Archwium dla ·

desery

· Kategoria...

Owsiane ciasteczka z płatkami migdałów, kokosem i sezamem

Brak komentarzy

Te owsiane ciastka, o których dziś  piszę, robi się szybciutko. A do tego są naprawdę bardzo smaczne.

W dodatku potrzeba  całkiem niewielu składników, żeby je wyczarować.

Czyli same zalety, więc nie pozostaje nic innego, tylko je upiec :)

Przede wszystkim potrzebne są płatki owsiane, najlepiej takie zwykłe, całe i duże płatki.

Fajnie jest dodać do nich jeszcze coś, na przykład orzechy, albo migdały.

Ja miałam dziś w domu, z takich nadających się dodatków, tylko płatki migdałów, wiórki kokosowe i sezam. Ale możecie dodać również orzechy, inne płatki czy nasiona.

Nagrzałam piekarnik do  około 190 stopni.

W misce wymieszałam  dokładnie płatki owsiane, wiórki kokosowe, migdały, sól i cukier.

Osobno roztopiłam masło uważając, żeby tylko się rozpuściło i nie zrobiło się brązowe.

Wymieszałam płatki z masłem, dodałam do nich podczas mieszania jeszcze esencję waniliową.

Dwa naczynia do zapiekania  ( o wymiarach około 24 x 14 i 20 x 12 cm) wyłożyłam dokładnie papierem do pieczenia, podzieliłam masę i spód każdego naczynia wyłożyłam masą owsianą. Spodnią częścią łyżki przyciskając masę do dna formowałam równą warstwę w obu naczyniach.

Naczynia wstawiłam do piekarnika, piekłam około 18-20  minut, czyli do czasu, kiedy masa zaczęła się  delikatnie rumienić, złocistą wyjęłam z piekarnika. Jeszcze ciepłą ostrożnie pokroiłam  na prostokąty i zostawiłam w naczyniach do całkowitego wystudzenia.

Owsiane herbatniki

18 sztuk

 

165 g płatków owsianych

115 g cukru demerara

170 g masła

szczypta soli

50 g wiórków kokosowych

30 g sezamu

50 g płatków migdałów

1 łyżka naturalnej esencji waniliowej (u mnie niezmiennie  firmy Nielsen-Massey)

 

 

Ciastka znikały w mgnieniu oka :)

 

 

Smacznego,

 

Basia

 

 

 

 

 

 

 

Shortbread czyli kruche, mocno maślane angielskie herbatniki

Brak komentarzy

Przechodząc ostatnio w Almie obok półki ze słodyczami zauważyłam pudełka z moimi ulubionymi angielskimi herbatnikami shortbread, czyli takimi kruchymi, mocno maślanymi ciastkami. I nabrałam na nie ochotę!

Pomyślałam zaraz, że zamiast kupować, sama takie upiekę. Przecież proces przygotowania  takich herbatników nie może być skomplikowany.

Zajrzałam do internetu i upiekłam.

Wyszły doskonałe, jeszcze lepsze niż te, które do tej pory kupowałam.

Polecam je gorąco,…ale miejcie świadomość, że są naprawdę  bardzo maślane :-)

 

Shortbread, kruche, mocno maślane herbatniki

 

300 g mąki

spora szczypta soli

115 g cukru

240 g masła

łyżeczka ekstraktu lub pasty z wanilii

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

Do miski robota włożyłam mąkę z proszkiem, pokrojone w kosteczkę zimne masło,

dodałam sól, cukier, wanilię. Miksowałam, aż składniki się doskonale wymieszały. Następnie ręką zagniotłam ciasto do końca, uformowałam kulę i wstawiłam do lodówki na około 1/2 godziny.

Rozgrzałam piekarnik do około 170 stopni.

Wyjęłam ciasto z lodówki i rozwałkowałam na papierze do pieczenia na grubość około 7-8 mm. Ciasto jest bardzo kruche i się rozsypuje podczas wałkowania, więc żeby  utrzymać kształt włożyłam je do prostokątnego płaskiego naczynia do zapiekania, następnie wyjęłam je do góry nogami na arkusz papieru położony na blasze i ostrożnie pokroiłam (naprawdę bardzo delikatnie) ostrym nożem na prostokąty. Następnie patyczkiem zrobiłam dziurki w każdym ciastku, żeby podczas pieczenia nie wyrastały zbytnio do góry.

Wstawiłam do piekarnika, piekłam około 20-25 minut, aż były złotawe i wyglądały na upieczone.

Delikatnie zdjęłam z blachy i przełożyłam na talerz, uważając, żeby się nie połamały. Niektóre herbatniki troszkę się posklejały, dość blisko leżały obok siebie podczas pieczenia, ale kiedy wystygły trochę, łatwo dało się je oddzielić.

Doskonale smakowały z filiżanką angielskiej herbaty.

Moja Córka przypomniała sobie, że mamy w lodówce pudełeczko Brandy Butter, którego nie zużyliśmy podczas Świąt. Było przewidziane do  bożonarodzeniowego deseru, ale w rezultacie w ogóle nie zostało otwarte. Brandy Butter, to posłodzone masło z dodatkiem brandy i koniaku, którym smaruje się angielski Christmas pudding lub dodaje do jakiegoś innego deseru podczas tradycyjnego angielskiego bożonarodzeniowego obiadu.

Taki właśnie wspaniały obiad gotowała dla nas w ostatnie Boże Narodzenie nasza angielska Rodzina, która przyjechała do nas na Święta :-)

I właśnie tym Brandy Butter moja Rodzina posmarowała sobie maślane herbatniki! Można rzec: masło z masłem :-)

Ja zjadłam herbatniki solo, popijając dobrą angielską herbatą.

 

Brandy Butter sporo jeszcze zostało, chyba upiekę dziś jakieś drożdżowe ciasto, bo myślę, że z nim będzie się doskonale komponować.

 

Miłej niedzieli,

 

Basia

 

Cynamonowe muffinki z nadzieniem z orzechów laskowych i czekolady

Brak komentarzy

Dziś 11 listopada, czyli święto Marcinowe, nie upiekłam jednak rogali świętomarcińskich :-( Nigdy jeszcze do tej pory ich nie upiekłam, prawdę powiedziawszy…

Natomiast w ich miejsce upiekłam muffinki cynamonowe z czekoladowym nadzieniem z orzechami laskowymi :-)

Rozgrzałam najpierw piekarnik do około 180 stopni.

Orzechy laskowe wyprażyłam na suchej patelni. Gdy nieco wystygły otarłam je ze skórek przy pomocy ręcznika papierowego. Następnie zmełłam je drobno w blenderze.

W miseczce podgrzałam śmietankę, aż była gorąca, ale nie zagotowała się jeszcze. Włożyłam do niej połamaną na kawałki czekoladę i zostawiałam na chwilę,  żeby się roztopiła czekolada. Po chwili wymieszałam dokładnie, aż powstała gładką masa czekoladowa. Dodałam zmielone orzechy, cukier puder,  wanilię, whisky i wymieszałam z czekoladą.

W misce robota przygotowałam ciasto: zmiksowałam mąkę, jajka, olej, śmietanę, cukier, proszek do pieczenia, cynamon i sól.

W formie na muffiny ułożyłam papierowe papilotki, do każdej papilotki włożyłam nieco ciasta, zrobiłam w nim małe zagłębienie, następnie włożyłam porcję czekoladowego nadzienia. Na wierzchu znów położyłam nieco ciasta cynamonowego, ale ciasto nie przykryło w całości nadzienia czekoladowego, jedynie trochę.  Z wierzchu posypałam muffinki cukrem demerara.

Muffinki wstawiłam do piekarnika, piekłam je około 25-30 minut, gdy pięknie wyrosły i zaczęły się z wierzchu rumienić, wyjęłam je z piekarnika, a gdy nieco przestygły przełożyłam na paterę.

Cynamonowe muffinki z nadzieniem z czekolady i orzechów laskowych

12 sztuk

 

ciasto:

300 g mąki

150 g cukru demerara + kilka łyżeczek do posypania muffinek przed pieczeniem

szczypta soli

2 łyżeczki proszku do pieczenia

170 g  kwaśnej śmietany 18%

2 jajka

50 g oleju roślinnego

łyżeczka cynamonu

 

nadzienie:

75 g orzechów laskowych

50 g czekolady gorzkiej połamanej na kawałki

50 g śmietanki kremówki

łyżeczka naturalnej esencji waniliowej

3 kopiate łyżeczki cukru pudru

2 łyżki alkoholu (np wódka, whisky, brandy)

 

Smacznego,

Basia

Cupcakes (lub po prostu babeczki) z czekoladą, orzechami i Nutellą

Brak komentarzy

Dziś coś dla muffinkożerców i babeczkożerców! I do tego takich, co lubią czekoladę i Nutellę. Znacie może kogoś takiego?

Cupcakes z orzechami laskowymi, Nutellą i czekoladą

12 sztuk

 

 

75 g gorzkiej czekolady połamanej na kawałki

100 g miękkiego masła

100 g cukru

2 jajka

około 75 g mielonych orzechów laskowych

100 g mąki

łyżeczka proszku do pieczenia

100 g Nutelli

 

wykończenie babeczek:

100 g gorzkiej czekolady połamanej na kawałki

100 ml śmietanki kremówki

2 łyżki Nutelli

około 50 g orzechów laskowych wyprażonych i posiekanych grubo

 

Rozgrzać piekarnik do około 180 stopni.

Roztopić czekoladę w gorącej kąpieli lub w kuchence mikrofalowej i odstawić, żeby wystygła nieco.

Ubić masło z cukrem na puszystą masę, dodawać po jednym jajku ciągle ubijając, dodać mielone orzechy, a następnie roztopioną czekoladę.

W formie na muffiny ułożyć papierowe papilotki, do każdej włożyć połowę porcji ciasta przewidzianej na jedna babeczkę. Zrobić wgłębienie przeciwnym końcem łyżki, w każde takie zagłębienie włożyć trochę Nutelli, następnie przykryć pozostałą częścią ciasta.

Wstawić do piekarnika na około 20-25 minut, aż babeczki wyrosną, a przyciśnięty lekko palcem wierzch babeczki wraca do swego pierwotnego kształtu.

Wyjąć babeczki z piekarnika i odstawić, żeby wystygły.

Przygotować czekoladowe wykończenie: czekoladę połamaną na kawałki włożyć do miseczki, podgrzać mocno śmietankę (prawie do zagotowania) i wlać ją do miseczki z czekoladą. Zostawić na około 5 minut, a następnie wymieszać na gładką masę czekoladową. Dodać Nutellę i dokładnie wymieszać. Zostawić, żeby masa czekoladowa wystygła i troszkę zgęstniała.

Każdą babeczkę posmarować porcją czekolady i położyć na wierzchu nieco orzechów.

Pycha!

 

Smacznego,

 

Basia

 

 

Tort czekoladowy ze świeżymi malinami

Brak komentarzy

Dzisiaj propozycja dla miłośników czekolady i malin.

To jakby inny wymiar tortu Sachera, również mocno czekoladowy, ale w akompaniamencie malin, nie moreli, jak klasyk.

Lato i sezon na świeże maliny to z pewnością dobry pretekst, żeby takiej wersji spróbować.

Tort czekoladowy ze świeżymi malinami

 

ciasto:

225 g  gorzkiej czekolady (min 70% kakao)

175 g masła

2 łyżeczki naturalnego ekstraktu waniliowego

1/2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej w proszku, nie granulowanej. Jeśli takiej nie ma, to można rozpuścić kawę granulowaną w odrobinie wody.

100 g migdałów uprażonych na suchej patelni i zmielonych

2 kopiate łyżki maki

1/2 łyżeczki soli

5 jajek

140 g cukru

opakowanie świeżych malin

kilka łyżek  ( około 100 g) dobrego dżemu malinowego

 

polewa:

140 g gorzkiej czekolady ( min. 70% kakao)

100 ml śmietanki kremówki

 

 

Rozgrzać piekarnik do około 160 stopni. Tortownicę o średnicy około 20-23 cm wyłożyć papierem do pieczenia i wysmarować masłem brzegi. Im średnica będzie mniejsza, tym ciasto wyrośnie wyższe.

Roztopić masło w kuchence mikrofalowej i rozpuścić w nim czekoladę połamaną na kawałeczki, wymieszać dokładnie, żeby czekolada dokładnie się rozpuściła. Dodać wanilię i kawę. Zostawić do wystudzenia.

Migdały zemleć (ja to zrobiłam blenderem), wsypać do miski, dodać mąkę i sól i razem wymieszać.

Jajka ubić na puszystą masę z dodatkiem cukru, gdy będą już dobrze ubite i przynajmniej dwukrotnie zwiększą swoją objętość, ciągle miksując, dodać powoli roztopioną i wystudzoną czekoladę i po łyżce mąkę z migdałami.

Można tę masę w całości przelać do formy i upiec jeden blat, który się przekroi poziomo na dwa cieńsze, ale można również podzielić na 2 części i piec 2 osobne blaty.

Ja wolę piec jeden i przekroić, i tak właśnie zrobiłam.

Ciasto piec przez około 20-25 minut, wyjąć gdy będzie sprawiało wrażenie delikatnie niedopieczonego. Nie może być całkiem suche.

Odstawić do wystygnięcia.

Przygotować polewę, rozgrzać śmietankę, żeby była gorąca i w niej rozpuścić czekoladę połamana wcześniej na kawałeczki. Wymieszać, żeby masa czekoladowa była całkiem gładka. Zostawić, żeby wystygła.

Wystudzone ciasto przekroić poziomo na dwa równej grubości placki. Jeśli góra nie jest równa, to można zamienić je miejscami i dół dać na górę. Jeśli są dwa osobne placki, też ładniejszy i bardziej równy wybrać na górę.

Dolna warstwę położyć na paterze, w miseczce rozgnieść garść świeżych malin i wymieszać z dżemem malinowym. Posmarować tym  dolny placek i położyć na nim górny.

Przygotowaną czekoladą posmarować dokładnie całe ciasto z wierzchu i na bokach.

Na wyrównanym dokładnie wierzchu ułożyć  pozostałe maliny.

Wstawić do lodówki na kilka godzin minimum.  Przed podaniem wyjąć z lodówki na około godzinę wcześniej, żeby tort  ogrzał się do temperatury pokojowej.

Należy kroić nieduże kawałki, bo tort jest naprawdę bogaty :-)

Można podać z bitą śmietaną, choć uważam, że nie jest to wcale konieczne.

Smacznego,

 

Basia

Lody z owocami lasu

Brak komentarzy

Na co można mieć ochotę w  tak piękną i tak gorącą sierpniową niedzielę?

No oczywiście, na lody!

Na przykład, na pyszne lody z owocami lasu.

Polecam, bo są naprawdę wyśmienite.

Przy pomocy robota kuchennego ubiłam jajka z cukrem na puszystą, gęstą masę.

Borówki zmiksowałam, przetarłam przez sito. Odłożyłam około  1/3 szklanki tego przecieru do rondelka, dodałam łyżkę cukru, podgrzałam i wymieszałam, żeby cukier rozpuścił się dokładnie. Ten posłodzony przecier odstawiłam, żeby wystygł.

Maliny zmiksowałam i również przetarłam przez sito.

Poziomki rozgniotłam lekko widelcem.

W osobnej misce ubiłam mikserem śmietankę, aż powstała gęsta, bita śmietana.

Do miski robota z pianą jajeczną dodałam bitą śmietanę i razem zmiksowałam, dodałam przetarte borówki  i rozgniecione poziomki. Wszystko dokładnie wymieszałam.

Masę lodową przełożyłam do plastikowego pudełka, na wierzch cienkim strumyczkiem wylałam w kształt esów-florsów posłodzony przecier z borówek i lekko go zagłębiłam w masie lodowej przy pomocy noża.

Pudełko przykryłam szczelnie i wstawiłam do zamrażarki.

Zamrażałam przez kilka godzin. Pudełko, którego użyłam jest dość płaskie, więc mrożenie nie trwało długo.

Lody sa naprawdę pyszne. Czuje się w nich i maliny i borówki, a do tego jeszcze te kawałki poziomek… mmmm… :-)

 

 

Lody z owocami lasu

 

3 jajka umyte i sparzone

400 ml śmietanki kremówki

140 g cukru + 1 łyżka cukru do przecieru z borówek

250 g borówek

100 g poziomek

250 g malin

 

Crumble z malinami i borówkami

Brak komentarzy

Dziś znów piszę o deserze, bo niedzielne wczesne popołudnie jest zwykle dla mnie doskonałym czasem na przygotowanie czegoś słodkiego.

Tym razem zrobiłam malinowo-borówkowy crumble.

Bardzo polecam ten deser, spróbujcie, proszę.

Rozgrzałam piekarnik do około 180 stopni.

Umyte borówki (czarne jagody) i maliny wymieszałam z cukrem pudrem, naturalną esencją waniliową  i łyżką mąki kukurydzianej. Ułożyłam je w naczyniu do zapiekania.

Używając robota przygotowałam coś w rodzaju kruszonki. Miksowałam cukier, cukier trzcinowy, mąkę, masło. sól i płatki owsiane.

Owoce przykryłam przygotowaną „kołderką” i wstawiłam do piekarnika.

 

Piekłam około 35 minut, wyjęłam, gdy wspomniana „kołderka” była złocista i chrupiąca.

Po wyjęciu deseru z piekarnika, dobrze jest odczekać jakieś 10 minut, zanim poda się go na stół.

Ten deser można jeść  solo, albo z dodatkiem bitej śmietany, albo – jeszcze lepiej –  z porcją lodów waniliowych!

Mniaaam…

 

Crumble z malinami i borówkami

 

3 filiżanki owoców ( maliny i borówki)

1/2 filiżanki cukru pudru

łyżeczka  naturalnej esencji  waniliowej

łyżka mąki kukurydzianej

 

kopiata filiżanka mąki ( około 130 g)

110 g masła pokrojonego w kostkę

1/4 filiżanki cukru

1/4 filiżanki cukru demerara

szczypta soli

1/3 filiżanki płatków owsianych

(ewentualnie bita śmietana lub lody waniliowe)

 

Smacznego,

 

Basia

 

 

 

 

 

Truskawki z ricottą, balsamico i świeżą bazylią

Brak komentarzy

Niedzielne wczesne popołudnie to znakomity czas na lekki deser :-)

Najlepiej taki, który jest niekłopotliwy w przygotowaniu i jest z owocami.

Truskawki z ricottą, sosem balsamicznym i bazylią.

Właśnie go z  robiłam, zjadłam i gorąco polecam!

Truskawki umyć, obrać i przekroić na ćwiartki.

Ricottę ubić mikserem z dodatkiem wanilii (ja użyłam pasty waniliowej, mojej ulubionej Nielsen -Massey Madagascar Bourbon Pure Vanilla Bean Paste, od pewnego czasu można ją kupić w Almie).

Ocet balsamiczny wlać do rondelka, dodać cukier demerara i rozpuścić go w occie.

Następnie zagotować i przez minutę gotować, żeby nieco zgęstniał. Trzeba uważać, żeby nie skarmelizował się, bo będzie twardy po wystygnięciu.

Liście świeżej  bazylii (najlepiej ogrodowej, bo taka jest najbardziej aromatyczna) posiekać, a jeśli listki sa małe, to użyć ich w całości.

W pucharkach ułożyć część truskawek, polać porcją sosu balsamicznego i posypać bazylią, połozyć porcję ricotty, a na niej resztę truskawek, balsamico i listki bazylii.

Gotowe!

Truskawki w tym deserze powinny być najsłodsze z możliwych, czyli właśnie takie, jak są teraz… niestety już pod koniec ich sezonu.

Cieszmy się więc nimi i zajadajmy!

Truskawki z ricottą, balsamico i świeżą bazylią

2 porcje

 

około 300g truskawek

150 g miękkiej ricotty

łyżeczka pasty waniliowej

4 łyżki octu balsamicznego

2 łyżki cukru demerara

listki świeżej bazylii

 

Ciekawe, co powiecie na dodatek bazylii?

Ja uważam, że jest niesamowity i rewelacyjnie pasuje do tego zestawu.

 

Smacznego,

 

Basia

 

 

 

Urodzinowy Czarny Las

Komentarzy - 4

Piszę o tym torcie z pewnym opóźnieniem, które wynikło z mojego niespodziewanego wyjazdu.

Jednak tort (urodzinowy tort mojego Męża) był  naprawdę fajny, dlatego mimo wszystko  chciałabym podzielić się z Wami tym przepisem.

Pomysł nie jest szczególnie odkrywczy, ale przyznam, że próbowałam już różnych „czarnych lasów”, lepszych i gorszych,  i ten zdecydowanie wart jest wspomnienia :-)

Ciasto zostało zrobione według przepisu pochodzącego ze strony Nigelli Lawson, ale autorem nie jest Nigella, jest Fiona S, czytelniczka tamtej strony, która zamieściła tam swój przepis, tak zresztą, jak wielu innych czytelników.

ciasto czekoladowe:

150 g gorzkiej czekolady

150 g miekkiego masła

150 g cukru

6 jaj ( oddzielnie żółtka i białka)

150 g mąki

płaska łyżeczka proszku do pieczenia

szczypta soli

 

nadzienie już jest własnego pomysłu:

750 ml śmietanki kremówki

70 g cukru pudru

naturalna esencja waniliowa

2 łyżeczki żelatyny

450 g opakowanie mrożonych wiśni

350 g konfitury wiśniowej

kilka łyżek wiśniówki (albo innego mocnego alkoholu)

100 g czekolady gorzkiej grubo posiekanej

 

Rozgrzać piekarnik do około 170 stopni.

Rozpuścić czekoladę w kuchence mikrofalowej (albo w gorącej kąpieli).

Rozpuszczoną czekoladę miksować z miękkim masłem na gładką masę.

Stopniowo dodawać cukier i po kolei żółtka i ciągle miksować. Dodać powoli mąkę i dalej miksować. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, dodać do czekoladowej masy i delikatnie wymieszać.

Całość przełożyć do tortownicy o średnicy 26 cm, wyłożonej wcześniej papierem do pieczenia i której boki zostały wysmarowane masłem.

Piec około 40-50 min, kiedy patyczek wbity do ciasta wyjmuje się suchy, wyjąć z piekarnika.

Odstawić ciasto i wystudzić.

Kiedy będzie zimne przekroić poziomo na 3 części (blaty).

 

 

Nadzienie tego tortu, to bita śmietana wiśnie i konfitura wiśniowa.

Użyłam wiśni mrożonych, o tej porze roku, to jedyne wyjście.

Konfiturę z wiśni domowej produkcji wymieszałam z kilkoma łyżkami wiśniówki. Rozmroziłam opakowanie wiśni (bez pestek, oczywiście).

Z konfitury odłożyłam kilkanaście wiśni do dekoracji, a resztę podzieliłam na 3 części.

Ubiłam śmietankę 30%, dodałam pod koniec ubijania  cukier puder i wanilię.

Rozpuściłam 2 łyżeczki żelatyny w kilku łyżkach zimnej wody, gdy napęczniała, dodałam trochę wrzątku, wymieszałam całość dokładnie, przestudziłam i dodałam ciągle miksując do ubitej na sztywno śmietany.

Pierwszy blat ułożyłam na paterze i posmarowałam częścią konfitury,

położyłam połowę rozmrożonych wiśni, polałam delikatnie sokiem z wiśni, który się wytworzył podczas rozmrażania wiśni, dalej położyłam 1/3 śmietany

i na tym położyłam kolejny blat. Powtórzyłam czynności,  posypując na koniec bitą śmietanę  częścią pokrojonej czekolady.

Na ostatnim blacie, na warstwie śmietany, ułożyłam odłożone do dekoracji wiśnie.

Ozdobiłam listkami świeżej mięty i  resztą pokrojonej gorzkiej czekolady.

Tort wstawiłam do lodówki i podałam po paru (chyba 2) godzinach.

 

Polecam, naprawdę wykwintny tort :-)

 

Basia

 

 

 

 

 

Jeżyny, maliny i borówki zapiekane z kruszonką

1 komentarz

Nie wiem, jak właściwie mam nazwać ten dzisiejszy pyszny deser? To są owoce zapieczone w żaroodpornym naczyniu pod warstwą kruszonki, a pod nimi jest jeszcze cienka warstwa ciasta, takiego ucieranego. Jeśli chodzi o owoce, to użyłam mrożonych jeżyn, malin i borówek (czyli czarnych jagód 😉 ). Bardzo dobre!

Do upieczenia tego deseru użyłam naczyń, których używam między innymi do przygotowania creme brulee, takich dość płaskich ramekinów. Tradycyjne  głębsze ramekiny byłyby chyba lepsze, ale moje sa mniejsze,  a tu potrzeba naczyń o pojemności około 200 ml.  Dlatego  wybrałam te płaskie. Myślę, że można też użyć po prostu żaroodpornych filiżanek.

 

Jeżyny, maliny i borówki zapiekane z kruszonką

6 porcji

 

ciasto na spód:

115 g miękkiego masła + nieco do wysmarowania żaroodpornych naczyń

115 g mąki

½ łyżeczki proszku do pieczenia

115 g cukru

szczypta soli

2 jajka

30 ml mleka

 

w sumie około 200 g  jeżyn, malin i borówek

 

kruszonka:

85 g mąki

55 g cukru demerara

55 g zimnego masła, posiekanego

Rozgrzać piekarnik do około 190 stopni.

Najpierw przygotować ciasto na spód.  Ze wszystkich podanych składników wyrobić gładkie ciasto (ja użyłam do tego celu, jak zwykle, robota kuchennego), a następnie rozdzielić je do 6 naczyń wysmarowanych wcześniej masłem.

Przygotować kruszonkę, również najwygodniej przy pomocy robota, połączyć składniki kruszonki i  odstawić, gdy tworzy wyraźne grube grudki.

Owoce, wcześniej trochę rozmrożone, ułożyć w naczynkach na wartwie ciasta, a następnie posypać przygotowaną kruszonką.

Wstawić do piekarnika na około 20-25 minut.

Moje naczynia były płaskie i w związku z tym pieczenie trwało najwyżej 20 minut,  ale przy głębszych naczyniach  czas może sie wydłużyć  pewnie nawet do 30 minut.

Naczynia z gotowym wypiekiem wyjęłam z piekarnika i zostawiłam do przestygnięcia.

Spróbowałam, kiedy tylko ramekiny wystygły  na tyle, że mogłam naczynie z deserem utrzymać w ręce i rozkoszować się nim na tarasie w kwietniowe, niedzielne i bardzo słoneczne popołudnie :-)

Polecam,

 

Basia

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Facebook

Likebox Slider for WordPress