Archwium dla ·

indyk-kurczak

· Kategoria...

Curry z kurczakiem, dynią i mlekiem kokosowym

Brak komentarzy

 

 

Zauważyłam, że mam w domu jeszcze jedną dynię, która pozostała z zeszłorocznych zbiorów, i postanowiłam ją zużyć. Najwyższa pora!

I w związku z tym ugotowałam curry z kurczakiem i tą dynią właśnie.

Zaczęłam od zamarynowania kurczaka w miksturze zrobionej z oliwy, kurkumy, imbiru, cynamonu, liści kafiru, chili, soli, pieprzu i czosnku.

Zamarynowane mięso (wcześniej pokrojone w kostkę o boku około 2-3 cm) obsmażyłam na patelni na sklarowanym maśle ciągle mieszając, żeby przyrumieniło się ze wszystkich stron.

Mięso zdjęłam z patelni, zostawiłam obok na talerzu. Na tej samej patelni, z dodatkiem kolejnej łyżki sklarowanego masła, podsmażyłam pokrojoną w kostkę dynię, posoliłam ją. Otwarłam puszkę mleka kokosowego. Zwykle używam takiego w proszku, ale skończyło mi się takie, więc użyłam puszkowanego. Oddzieliłam górną część tego najbardziej tłustego mleka (gęstą jak śmietana) i odstawiłam na bok, a tę wodnistą część dodałam do dyni. Przez parę minut dusiłam razem. Po chwili dodałam do niej pomidory, odstawionego wcześniej na bok kurczaka i razem dusiłam, aż mięso było miękkie całkiem, wtedy dodałam gęstą część mleka kokosowego. Wymieszałam dobrze i dusiłam przez chwilę całość. Dodałam do smaku łyżeczkę cukru demerara.

Curry podałam ze świeżą rukolą i ryżem, który ugotowałam – jak zwykle- według arabskiego przepisu.

 

Proste i bardzo smaczne.

Naprawdę polecam :)

 

Basia

 

 

Curry z dynią i mlekiem kokosowym

3-4 porcje

 

2 duże piersi z kurczaka pokrojone w kostkę o boku 2-3 cm

2 łyżki masła klarowanego

 

marynata do kurczaka: 2 łyżeczki kurkumy, 1/2 łyżeczki imbiru, 1/2 łyżeczki cynamonu, parę liści kafiru utłuczonych w moździerzu, sól, pieprz, 1/3 łyżeczki chili, 2 łyżki oliwy, 2 zmiażdżone ząbki czosnku

 

400 g puszka pomidorów krojonych

400 g puszka mleka kokosowego

1 łyżeczka cukru demerara

400 g dyni pokrojonej w kostkę o boku ok 2 -3 cm

 

 

 

 

Basia

 

 

Roladki z kurczaka faszerowane szynką dojrzewającą i suszonymi pomidorami

Brak komentarzy

Kurczak z szynką dojrzewającą i suszonymi pomidorami, o którym dzisiaj piszę, jest prostym, ale jednocześnie bardzo ciekawym  pomysłem na obiad czy kolację.

Aromat szynki dojrzewającej bardzo urozmaica, żeby nie powiedzieć  uszlachetnia, dość nudny  jednak smak filetu z kurczaka.

A do tego sos z pomidorów i kaparów  – bardzo dobre połączenie!

 

Rozgrzałam piekarnik do około 170 stopni.

Filety z kurczaka pokroiłam wzdłuż na cieńsze plastry, takie około 1-1,5 cm grubości.

Plastry kurczaka rozbiłam bardzo lekko,  na każdym połozyłam plaster szynki dojrzewającej, położyłam również i rozsmarowałam nieco, porcję suszonych pomidorów, które wcześniej posiekałam.

Każdy plaster zwinęłam i dla bezpieczeństwa spięłam wykałaczką.

Nie soliłam w ogóle tych zawijasów, szynka dojrzewająca i pomidory suszone sa wystarczająco słone przecież.

Do rondla wlałam i rozgrzałam około 1-2 łyżki oleju (z zalewy pomidorów  suszonych), dodałam posiekany czosnek, podsmażyłam przez chwilę, dodałam grubo pokrojone  pomidory bez skórki. Przyprawiłam sporą ilością oregano,  szczyptą chili, odrobiną octu balsamicznego,  dodałam kapary i wtedy dopiero przypraiwłam sola i cukrem.  Sos zdjęłam z kuchni i odstawiłam.

W naczyniu do zapiekania ułożyłam zawijasy z kurczaka, wyłożyłam na nie sos z pomidorów i wstawiłam do piekarnika.

Piekłam przez około ½ godziny w temperaturze 170 stopni, potem zmniejszyłam temperaturę do 150 stopni i piekłam przez kolejne ½ godziny.

Kiedyś przygotowałam podobne danie jeszcze  z dodatkiem pesto bazyliowego.  Posmarowałam nim filety z kurczaka zanim położyłam na nie szynkę dojrzewająca, więc  jeśli lubicie pesto, to możecie spróbować też takiej wersji.

 

Filet z kurczaka faszerowany  szynką dojrzewającą i suszonymi pomidorami  z sosem z pomidorów i kaparów

3-4 porcje

 

600 g filetu z kurczaka

60 g szynki dojrzewającej (parmeńska czy szwarcwaldzka)

60 g suszonych pomidorów

puszka całych pomidorów bez skóry (jak to jest, że zawsze „pomidory bez skóry“ zawierają skóry? I zauważyłam taką prawidłowość, że im droższe pomidory,  tym mniej starannie obrane i więcej skór mają!)

1-2 łyżki oleju z zalewy pomidorów suszonych

łyżeczka suszonego oregano

2 łyżki kaparów

szczypta chili

2 ząbki czosnku

odrobina octu balsamicznego

sól morska

łyżeczka cukru

 

Smacznego,

 

Basia

 

 

Quesadillas z kurczakiem i pesto

1 komentarz

 

Jakoś tak się ostatnio składa, że często sięgam po tortille. Pewnie dlatego, że są wygodne  w użyciu i szybko można z nich zrobić naprawdę smaczne jedzenie. Jeszcze dobrze by było robić je samodzielnie. Kiedyś, całkiem niedawno, moja Córka miała już pierwsze podejście do tych placków, samodzielnie upieczonych, ale myślę, że trzeba jeszcze popracować nad tą technologią :-) Z pewnością wkrótce do tego wrócimy.

Tym razem jednak znów użyłam kupionych w sklepie placków i zrobiłam quesadillas. Takie fajne  kanapki na gorąco, z kurczakiem, pesto i parmezanem.

Kurczaka pokroiłam w kosteczkę, wrzuciłam na gorącą oliwę, wcisnęłam sok z cytryny, dodałam sól, pieprz, odrobinę chili i smażyłam, aż kurczak był lekko przyrumieniony i miękki. Odstawiłam. Drugą dużą patelnię posmarowałam olejem przy pomocy pędzla i rozgrzałam.

Tortillę posmarowałam cienko pesto, rozłożyłam na niej równomiernie kawałki kurczaka, posypałam utartym serem, przyłożyłam drugim plackiem, lekko docisnęłam. Przełożyłam na patelnię i smażyłam najpierw z jednej strony na złocisty kolor, potem przy pomocy talerza odwróciłam całość na drugą stronę i smażyłam jeszcze z drugiej strony.

Moc kuchenki czy płomień nie powinny być za duże, żeby ser się zdążył roztopić, a placki przyrumienić, ale nie przypalić.

Ja dałam naprawdę niedużo oleju na patelnię, tak jak wspomniałam, tylko posmarowałam ją używając pędzla. Ale jeśli chcecie mieć quesadillas dobrze chrupiące, to musicie dać więcej tłuszczu.

Gotowe quesadillas przed podaniem kroi się na trójkąty, tak jak pizzę.

Do tego dobrze podać sos, świetnie pasuje dressing z awokado.

Dojrzałe i miękkie awokado trzeba rozgnieść dobrze widelcem i dodać do niego odrobinę tabasco, worcestershire sauce, rozgnieciony czosnek, szczyptę soli i cukru, świeżo zmielony pieprz, 2-3 łyżki kwaśnej śmietany, łyżeczkę soku z cytryny i wszystko razem wymieszać.

 

 

Quesadillas z kurczakiem i pesto

 

2 tortille pszenne ( albo kukurydziane, jeśli wolicie)

100 g usmażonego  kurczaka (pokrojonego wcześniej w kosteczkę, podsmażonego na oliwie z dodatkiem soku z cytryny, chili, soli, pieprzu)

2 kopiate łyżeczki (około 25 g) pesto ze słoika

około 30 g sera, najlepszy byłby parmezan, ja nie miałam go i dałam ser dziugas

olej do podsmażenia tortilli

 

 

 

Smacznego,

 

 

Basia

 

 

 

 

 

 

 

 

Kurczak z cytryną i pierwsze listki ogrodowego oregano

Brak komentarzy

To jest całkiem zwyczajne danie, po prostu upieczony kurczak, ale  naprawdę bardzo smaczny.

Myślę, że przede wszystkim z powodu marynaty, która, choć równie prosta, jak całe danie, dała interesujący smak kurczakowi.

Nogi z kurczaka podzielone na mniejsze części, czyli na podudzie i udo, pozbawiłam skóry. Zawsze to robię, żeby usunąć główne źródło tłuszczu w kurczaku (no, chyba, że jest jakiś przepis, który absolutnie wymaga pozostawienia skóry, ale to naprawdę ogromna rzadkość). Umyte części kurczaka włożyłam do miski, wycisnęłam na kurczaka sok wyciśnięty z dużej cytryny, dodałam rozgnieciony spory ząbek czosnku i nieco oliwy z oliwek i wymieszałam całość. Przykryłam szczelnie folia do żywności i wstawiłam do lodówki na całą dobę.

Następnego dnia rozgrzałam piekarnik do 200 stopni. Blachę do pieczenia wyłożyłam papierem do pieczenia i poukładałam na niej kawałki kurczaka, lekko je posoliłam i posypałam obficie pieprzem. Polałam resztą marynaty, w której kurczak się macerował.

Wstawiłam do piekarnika i piekłam około 45 minut.

W tym czasie przygotowałam sos. Posiekałam dymkę, bazylię i pierwsze listki naszego ogrodowego oregano, które  właśnie dziś znalazłam po raz pierwszy w tym roku! Kilka listków zostawiłam do dekoracji. Obranego ogórka starłam na grubej tarce i odcisnęłam z niego nadmiar soku. Jogurt wymieszałam z ogórkiem, ziołami, rozgniecionym czosnkiem, odrobiną octu winnego, szczyptą chili, solą i szczyptą cukru. Gotowy sos z wierzchu posypałam pozostawionymi do dekoracji listkami oregano.

Gotowego, rumianego i przyjemnie pachnącego kurczaka wyjęłam z piekarnika i podałam z przygotowanym sosem.

 

Kurczak z cytryną i greckim sosem ze świeżymi ziołami

 

4 niezbyt duże nogi z kurczaka, podzielone na udo i podudzie ( w sumie 8 kawałków), pozbawione skóry

spory rozgnieciony ząbek czosnku

sok wyciśnięty z dużej cytryny

oliwa

sól, pieprz

 

sos:

 

340 g opakowanie naturalnego jogurtu greckiego

średni ogórek obrany, starty na tarce i dobrze odciśnięty z nadmiaru soku

kilka  niedużych dymek  posiekanych ( biała i zielona część)

garść listków bazylii

listki świeżego oregano ( było ich niestety jeszcze niezbyt dużo), część z nich do dekoracji

szczypta chili

sól

szczypta cukru

odrobina octu winnego

 

 

 

 

Smacznego,

 

Basia

Fajita z kolorową papryką i kurczakiem, czyli kolejna zakręcona kanapka

Komentarzy - 7

 

 

Zasadniczo ten przepis zaczerpnęłam z książki Nigelli Lawson „Kitchen”, ale oczywiście nieco go zmodyfikowałam.

Bardzo brakowało mi w nim czegoś zielonego, dlatego dodałam, bardzo lubianą przeze mnie i Męża, rukolę. Poza tym do kanapki podałam dressing jogurtowy z czosnkiem, który fajnie się z nią komponuje. Nadzienie w kanapce jest aromatyczne i lekko słodkawe dzięki papryce, natomiast dressing jest trochę kwaskowy dzięki jogurtowi i to fajnie ze sobą gra.

Kurczaka pokroiłam na cienkie paski o szerokości ok 1-2 cm i  długości 4 -6 cm.

Wrzuciłam je do miski, posypałam oregano, kuminem, dodałam rozgnieciony czosnek, sól, cukier, oliwę, sok z limonki i wszystko wymieszałam i odstawiłam na chwilę.

W tym czasie pokroiłam cebulę na cienkie krążki, które przekroiłam jeszcze na mniejsze kawałki. Pokroiłam paprykę na paseczki o grubości około 1 cm i długości 4-5 cm.

Rozgrzałam łyżkę oleju na patelni, wrzuciłam na nią cebulę i zeszkliłam ją, dusząc przez kilka minut, następnie dodałam kolorową paprykę i wszystko razem dusiłam pod przykryciem jeszcze przez około 10 minut, mieszając często, żeby się nie przypaliło.W tym czasie na drugiej patelni smażyłam paseczki kurczaka, również ciągle je mieszając. Gdy kurczak był miękki i lekko przyrumieniony miejscami, przerzuciłam go do papryki z cebulą i wymieszałam, a następnie zdjęłam z kuchenki.

Na suchej patelni podgrzałam kolejno placki tortilli (można również to zrobić w piekarniku).

Na podgrzanym placku ułożyłam porcję nadzienia, zwinęłam kanapkę w rulon i znów położyłam na gorącej suchej patelni, lekko zrumieniłam z obu stron. Następnie zdjęłam z patelni, przekroiłam na pół na ukos i położyłam na talerzu, na którym wcześniej ułożyłam umytą i odsączoną rukolę. Razem z kanapką podałam dressing z jogurtu i rozgniecionego czosnku.

 

 

Fajita z kolorową papryką i kurczakiem ( 4 porcje)

 

4 tortille pszenne ( albo inne, jeśli wolicie)

 

nadzienie – kurczak:

3 nieduże pojedyncze filety z kurczaka pokrojone w paseczki

pełna łyżeczka oregano

pełna łyżeczka kuminu mielonego

2 łyżki soku z limonki

płaska łyżeczka soli morskiej

łyżka oleju roślinnego

rozgnieciony spory ząbek czosnku

do smażenia jeszcze jedna łyżka oleju

 

nadzienie – papryka:

1 średnia cebula pokrojona cienko

1 nieduża papryka czerwona pozbawiona gniazd nasiennych i pokrojona w paseczki

1 nieduża żółta papryka  j.w.

1 nieduża pomarańczowa papryka  j.w.

łyżka oleju roślinnego

 

rukola

 

dressing jogurtowy:

jogurt naturalny (dałam grecki)

rozgnieciony ząbek czosnku

szczypta soli

 

 

 

Smacznego,

 

Basia

 

 

 

 

 

Indyk ze szpinakiem

Brak komentarzy

Otwarłam  zamrażarkę, żeby sprawdzić, czym dysponuję i co mogę ugotować na obiad.

Zauważyłam filet z udźca indyka. Pomyślałam, że skoro jest tak zimno i ponuro, ugotuję rozgrzewający krupnik z mięsem z indyka, taką ulubioną w naszym domu wersję krupniku.

Zaraz jednak pomyślałam, że może jednak nie…może coś nowego?

Zajrzałam do „The Silver Spoon” i od razu coś znalazłam!

Filet z udźca indyka faszerowany szpinakiem.

Mój filet był zamrożony, wiec musiałam go najpierw rozmrozić. Nie lubię szybkiego rozmrażania mięsa, takiego w kuchence mikrofalowej, ale jednocześnie nie miałam czasu na pozostawienie mięsa na godziny rozmrażania. Włożyłam  więc zapakowane mięso do ciepłej wody, ciągle dolewając cieplejszej, gdy woda się wychładzała. Dość szybko mięso było rozmrożone i mogłam z niego przygotować danie.

W tym czasie  rozgrzałam piekarnik do około 180 stopni i przygotowałam farsz.

Bułkę podarłam palcami na małe kawałeczki i zalałam białym winem, odstawiłam, żeby nasiąkła.

Szpinak rozmroziłam, na rozgrzanej patelni roztopiłam masło i dodałam posiekaną cebulę i czosnek. Chwilę smażyłam, dodałam namoczoną bułkę, majeranek i dodałam szpinak.  Dusiłam całość jeszcze rozdrabniając widelcem większe kawałki bułki. Dodałam sól i cukier , sporo pieprzu i lekko roztrzepane wcześniej jajko, wymieszałam całość dokładnie i odstawiłam.

Rozłożyłam filet na desce, jak książkę, i lekko rozbiłam tłuczkiem do mięsa.

Masę szpinakową wyłożyłam i rozsmarowałam na płacie mięsa, a potem zwinęłam całość i ułożyłam wolnym brzegiem z brzegu na dole w naczyniu do zapiekania, na dno którego wcześniej wylałam roztopione masło. Na wierzchu zwiniętego mięsa również dałam kilka grudek masła zanim wstawiłam mięso do piekarnika.

Piekłam w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni najpierw, przez około 15 minut,  a potem zmniejszyłam temperaturę do 150 stopni (bo musiałam wyjść z domu na około godzinę i bałam się, żeby się nie przypiekło zbytnio…).

W sumie indyk piekł się około godzinę i dwadzieścia minut.

Po wyjęciu z piekarnika leżał jeszcze dobrą chwilę przykryty folia aluminiową i grubym ręcznikiem.

Gdy przestygł trochę pokroiłam go i każda porcję polałam sosem, który wytworzył się podczas pieczenia.

Filet z udźca indyka faszerowany szpinakiem

około 5 porcji

900 g filetu z indyka

250 g szpinaku

gruba kroma pszennego chleba albo spora bułka ( moja ważyła około 100 g)

30 g masła do smażenia cebuli, 20 g  do  naczynia przed pieczeniem, 10 g do położenia na wierzchu

180 ml białego wina

cebula

2 rozgniecione ząbki czosnku

1 łyżeczka cukru

sól

pieprz

spora szczypta majeranku

Smacznego,

Basia

I love curry!

Komentarzy - 2

Wypatrzyłam fajną książkę w księgarni amerykańskiej: „I love curry”.

Wpisuje się ona  dobrze w moją aktualną sympatię do tych dań i do kuchni indyjskiej w ogóle.

Chcąc więcej gotować po indyjsku, będę musiała zapewne wzbogacić nieco moje zasoby przypraw, ale tymczasem radzę sobie przy pomocy tego co mam.

Nie jestem zresztą pewna,  czy znajdę wszystko to, czego potrzebuję? Świeże liście curry, świeże liście laurowe? Słyszałam, że  można gdzieś kupić mrożone liście laurowe, ale nie sprawdziłam jeszcze tego. Na szczęście garam masala, mieloną kolendrę i kmin rzymski, czy świeży imbir można już dość łatwo kupić, a to przecież podstawa kuchni indyjskiej.

W „I love curry” są przepisy na przekąski,  grzanki, warzywne i mięsne curry, różne dodatki, takie jak chlebki naan, ryżowy pilaw, różne czatneje (chutney), raity i  sałatki, po prostu takie normalne, codzienne jedzenie.

Przeglądając książkę wybrałam kilka przepisów, które zamierzam  szybko wykorzystać.

Zaczęłam tymczasem od przepisu na „golden chicken korma”, który z powodu braku kilku przypraw nieco zmodyfikowałam. I choć nie jadłam oryginalnego dania, myślę, że ta moja zmodyfikowana wersja jest równie smaczna:-)

Aromatyczne curry z kurczaka z mlekiem kokosowym

4-5 kawałków udek z kurczaka

posiekana cebula

olej

pół łyżeczki mielonego imbiru ( świeży zdążył wyschnąć zanim go zużyłam i musiałam ratować się mielonym!)

pół łyżeczki mielonego cynamonu

pół łyżeczki mielonego curry

pół łyżeczki kolendry mielonej

szczypta chili

1/4 łyżeczki kurkumy

rozgnieciony spory ząbek czosnku

3 goździki

2 liście laurowe

sól według uznania

5 pełnych łyżeczek mleka kokosowego w proszku rozpuszczonego w około 200 ml wody

ok. 2 łyżki soku cytryny

liście świeżej kolendry

prażone płatki migdałów do posypania dania

Na rozgrzaną patelnię wlałam 2-3 łyżki oleju, dodałam przyprawy, wymieszałam i przez chwilę smażyłam, uważając żeby się nie przypaliły,  dodałam posiekaną cebulę i zeszkliłam ją. Od razu dodałam, na wszelki wypadek, trochę wody, bo nie chciałam, żeby przyprawy  albo cebula się przypaliły i były gorzkie. Dodałam kawałki kurczaka, posoliłam je trochę i podsmażyłam z obu stron, a następnie dodałam rozpuszczone mleko kokosowe i wymieszałam całość. Zmniejszyłam moc gotowania, przykryłam i zostawiłam na około 20 minut, od czasu do czasu mieszając i czasem dolewając nieco wody . Gdy kurczak był już miękki dodałam sok z cytryny i jeszcze raz wymieszałam.

Gotowe curry posypałam listkami świeżej kolendry i prażonymi płatkami migdałów.

Danie doskonale smakuje podane z makaronem ryżowym, albo po prostu z ryżem.

Smacznego,

Basia

Zakręcona kanapka po indyjsku

1 komentarz

Zakręcona kanapka po raz kolejny.

Bo wszyscy przecież lubią kanapki!

Tym razem kanapka na indyjską modłę :-)

I raczej dla tych, co lubią pikantne jedzenie. Stopień ostrości można oczywiście regulować, dodając mniej lub więcej chili i imbiru.

Kluczową sprawą jest upieczenie mięsa z kurczaka, wcześniej odpowiednio  przyprawionego. Dlatego pokroiłam filety z kurczaka w podłużne paski o szerokości około 3 cm. W miseczce wymieszałam garam masala, imbir, kmin rzymski, chili, sok z cytryny i oliwę z oliwek. Posmarowałam kawałki kurczaka ze wszystkich stron, ułożyłam na blaszce do pieczenia, delikatnie posoliłam  i wstawiłam do piekarnika. Piekłam około 45 minut w piekarniku o temperaturze około 220 stopni.

Wyjęłam gotowe kawałki kurczaka z piekarnika i odstawiłam, żeby przestygły.

Pokroiłam pomidora, ogórka, cebulkę dymkę i wymieszałam z naturalnym jogurtem, przygotowując coś w rodzaju indyjskiego raita, czyli takiej jakby sałatki, która delikatnie przyprawiona ma stanowić łagodzący dodatek do bardzo ostrych indyjskich potraw z mięsa. Dlatego, poza odrobiną soli, nie dodałam już nic do  tej mieszanki warzyw i jogurtu.

Na koniec dodałam pokrojonego w kosteczkę kurczaka i wymieszałam.

Na gorącej, suchej patelni położyłam kolejno placki tortilla, z obu stron je podgrzewałam, żeby zmiękły.

Na miękkim placku położyłam porcję nadzienia, a potem zwinęłam placek w rulon o średnicy około  4-5 cm. Każdy rulon przekroiłam na ukos i przed podaniem posypałam  natką pietruszki, ale byłoby zdecydowanie bardziej po indyjsku, gdybym użyła kolendry, której niestety nie  miałam  domu.

Zakręcona kanapka po indyjsku

3 porcje

3 placki tortilla

2 filety z kurczaka

( łyżeczka garam masala, łyżeczka kminu rzymskiego, szczypta chili, szczypta imbiru, sok z 1 małej cytryny, 2 łyżki oliwy)

2 nieduże pomidory

pół ogórka

cebulka dymka

około 250g jogurtu naturalnego

natka lub  świeża kolendra

Smacznego,

Basia

Indyk z ziemniakami po indyjsku

Brak komentarzy

Z każdym kolejnym razem, kiedy gotuję indyjskie jedzenie,  odczuwam do niego coraz większą sympatię. Bardzo lubię połączenie przypraw stosowanych w kuchni indyjskiej. W dużej części są to przyprawy używane  również w kuchni arabskiej, kuchnię indyjską charakteryzuje jednak znacznie większa intensywność  smaków. No i potrawy są znacznie ostrzejsze.

Ja nie lubię zbyt ostrego jedzenia, lubię czuć jego smak i aromat,  a nie tylko ostre przyprawy.  Ale na szczęście  te można dozować według uznania.

Jedną z moich ulubionych przypraw jest kmin rzymski. Poznałam go w kuchni egipskiej i od tamtego czasu zawsze mam jego zapas w domu. I choć teraz można już go kupić w naszych sklepach, ja  z przyzwyczajenia wyszukuję go zawsze podczas zagranicznych podróży. Przywożę więc kmin,  curry, kurkumę, chili, kolendrę  i wiele innych  z  wyjazdów do Egiptu, ale również z Londynu, gdzie  zawsze robię zakupy w hinduskich, czy chińskich sklepach, oferujących orientalne produkty z różnych regionów świata. Tam przyprawy pakowane są w dużych ilościach, minimum 100g, a często znacznie więcej. Zupełnie inaczej niż w Polsce, gdzie zwykle torebeczki zawieraj 10-20 g. Ale nie ma się co dziwić, jeśli w indyjskich  przepisach  sugeruje się  użycie  do przygotowania dania nierzadko 2-3 łyżeczek sproszkowanej przyprawy,  a przypraw jest kilka. To często tyle, ile znajduje się w  całym naszym polskim,  standardowym opakowaniu!

Dziś mam przepis  właśnie na danie indyjskie, indyk z ziemniakami. Dobrze przyprawione danie, ale  jednocześnie dość łagodne

To jest danie z gatunku tych, o których powinno się zapomnieć podczas gotowania. To znaczy pozwolić mu się spokojnie, na małym ogniu  gotować przez kilka godzin.

Ja użyłam (wspomnianego tu  niedawno) naczynia do tażin, ale duża patelnia z przykrywą, czy rondel z grubym dnem i przykrywą zupełnie wystarczą. Grube dno pozwoli na gotowanie bez obaw, że potrawa przywrze lub się przypali.

Indyk z ziemniakami po indyjsku

około 800g mięsa z udźca indyka pokrojonego na kostkę o boku około 2-3 cm.

2 łyżki oliwy

300 g ziemniaków obranych i pokrojonych podobnie jak indyk

2 łyżeczki mielonej kolendry

2 łyżeczki mielonego kminu rzymskiego

posiekana cebula

2 łyżeczki garam masala

400g puszka pomidorów krojonych bez skórki

całkiem płaska łyżeczka chili

4 rozgniecione ząbki czosnku

nieduży ( około 2-3 cm) , starty kawałek  świeżego imbiru

łyżeczka cukru

sól według uznania

W rondlu czy na patelni rozgrzać oliwę, dodać cebulę i przyprawy, smażyć  przez chwilę, uważając, żeby się nie przypaliło. Po chwili, gdy cebula się zeszkli dodać mięso z indyka, smażyć znów  przez około 10-15 minut. Dodać  ziemniaki i przez chwilę dusić, dodać pomidory, wymieszać , przykryć, zmniejszyć moc gotowania i zostawić na około godzinę. W międzyczasie zamieszać, dodać około 100-150 ml wody  i znów przykryć.

Danie ma być gęste,  więc najlepiej, jak skrobia z ziemniaków zagęści je, dlatego trzeba dać mu czas. Ja gotowałam minimum 2 godziny i myślę, że gdyby gotowało się jeszcze kolejną, byłoby jeszcze lepiej. Trzeba pamiętać tylko o  ewentualnym dolaniu wody, gdyby przywierało.

Smacznego,

Basia

Tażin

Brak komentarzy

Wiecie już, że mam sympatię do kuchni arabskiej, więc nie zdziwi Was dzisiejszy pomysł na tażin.

Tażin albo  tadżin ( w zależności od dialektu), to arabskie naczynie służące do przyrządzania mięs nad ogniem, rozpowszechnione  w krajach  Maghrebu, a głównie  w Maroku. Jest  zrobione z ciężkiej gliny i posiada wysoką pokrywę (niby komin ), która  dzięki swemu  specjalnemu kształtowi pozwala zachować wszystkie walory smakowe   bardzo wolno gotowanego w niskiej temperaturze  mięsa wraz z różnymi dodatkami.

Tażin, to również nazwa tradycyjnego marokańskiego dania przygotowanego właśnie w takim naczyniu.  Marokański tażin składa się z kawałków jagnięciny albo  kurczaka i dodanych do mięsa śliwek, jabłek, daktyli, orzechów albo cytryn. Takie danie obficie przyprawione jest cynamonem, kminem rzymskim, imbirem, kurkumą i innymi przyprawami. Często też dodaje się do niego miód, rodzynki, oliwki albo migdały. Możliwości jest wiele! I choć gotowanie tażin jest dziecinnie proste, efekt końcowy jest niezwykle interesujący! A to  głównie za sprawą naczynia, w którym danie się gotuje i jednocześnie można serwować na stół. Robi wrażenie! Dlatego warto wykorzystać pomysł na spotkanie towarzyskie.

Moja Córka „zachorowała” kiedyś na takie naczynie, więc kiedy je w końcu znalazła w Ikei , była przeszczęśliwa! Tażin z Ikei ma ciężki, żeliwny (chyba) spód i ceramiczną pokrywę.  Jeśli jednak nie macie takiego naczynia, to nie musicie wcale rezygnować z przygotowania tego arabskiego dania. Wystarczy  Wam rondel, albo duża patelnia i pokrywa. Orientalne przyprawy i długie gotowanie sprawią, że potrawa będzie niezwykle smaczna i oryginalna, zapewniam Was!

Tazin z indykiem i suszonymi śłiwkami

ok. 1,5 kg filetu z indyka pokrojonego w kostkę

spora cebula posiekana

około 250 g śliwek suszonych bez pestek

czosnek rozgnieciony- 2-3 ząbki

ocet balsamiczny 2 łyżki

oliwa 1-2 łyżki

cynamon mielony łyżeczka ( lub według uznania)

kmin rzymski mielony łyżeczka ( lub według uznania)

imbir mielony ½ łyżeczki ( lub według uznania)

szczypta chili

sos sojowy 2 łyżki

sól ( według uznania)

wino białe około 100 ml

Do rozgrzanego naczynia wlałam oliwę, wrzuciłam mięso i cebulę, dodałam czosnek,  smażyłam  przez chwilę bez przyrumienienia mięsa i cebuli, dodałam śliwki, resztę  przypraw. Gdy  wszystko zawrzało  dolałam trochę wody, przykryłam pokrywą  i zmniejszyłam moc palnika na naprawdę niewielką.

Gotowałam kilka godzin, chyba 3, aż mięso było mięciutkie i bardzo aromatyczne dzięki śliwkom i przyprawom. W międzyczasie sprawdzałam, mieszałam i  czasem dolewałam nieco wody, żeby danie nie przywierało.

Minimum roboty, maksimum smaku! Polecam!

Basia

Facebook

Likebox Slider for WordPress