Archwium dla

luty, 2013

...

Czekoladowe ciasto z czekoladową polewą i kandyzowanymi fiołkami

Brak komentarzy

To intensywnie czekoladowe ciasto z czekoladową polewą i dekoracją z kandyzowanych  fiołków może być eleganckim ciastem na specjalną okazję.

Może też być po prostu  przyjemnością zrobioną najbliższym  :-)

Do ozdobienia ciasta użyłam cukrzonych fiołków, które przywiozła moja Córka z Francji. Ale można takie fiołki przygotować w domu. Oczywiście wtedy, kiedy jest sezon na nie, to znaczy wczesną wiosną. Koło mojego domu rosną fiołki, postaram się tej wiosny samodzielnie zrobić takie kandyzowane fiołki.

Czekoladowe ciasto z czekoladową polewą

 

ciasto:

130 g miękkiego masła

2 jajka ( osobno żółtka i białka)

szczypta soli

100 g gorzkiej czekolady

170 g cukru

170 g mąki

kopiata łyżeczka proszku do pieczenia

kopiata łyżka kakao

60 ml mleka (najlepiej tłustego)

 

polewa:

150 g gorzkiej czekolady

150 ml śmietanki kremówki

naturalna esencja pomarańczowa ( opcja)

 

Rozgrzać piekarnik do około 180 stopni. Roztopić czekoladę i zostawić do wystygnięcia

Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę, dodawać  kolejno żółtka i dalej ucierać. Dodać  roztopioną czekoladę i dalej ucierając  dodawać mleko, kakao, mąkę z proszkiem.

Osobno ubić białka ze szczyptą soli na sztywną pianę  i delikatnie wymieszać z czekoladową masą.

Ciasto przełożyć do formy o średnicy 20 cm wysmarowanej masłem, wyrównać wierzch i wstawić do piekarnika. Piec około 45 minut i kiedy patyczek wbity do ciasta wyjmuje sie suchy, wyjąć ciasto  z piekarnika i wystudzić.

Przygotować polewę. Czekoladę połamaną na kawałki podgrzewać wraz ze śmietanką, aż się rozpuści, dokładnie wymieszać, żeby powstała gladka masa, dodać  naturalną esencję pomarańczową (niekoniecznie, jeśli jej nie macie lub nie lubicie. My bardzo lubimy czekoladę z aromatem pomarańczy :-) )

Wystudzone ciasto posmarować czekoladą, a gdy  zastygnie ozdobić fiołkami, albo na przykład skórką pomarańczową kandyzowaną.

Smacznego,

Basia

Pączki!

Brak komentarzy

Niestety, nie uczciłam godnie tegorocznego Tłustego Czwartku, nie usmażyłam ani chrustu, ani niczego innego :-(

Ale przecież mamy jeszcze ostatnie dni karnawału i dzisiejsza  jego ostatnia niedziela  była całkiem dobrym dniem, żeby się choć trochę zrehabilitować :-)

I tak właśnie dziś usmażyłyśmy razem z Córką pączki. Pączki z różą, oczywiście!

Ja do tej pory podchodziłam   do smażenia pączków raczej z rezerwą.

Kiedyś, przed laty, zabrałam się za nie i  nie można było nazwać tego przedsięwzięcia sukcesem.  Pewnie dlatego nie miałam odwagi ponownie podejmować sie tego zadania.

Natomiast moja Córka, po lekturze znalezionych w internecie receptur i  różnych wskazówek  na temat smażenia pączków,  zupełnie nie widziała problemu w ich przygotowaniu.

Wyszukałam przepis, który dostałam od mojej Mamy naprawdę wiele lat temu i zrobiłysmy pączki właśnie według tego przepisu.

Tym razem mogę powiedzieć, że nasze pączki wyszły wyśmienite!

 

Pączki 

ciasto:

0,5 kg mąki

42 g drożdży

75 g cukru

250 ml mleka

3 żółtka

1 jajko

szczypta soli

50 g masła

30 ml spirytusu

łyżeczka Madagascar Bourbon Pure Vanilla Bean Paste Nielsen-Massey lub innego naturalnego ekstraktu z wanilii

 

do smażenia:

1 kg smalcu

 

nadzienie:

domowe powidła śliwkowe pomieszane z konfiturą z utartych płatków róży

 

lukier:

cukier puder + sok z cytryny

smażona skórka pomarańczowa do dekorcji

 

Drożdże rozpuścić w ciepłym mleku z dodatkiem łyżeczki cukru i łyżeczki mąki. Zostawić, aż wyrosną.

Wszystkie składniki ciasta wsypać do miski i wyrabiać (ja robiłam to przy pomocy robota). Na koniec wyrabiania dodać roztopione i przestudzone masło. Wyrabiać jeszcze przez chwilę. Ciasto ma nie być zbyt gęste. Zostawić przykryte ściereczka w ciepłym miejscu do wyrośnięcia, mniej więcej na godzinę.

Kiedy ciasto podwoi swą objetość, rozwałkować na grubość około 2 cm i wykrawać kółka o średnicy około 6 cm, na przykład kieliszkiem.

Rozłożyć kółka z ciasta na posypanej mąką desce, przykryć ściereczką i zostawić w ciepłym miejscu na około 40 minut, żeby wyrosły.

Gdy wyrosną, rozgrzać tłuszcz.

My smażyłyśmy na dużej, głebokiej patelni.

Bardzo ważna jest temperatura tłuszczu, nie może byc za wysoka, żeby pączki nie  rumieniły się za szybko, zanim usmażą się w środku.

Podobno właściwa temperatura jest wtedy, gdy po włożeniu do tłuszczu (aż do samego dna naczynia) drewnianej łyżki odwrotną stroną, wylatują bąbelki powietrza. Myślę, że te bąbelki powinny wydobywać się naprawdę mocno i intensywnie. Jeśli to są takie nieśmiałe bąbelki, to znaczy, że tłuszcz jest za zimny.

Smażyć pączki przez około 1-1 ½ min z każej strony, aż będą dobrze rumiane.

Gotowe wyjmować na talerz wyłożony bibułą, czy ręcznkiem papierowym, żeby pozbawić je nadmiaru tłuszczu.

Gorące pączki można nadziewać specjalną szprycą albo, tak jak my, urządzeniem do dekorowania tortów z założoną długą wąską końcówką.

Przygotować lukier, utrzeć cukier puder z sokiem z cytryny.

Polukrować pączki, ozdobić skórką cytrynową.

Naprawdę pyszne, prawdziwe, domowe pączki!

 

Smacznego,

Basia

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ciasto cytrynowo-jogurtowe

Komentarzy - 3

Zabrałam się za pieczenie ciasta, to znaczy wymyśliłam, co chcę upiec, włączyłam piekarnik i… okazało się, że nie mam wystarczająco dużo mąki pszennej, z której miało być zrobione moje ciasto.

W związku z tym, że już nastawiłam się na pieczenie, zmodyfikowałam przepis i zamiast samej  białej mąki pszennej dodałam do ciasta część mąki pełnoziarnistej, również pszennej.

Przepis pochodzi z najnowszej książki Nigelli  Lawson „Nigellissima”. W mojej wersji jest – poza zmianą związaną z mąką pełnoziarnistą – jeszcze inna zmiana, dodałam otartą skórką z całej cytryny (nie z połowy)i dodałam też naturalną esencję cytrynową.

Poza tym uważam, że w oryginale jest trochę za dużo cukru, bo 250 g.

Myślę, że 175- 200 g jest zupełnie wystarczające, tym bardziej, jeśli się planuje jeszcze pudrowanie cukrem po upieczeniu.

Jadłam ciasto zaraz po upieczeniu, jeszcze ciepłe :-)

Jest smaczne, przyjemnie cytrynowe i wilgotne. Mam nadzieję, że takie pozostanie też po wystygnięciu. Wygląda na to, że zmiana mąki mu nie zaszkodziła!

 

Cytrynowe ciasto z jogurtem

 

100 g pełnoziarnistej mąki pszennej

75 g mąki pszennej standardowej

75 g maki kukurydzianej ( można też dać ziemniaczaną)

150 g jogurtu naturalnego

150 ml oleju roślinnego, bezwonnego-dałam Wielkopolski

skórka otarta z całej cytryny

kilka kropli naturalnej esencji cytrynowej

3 jajka ( oddzielone żółtka od białek)

175-200 g cukru

2 łyżeczki naturalnej esencji waniliowej ( jak zwykle produkcji Nielsen-Massey)

szczypta soli

nieco cukru pudru do posypania gotowego ciasta

 

Rozgrzałam piekarnik do 180 stopni.

Robotem ubiłam żółtka z cukrem i jogurtem, dodałam wanilię, skórkę z cytryny i esencję cytrynową.

Ubiłam osobno białka na sztywną pianę.

Do ubijanych żółtek z jogurtem dodałam olej i dalej ubijałam, dodałam stopniowo mąkę i dalej ubijałam.

W końcu dodałam pianę i lekko wymieszałam łyżką całość.

Masę przełożyłam do okrągłej formy o średnicy ok 22 cm wysmarowanej wcześniej masłem i wstawiłam do piekarnika.

Piekłam około 30-35 minut, gdy ciasto wyrosło, było lekko złote i zaczęło pękać sprawdziłam patyczkiem. Był po wyjęciu z ciasta suchy, więc wyjęłam ciasto z piekarnika.

To cytrynowo-jogurtowe ciasto pysznie smakowało z kubkiem dobrej herbaty Earl Grey  :-)

 

Smacznego,

 

 

Basia

 

 

 

 

 

 

Facebook

Likebox Slider for WordPress