence mikrofalowej  czekoladę z masłem i dobrze wymieszać. Ostudzić nieco.

Miksować w misce jajka z cukrem na gładką i puszystą masę.

Dodawać stopniowo wanilię, masę czekoladową i wodę ciągle miksując.

Dodać mąkę, cynamon i miksować dalej. Dodać utartą dynię  i orzechy.

Masę przełożyć do wyłożonej papierem do pieczenia lub wysmarowanej masłem formy o średnicy około 22 cm.

Piec przez około  godzinę i 10 minut,  lub do czasu, kiedy wbity w ciasto patyczek wychodzi z ciasta suchy.

Po wyjęciu z piekarnika zostawić w formie na około 10 minut, nastęĻnie wyjąc z formy i całkiem wystudzić.

Całkiem zimne ciasto zapakować w folię do żywności i zostawić w temperaturze pokojowej do następnego dnia.

Przed podaniem posypać z wierzchu kakao.

Polecam, pyszne!

Basia

 

Curry z dynią, ciecierzycą i świeżą miętą

Brak komentarzy

Mamy cudowny, jesienny sezon na dynie. W tym roku udało mi się wyhodować ich chyba trzynaście. Niestety nie udał się żaden butternut, ani żadna dynia hokkaido :-( , to znaczy nie zawiązały się owoce na posadzonych rozsadach. Natomiast po raz pierwszy wyhodowałam piękne dynie prowansalskie!

Biorąc pod uwagę liczbę i jednocześnie rozmiar zebranych dyń,  nie czekam z ich wykorzystywaniem, ugotowałam już kilka razy moją ulubioną zupę, był makaron z grzybami i dynią i jeszcze kilka innych dań. Dziś zrobiłam curry z dynią, ciecierzycą i miętą.

To jest danie z gatunku „nie wygląda, a smakuje wspaniale”. Do zdjęć też nie nadaje się specjalnie, ale zapewniam Was, że warto ugotować to danie.

 

Curry z dynią, ciecierzycą, mlekiem kokosowym i  świeżą miętą

ok. 5 porcji

 

1 kg dyni pozbawionej pestek, obranej ze skóry i pokrojonej w kostkę

500 g ugotowanej wcześniej ciecierzycy, lub 2 puszki konserwowej, odsączonej. Ja ugotowałam wcześniej namoczoną przez noc ciecierzycę

2 cebule posiekane drobno

łyżeczka mielonej trawy cytrynowej

łyżeczka proszku musztardowego

2 łyżki oliwy lub oleju roślinnego

1/2 łyżeczki Red Curry Paste

400 ml mleka kokosowego (z puszki lub przygotowanego z proszku, ja wolę takie z proszku)

2 ząbki czosnku posiekane lub zgniecione

2 łyżeczki cukru demerara

parę liści kafiru roztłuczonych w moździerzu

sól morska

sok z limonki lub połowy cytryny

garść świeżych liści mięty posiekanych

Na rozgrzanej patelni zeszklić cebulę na oliwie lub oleju, dodać trawę cytrynową i proszek musztardowy, wymieszać. Przez chwilę dusić, dodać czosnek i wymieszać, uważać, żeby się nie przypaliło. Dodać Red Curry Paste, wymieszać i ewentualnie dać trochę wody. Pokrojoną dynię wrzucić na patelnię i znów wymieszać, dodać mleko kokosowe, kafir, ciecierzycę i dusić przez kilkanaście minut. Przyprawić solą, limonka lub cytryną i cukrem demerara. Gdy dynia będzie miękka, ale ciągle   jeszczew kostkach, dodać posiekaną miętę i od razu podać. Doskonale jest zjeść to danie z chlebkami naan, polecam!

 

Smacznego,

 

Basia

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Suflet z cukinii

1 komentarz

 

Robi się coraz chłodniej i cukinie już bardzo wolno dojrzewają w ogrodzie. Wprawdzie mają jeszcze sporo malutkich zawiązanych owoców, ale nie wiem, czy uda im się dorosnąć przed przymrozkami. W tym roku znów było ich całkiem sporo w naszym ogrodzie, choć z pewnością mniej obrodziły, niż rok temu. Być może cukinie nie przepadają za takimi upałami, jakie mieliśmy tego lata?

Ostatnim moim „wynalazkiem” cukiniowym jest coś w rodzaju sufletu.

Wszystkim nam w domu bardzo  przypadło do gustu to danie. Jest naprawdę bardzo smaczne i niezwykle proste w wykonaniu .

Może stanowić na przykład dodatek do mięsa, a można też zjeść je po prost solo.

Bardzo  polecam!

…Musiałam się śpieszyć z robieniem zdjęć, bo tak szybko znikał :-)

Suflet z cukinii

 

2 – 3 średnie cukinie ( w sumie około 600-700 g) nieobrane. Takie cukinie mają delikatna skórkę.

3 jajka

około 70 g sera np.: cheddar, gruyere, może też być parmezan. Albo połączenie dwu różnych gatunków

rozgnieciony ząbek czosnku

pieprz świeżo zmielony, szczypta chili, sól (i ewentualnie inne przyprawy, które lubicie).

 

Rozgrzać piekarnik do około 160 stopni.

Cukinię umyć i zetrzeć na grubej tarce. Lekko posypać solą i zostawić na sicie, żeby puściła sok, przynajmniej na kilkanaście minut, a następnie odcisnąć porządnie sok z cukinii – najlepiej  ręką.

Utrzeć ser.

W misce ubić dobrze jajka ( ale nie całkiem na pianę), dodać pieprz, dodać cukinię, czosnek i większą część sera (troszkę zostawić do posypania wierzchu), wszystko wymieszać. Przełożyć do naczynia do zapiekania wysmarowanego wcześniej oliwą lub masłem. Z wierzchu posypać pozostawioną częścią sera i wstawić do piekarnika. Piec około 30-40 minut, aż suflet wyrośnie i wierzch zacznie się lekko rumienić, wtedy wyjąć z piekarnika i podać.

 

Smacznego,

 

Basia

 

 

 

 

 

 

 

Tarta z kurkami, szpinakiem i cukinią

Brak komentarzy

Bardzo przepraszam wszystkich tych, którzy licząc na nowy wpis, odwiedzają  tę stronę.

Wakacje, a wcześniej nawał pracy, spowodowały to moje milczenie.

Jeszcze mnie czeka jeden wyjazd w najbliższym czasie, a potem już będzie więcej spokoju i więcej gotowania  :-)

Dziś, korzystając z popołudnia spędzonego w domu, przygotowałam tartę z nadzieniem godnym pełni lata, były w niej kurki i szpinak i cukinia. Czyli same dobre rzeczy tej pory roku!

 

Tarta z kurkami, szpinakiem i cukinią

 

porcja ciasta francuskiego

około 350 g kurek

pęczek świeżego szpinaku

nieduża żółta cukinia pokrojona w słupki o długości około 4-5 cm i grubości około 0,8 cm.

150 ml śmietanki kremówki

100 ml mleka

2 jajka

40 g utartego  sera cheddar

40 g utartego sera dziugas

2  spore ząbki czosnku rozgniecione lub posiekane drobno

pieprz

sól

ocet winny

cukier

 

Rozgrzać piekarnik do około 180 stopni.

Listki świeżego szpinaku oddzielić od łodyżek i zblanszować, a następnie odcedzić.

Na patelni, na oleju chwilę smażyć szpinak, dodać czosnek, ocet winny, sól, cukier i razem dusić przez kilka minut, odstawić.

Kurki podsmażyć na oleju, posolić, dodać pieprz. Dusić  około 10 minut.

Ciastem francuskim wyłożyć formę do pieczenia, na cieście położyć równomiernie szpinak, położyć podduszone kurki. Na wierzchu ułożyć słupki cukinii. Posypać utartym serem.

W misce roztrzepać śmietankę z mlekiem i jajkami, wylać masę śmietankowo-jajeczną na warzywa,dodać sporo  pieprzu.

Naczynie wstawić do piekarnika, piec około 30-35 minut, aż wierzch zacznie się rumienić, wtedy wyjąć z piekarnika.

Jeszcze dobrze chwilę odczekać, żeby tarta nieco wystygła  i można jeść!

Polecam, jest pyszna :-)

Basia

Rosół z kaczki i pierożki z nadzieniem z butternut squash i ricotty

Brak komentarzy

Rosół jest dobry na wszystko!

Wszyscy chyba wiemy o dobroczynnym działaniu rosołu: rozgrzewa, zaspokaja apetyt i do tego leczy.  Doskonale działa wzmacniająco na  rekonwalescentów, pomaga przetrwać i szybko wyleczyć  przeziębienie, działa korzystnie przy kaszlu, bo dzięki zawartości  cysteiny, która rozrzedza śluz,  przyśpiesza odkrztuszanie.

Podobno wzmaga również produkcję endorfin, a więc uszczęśliwia nas.

Zatem, jedzmy rosół!

Ja, w związku z tym, ugotowałam rosół z kaczki.

Zrobiłyśmy z Córką do niego małe pierożki tortellini z nadzieniem z butternut squash i ricotty. Butternut pochodzi z naszego ogrodu i do tej pory przechowywałam go w spiżarce. Można zamiast butternut użyć dyni i będzie również smacznie. Dynię ciągle można kupić jeszcze w sklepach. Ostatnio widziałam na stoisku warzywnym w Auchan kawałki dyni na zafoliowanych tackach.

Do ugotowania rosołu użyłam korpusów kaczych, kupiłam 2 korpusy, które w sumie ważyły około 900 g.

Umyte włożyłam do dużego rondla i zalałam zimną wodą. Gotowałam około godzinę i dopiero dodałam resztę składników, marchew obraną i pokrojoną na kilka mniejszych części, pietruszkę, selera, kawałek pora, kawałek kapusty włoskiej, czyli standardowy zestaw rosołowy. Dodałam liście laurowe, ziele angielskie i goździki. Pod koniec gotowania posoliłam. Gotowałam rosół w sumie około 2 godzin, wyłączyłam i zostawiłam pod przykryciem.

Rosół był dosyć tłusty, ale łatwo się pozbyć tego tłuszczu, wystarczy wstawić do chłodnego pomieszczeni i zdjąć warstwę zastygniętego tłuszczu z wierzchu rosołu.

 

Rosół z kaczki

5-6 porcji

 

2 korpusy z kaczki w sumie około 900 g

około 1,5 litra wody

2 marchewki

1 pietruszka

kawałek selera

kawałek pora

kawałek kapusty włoskiej

3 liście laurowe

10 ziaren ziela angielskiego

10 ziaren pieprzu

20 goździków

sól

 

tortellini z butternut squash i ricottą

około 80 sztuk

 

ciasto:

250 g mąki

2 jajka

1/4 łyżeczki miałkiej soli morskiej

łyżka oliwy

mała szczypta mielonej gałki muszkatołowej 

wszystkie składniki ciasta wymieszać  (przy pomocy robota na przykład), uformować kulę i odstawić zawiniętą w folię na 20-30 minut.

W tym czasie przygotować nadzienie. 

nadzienie:

350 g butternut (waga ze skórą) obranego i podduszonego do miękkości z łyżką Golden Syrup, szczyptą soli, szczyptą cynamonu, łyżeczką cukru demerara  i odrobiną wody.

150 g świeżej ricotty

garść utartego sera Dziugas

sporo świeżo zmielonego pieprzu

szczypta suszonego tymianku

Butternut poddusić z syropem, solą, cynamonem i cukrem. Dodać odrobinę wody, żeby nie przywierał zbytnio i nie przypalał się, szczególnie na początku duszenia. Gdy będzie miękki odstawić i wystudzić. Zmiksować (lub dobrze rozdrobnić widelcem i wymieszać) z ricottą, pieprzem i utartym serem.

Rozwałkować ciasto cieniutko, na grubość 1 mm, wykrawać małe kwadraty o boku około 4 cm. Na każdym kłaść niewielką ilość nadzienia, sklejać palcami w trójkąt, a następnie skleić ze sobą wierzchołki podstawy trójkąta, a trzeci wierzchołek zgiąć.

Ułożyć pierożki na ściereczce lnianej tak, żeby się nie posklejały ze sobą.

Zagotować w garnku wodę, posolić. Gdy zawrze wrzucić pierożki zamieszać i przykryć. Gdy wypłyną na wierzch, gotować jeszcze dosłownie parę minut, uważając, żeby się nie rozgotowały. Wyjąć łyżką cedzakową, dobrze odsączając i włożyć do miski, od razu położyć odrobinę masła na nich, żeby się nie posklejały i delikatnie wymieszać.

 

Podawać z gorącym rosołem z kaczki.

Bardzo ciekawe i smaczne jest zestawienie tych słodkawych pierożków i aromatycznego, lekko słonego rosołu.

 

Polecam, 

 

Basia

Zupa z dyni i czerwonej papryki

Brak komentarzy

Zapragnęłam ostatnio zjeść zupę z dyni. Właściwie, nie powinno z tym być kłopotu, bo wciąż mam jeszcze w spiżarce parę tych naszych ogrodowych, ale problem w tym, że chciałam zjeść jakąś inna zupę niż te, które gotowałam dotychczas.

Zaczęłam przeglądać przepisy w książkach kucharskich i te dostępne w internecie i okazuje się, że panuje pewna monotonia w tym względzie. Można znaleźć na wszelkie sposoby ugotowane zupy z dodatkiem kolendry, imbiru, curry czy kuminu (nota bene uwielbiam takie zupy dyniowe!), albo takie z mlekiem kokosowym. Te pierwsze czasem mają dodatek śmietanki, albo kwaśnej śmietany i właściwie poza tym są do siebie bardzo podobne, a te z mlekiem kokosowym również ugotowane są w gruncie rzeczy podobnie.

Musiałam więc znaleźć jakiś swój pomysł… Ugotowałam zupę z dyni z dodatkiem czerwonej papryki, chili i cynamonu. Nieskromnie powiem, że pyszną!

Choć dynia miała już piękny pomarańczowy kolor, dodatek czerwonej papryki jeszcze tę barwę upiększył, a cynamon, którego dałam naprawdę bardzo niewiele, może 1/2 łyżeczki, zaznaczył tylko ciekawy, i chyba nie do końca określony aromat.

Dynię przygotowałam według sposobu, o którym ostatnio pisałam, upiekłam kawałki dyni w piekarniku, żeby już miękką obrać łatwo ze skóry. Na patelni, na oliwie poddusiłam pokrojoną cebulę i paprykę, dodałam czosnek. Na koniec dodałam miąższ dyni, trochę wody i przez chwilę całość jeszcze dusiłam. Następnie przerzuciłam warzywa do blendera, zmiksowałam. Dodałam gorącej wody (tyle, żeby była właściwa konsystencja zupy), sos sojowy, sól, cukier demerara, kilka kropli octu winnego, cynamon, chili i zmiksowałam wszystko dokładnie. Na patelni wyprażyłam grubo posiekane orzechy laskowe. Gotową zupę posypałam orzechami.

Zupa z dyni i papryki

około 3-4 porcji około 500 g miąższu z dyni ( waga po upieczeniu i po zdjęciu skóry)

2 ząbki czosnku

1 średnia cebula posiekana

1 średnia papryka pozbawiona nasion i pokrojona

2 łyżki oliwy

sos sojowy

sól

2 łyżeczki cukru demerara

1/2 łyżeczki cynamonu mielonego

szczypta chili

odrobina octu winnego

orzechy laskowe posiekane i wyprażone.

 

 

Smacznego,

 

Basia

Makaron z grzybami i pieczoną dynią

Brak komentarzy

 

Jesień, to czas dyni i grzybów. Podobnie wielu jeszcze innych warzyw i owoców, ale  akurat one są według mnie absolutnie przypisane do tej pory roku. Oczywiście możemy zamrażać je i korzystać z nich potem przez całą zimę i dalsze pory. Bardzo to cenię, zresztą! Pewnie też można je jakoś produkować poza sezonem, choć nie wiem, czy się to robi?

Jednak dynia, czy grzyby jesienią mają swój niepowtarzalny charakter.

W dzisiejszej mojej propozycji połączyłam dynię z grzybami i bardzo było to smaczne, choć niezwykle proste połączenie: makaron z dynią i grzybami.

Proporcje mogą być różne, amatorzy grzybów mogą dać ich więcej, a wielbiciele dyni mogą natomiast  zredukować ilość grzybów i dodać więcej dyni.

Zaczęłam od przygotowania dyni. Rozgrzałam piekarnik  do około 180 stopni i włożyłam do niego dynię pozbawioną pestek i pokrojoną wraz ze skórą na „łódeczki” o szerokości kilku centymetrów,.  To jest najfajniejszy, według mnie, sposób „opracowywania” dyni. Odkąd stosuję go, nie mam problemów z obieraniem skóry z dyni. Piekę więc tę pokrojoną dynię, aż będzie dość miękka, żeby pokroić ją, czyli przez około 20-30 minut. Następnie wyjmuję z piekarnika, studzę i potem z łatwością zdejmuję skórkę z niej.

Taką właśnie upieczoną wcześniej dynię pokroiłam w kostkę o boku około 1,5- 2 cm i odstawiłam.

Na patelni, na oliwie zeszkliłam cebulę, dodałam czosnek oraz obrane i pokrojone grzyby i podsmażyłam całość . Posoliłam, dodałam pieprz i kiedy już były miękkie dodałam do nich pokrojoną dynię, a potem śmietankę i chwilę całość dusiłam. Dodałam chili, naprawdę odrobinę octu winnego, pieprz i oregano.

Ugotowałam w międzyczasie makaron.

Makaron odcedziłam, zostawiłam nieco wody z gotowania, na wypadek, gdyby sos był za gęsty.

Przełożyłam makaron do sosu i wymieszałam, trzeba było jednak dodać nieco wody, więc użyłam tej z gotowania makaronu. Trzeba też sprawdzić na tym etapie, czy całość nie potrzebuje więcej przyprawienia, bo jest możliwe, że trzeba dodać na przykład  więcej soli. Dodałam listki świeżego oregano i wymieszałam.

Można taki makaron posypać parmezanem, jednak ja tego nie zrobiłam i muszę przyznać, że zupełnie mi go tu nie brakowało :-)

 

Makaron z pieczoną dynią i grzybami

około 4-5 porcji

 

około 400-500 g dyni pokrojonej wraz ze skórą w „łódeczki”( waga przed pieczeniem)

około 300-400 g oczyszczonych grzybów (dałam maślaki)

nieduża posiekana cebula

rozgnieciony ząbek czosnku

około 200 ml śmietanki kremówki

szczypta chili

sól

pieprz

ocet winny

oregano

listki świeżego oregano

oliwa do smażenia

300-350g makaronu ( waga przed gotowaniem, oczywiście)

 

Smacznego,

 

 

Basia

 

 

 

 

 

Facebook

Likebox Slider for WordPress