Archwium dla

wrzesień, 2011

...

Muffinki ze śliwkami i niespodzianką

1 komentarz

Moja Córka znów mnie skrytykuje, że piszę o muffinkach.

Ale teraz jest pora na śliwki, więc  przecież musiałam  upiec muffinki ze śliwkami.

A skoro upiekłam, to czemu nie napisać? Takich jeszcze nie piekłam, muffinki ze śliwkami i z niespodzianką!

Węgierki o tej porze roku są obłędne! Najbardziej lubię takie najzwyklejsze, niezbyt duże i najchętniej, żeby już zaczynała marszczyć się na nich skórka, bo to znak, że są cudownie słodkie!

Choć same śliwki węgierki są wystarczającym dodatkiem do ciasta, to odrobina cynamonu z pewnością im nie zaszkodzi. A kawałek karmelowego KitKata będzie przyjemną niespodzianką dla łasuchów.

Był kiedyś czas, kiedy uważałam, że dzień bez karmelowego KitKata, to dzień stracony.

Teraz wprawdzie nie jadam ich już za często, ale nadal bardzo je lubię. I kiedy wczoraj zobaczyłam je na półce w sklepie, nie mogłam sobie odmówić!

Kupiłam kilka sztuk i  postanowiłam część z nich przemycić w muffinkach :-)

Muffinki ze śliwkami i niespodzianką

na 12 sztuk

300 g mąki

150 g cukru

100 g roztopionego masła

kilka kropli naturalnej esencji cynamonowej ( albo spora szczypta cynamonu mielonego)

kilka kropli naturalnej esencji waniliowej

2 jajka

150 g kwaśnej śmietany

50 ml mleka

2 łyżeczki proszku do pieczenia

około 250 g śliwek węgierek, wyjąć pestki i pokroić w wąskie paseczki  lub kostkę o boku około 1 cm

2 KitKaty karmelowe, każdy przekrojony na 6 części

Rozgrzałam piekarnik do około 180 stopni. Formę do muffinek wyłożyłam papilotkami.

W misce robota wymieszałam mąkę, proszek do pieczenia, cukier, jajka, masło,  cynamon,  esencje, śmietanę, mleko. Dodałam śliwki pokrojone drobno i jeszcze wymieszałam robotem.

Do każdej papilotki włożyłam porcję ciasta, wcisnęłam lekko kawałek KitKata i przykryłam porcją ciasta.

Piekłam około 25 minut, aż były złociste i patyczek wbity w ciasto wychodził suchy.

Smacznego,

Basia

Chleb z suszonymi pomidorami i oliwkami

Komentarzy - 9

Tegoroczny wrzesień jest niesamowity.

Pogoda nas rozpieszcza, jest słonecznie i ciepło. Niech pozostanie tak jak najdłużej, bo dzięki temu możemy ciągle jeszcze jeść na tarasie!

Wprawdzie w tygodniu jest już za zimno na śniadanie na zewnątrz, ale w weekend, gdy jemy je później,  ciągle możemy sobie na to pozwolić.

A tym bardziej na obiad albo kolację.

Dziś obiadu w ogóle nie było (…bo śniadanie było o nieprzyzwoicie  późnej porze), za to zjedliśmy kolację na tarasie.

Latem długo trzeba było czekać, żeby był sens zapalać świece, teraz świece się przydają bardzo wcześnie. Bardzo lubię kolację na tarasie, kiedy na stole i wokół stoją zapalone lampiony. To jedna z niewielu pozytywnych stron wczesnego zapadania zmroku.

Na dzisiejszą kolację upiekłam chleb z dodatkiem suszonych pomidorów i oliwek.

Jakoś w ciągu dnia wpadł mi do głowy ten pomysł  i choć nie miałam żadnego konkretnego przepisu, postanowiłam coś wymyślić.

Wrzuciłam do miski robota mąkę, opakowanie drożdży instant, ciepłe mleko, wodę, cukier, sól i oliwę. Wyrabiałam przez chwilę, a potem dodałam pokrojone w paseczki suszone pomidory i oliwki, chwilę jeszcze wyrabiałam, a potem zostawiłam do wyrośnięcia. Niestety nie miałam zbyt dużo czasu, zanim ciasto dobrze wyrosło przełożyłam je do formy (keksówki o dł. 25 cm) wyłożonej papierem do pieczenia, posmarowałam roztrzepanym lekko jajkiem i wstawiłam do piekarnika z nadzieją, że jednak wyjdzie! Piekarnik był nastawiony na 180 stopni, ale jeszcze nie do końca nagrzany (myślę, że  gdy wstawiałam chleb do piekarnika było tam wtedy dopiero około 120 stopni).

Po około 40 minutach chleb był upieczony, pięknie wyrósł,  był ładnie złocisty z wierzchu, a patyczek wbity do ciasta wychodził suchy.

Jeszcze gorący chleb postawiłam na stole, więc trzeba było kroić grube kawałki, żeby się nie rozleciał.

Chleb był pyszny,  polany tylko grecką oliwą mógłby stanowić dla mnie całą kolację.

Ale wyśmienicie też smakował w towarzystwie sałatki greckiej i bakłażana duszonego z udkami z kurczaka.

Chleb z suszonymi pomidorami i oliwkami


500 g mąki pszennej

opakowanie drożdży instant ( 7 g)

200 ml ciepłego mleka

150 ml ciepłej wody

2 kopiate łyżeczki cukru

łyżeczka soli

25 g oliwy

8 połówek suszonych pomidorów (w oleju słonecznikowym) pokrojonych w paseczki

garść oliwek pokrojonych w kółeczka ( u mnie były oliwki kalamata i zielone)

roztrzepane jajko do posmarowania ciasta

Polecam!

Basia

zupa-krem ze szpinaku i bazylii

Komentarzy - 2

Znów przyszedł czas na gotowanie zup.

I choć zdarzył mi się już wrześniowy krupnik, to zasadniczo na razie jeszcze stawiam na lekkie zupy. Stąd właśnie ta dzisiejsza moja zupa szpinakowo- bazyliowa, przyjemnie zielona za sprawą szpinaku i niezwykle aromatyczna dzięki ogrodowej bazylii.

I jak to zazwyczaj u mnie bywa, zupa niezwykle prosta.

Na patelni rozmroziłam pod przykryciem szpinak, dodając trochę wody i oliwy. Gdy był miękki dodałam czosnek i chwilę dusiłam. W blenderze zmiksowałam krótko duszony szpinak z garścią intensywnie pachnącej, ogrodowej bazylii i  domowym pesto.

Dodałam wodę, trochę soli, cukru i octu winnego. I tyle!

Zupę podałam z kleksem  kwaśnej śmietany i grzankami podpieczonymi na patelni, bo moja rodzina tak lubi najbardziej :-)

Zupa-krem ze szpinaku i bazylii

3 porcje

ok.300 g mrożonych liści szpinaku

2 ząbki czosnku

ok. 2 łyżki oliwy

garść świeżej ogrodowej bazylii

2 spore łyżki domowego pesto bazyliowego ( można użyć oczywiście takiego ze słoika, kupionego w sklepie)

sól ( jeśli użyjecie pesto kupionego w słoiku, to pewnie trzeba uważać z solą)

odrobina octu winnego

1-2 łyżeczki cukru

około 1 litra wody

śmietana kwaśna, po łyżce na porcję ( opcja)

grzanki z bułki lub bagietki podpieczone na oliwie ( opcja)

Smacznego,

Basia

Makaron ze szpinakiem, fetą i orzeszkami piniowymi

Komentarzy - 4

Do tej pory wydawało mi się, że feta nie pasuje do szpinaku. Sądziłam, że w ogóle sery o wyrazistym smaku zbytnio dominują w połączeniu ze szpinakiem, który w tym zestawie po prostu gdzieś ginie. Zwykle więc łączyłam szpinak z ricottą albo twarogiem.

No i jednak ugotowałam makaron ze szpinakiem i fetą i zupełnie zmieniłam zadanie!

To bardzo udane połączenie, polecam.

Można też zamiast fety dodać kozi ser twarogowy, również będzie pysznie.

Do mojego makaronu poza szpinakiem i fetą dodałam trochę pokrojonego i podsmażonego boczku, bo moja rodzina to lubi :-)

Ale spokojnie można go pominąć bez szkody dla charakteru dania.

Tagliatelle ze szpinakiem i fetą


porcja dla 2-3 osób w zależności od stopnia wygłodzenia

ok.200 g suchego makaronu tagliatelle, albo jakiegoś innego

250 g mrożonego szpinaku w liściach

100 g cienkich plastrów boczku pokrojonych w paseczki

oliwa

2  rozgniecione ząbki czosnku

odrobina octu winnego

sól i szczypta cukru

świeżo zmielony pieprz

120 g fety

garść listków świeżego oregano

2-3 łyżki wyprażonych na suchej patelni orzeszków piniowych

nieco utartego parmezanu do posypania przed podaniem- opcja

W lekko osolonej wodzie ugotowałam makaron do stanu al dente i odcedziłam.

W tym czasie na patelni pod przykryciem szybko rozmroziłam makaron dodając odrobinę  wody. Gdy był miękki podsmażyłam przez chwilę z dodatkiem czosnku i oliwy, doprawiłam odrobiną octu winnego solą i szczyptą cukru.

Osobno na patelni podsmażyłam pokrojony boczek. Gotowy przełożyłam do szpinaku i wymieszałam. Dodałam następnie ugotowany makaron (zachowajcie nieco wody z gotowania makaronu, bo może się przydać, gdyby wilgoć ze szpinaku zbytnio wyparowała), pieprz i listki świeżego oregano, wymieszałam całość dokładnie, na wierzch położyłam pokruszoną fetę i lekko już tylko wymieszałam. Przed podaniem posypałam odrobiną parmezanu i  wyprażonymi orzeszkami piniowymi.

Smacznego,

Basia

Focaccia z pomidorkami koktajlowymi, anchois i czerwoną cebulą

Brak komentarzy

Mam dla Was fajny pomysł na focaccie. Właśnie wczoraj upiekłam ją, po naprawdę długiej przerwie  w pieczeniu tej włoskiej cudowności.

A w takim wydaniu, jak wczoraj, robiłam ją w ogóle pierwszy raz i od razu bardzo polecam.

Nowość polegała na dodaniu do standardowego ciasta ugotowanego i utłuczonego ziemniaka. To była inicjatywa mojej Córki. Dzięki ziemniakowi ciasto pozostało przyjemnie wilgotne. Nasza wczorajsza focaccia miała też sporo innych dodatków: pomidorki koktajlowe z oliwą i oregano, czerwoną cebulę i anchois oraz czarne oliwki.

Taką focaccie, polaną dodatkowo  jeszcze oliwą, mogłabym jeść codziennie!

Ale lepiej nie, …bo wtedy pewnie łatwiej byłoby mnie przeskoczyć niż obejść :-)

Focaccia z pomidorkami, czerwoną cebulą i anchois

(cała duża blacha z piekarnika)

600 g mąki pszennej

7 g drożdży instant

1 duży ziemniak (około 250 g) obrany, ugotowany i utłuczony na puree

3 łyżeczki cukru

łyżeczka soli

250 ml mleka

150 ml wody

kilka łyżek oliwy

spora czerwona cebula pokrojona w piórka

kilkanaście pomidorków koktajlowych przekrojonych na pół

1/ 2 łyżeczki oregano suszonego wymieszanego z 2 łyżkami oliwy

opakowanie anchois

garść oliwek czarnych drylowanych przekrojonych na pół

listki z kilku gałązek świeżego oregano

oliwa do skropienia focacci przed pieczeniem

Do miski robota wrzuciłam mąkę, drożdże, wodę, mleko, sól, cukier, oliwę i wyrabiałam około 10 minut, dodałam purée z ziemniaka i jeszcze wyrabiałam przez chwilę, a potem zostawiłam ciasto do wyrośnięcia na około godzinę.

Rozgrzałam piekarnik do około 180 stopni.

Wyrośnięte ciasto ułożyłam na blasze wyłożonej wcześniej papierem do pieczenia. Ciasto było dość miękkie, raczej trudne do rozwałkowania, więc rękami je rozprowadziłam. tworząc w miarę równą warstwę.

Na wierzchu ułożyłyśmy dodatki lekko je wgniatając w ciasto, tworząc jakby tematyczne pasy: pas pomidorków ( wcześniej wymieszanych z oliwą i suszonym oregano),  pas cebuli  i anchois, które przekroiłam wzdłuż na węższe paski oraz  pas czarnych oliwek.

Całość skropiłam oliwą i posypałam  świeżymi listkami oregano.

Wstawiłam do piekarnika i piekłam około 45 minut.

Goście byli zachwyceni :-)

Ja też, dlatego gorąco polecam ten pomysł!

Basia

Puszyste muffinki z cynamonem, gruszką i nektarynką

Brak komentarzy

Bardzo stęskniłam się za muffinkami, nie piekłam ich już ładnych kilka tygodni!

Postanowiłam więc nadrobić ten czas i szybko upiekłam babeczki z gruszką, nektarynką i cynamonem.

Wprawdzie cynamon kojarzy mi się raczej jesiennie, ale przecież jesień już tuż, tuż..

Moje dzisiejsze muffinki są bardzo puszyste, a to pewnie dzięki sporej ilości mąki ziemniaczanej. I tak sobie myślę, skąd w ogóle wzięła się w moich przepisach mąka ziemniaczana? Chyba to było tak, że kiedyś dawno temu ktoś mi powiedział, że dodatek mąki ziemniaczanej sprawi, że nie zrobi się zakalec w babce piaskowej.

I od tego czasu zdarza mi się czasem dodawać mąkę ziemniaczaną, ale to raczej dla różnorodności wypieków, bo nie pamiętam zakalców w moich ciastach :-)

Puszyste muffinki z gruszką, nektarynką i cynamonem

12 sztuk

170 g mąki pszennej

80 g mąki ziemniaczanej

1 jajko

120 g cukru

2 łyżeczki proszku do pieczenia

100 ml mleka

90 g masła roztopionego

spora nektarynka pokrojona w drobną kosteczkę

spora gruszka obrana i pokrojona w małą kosteczkę

łyżeczka cynamonu

cukier brązowy z cynamonem do posypania muffinek przed pieczeniem

Rozgrzałam piekarnik do około 180-190  stopni.Wszystkie składniki (oprócz owoców i cukru z cynamonem do posypania) wrzuciłam do miski robota i przez chwilę wyrabiałam.

Do ciasta dodałam pokrojone owoce i wymieszałam lekko, ale dokładnie.

Masę przełożyłam do  formy wyłożonej papierowymi miseczkami.

Piekłam około 25 minut. Przyrumienione i gotowe  muffinki wyjęłam z piekarnika, wcześniej sprawdzając patyczkiem, czy są upieczone.

Smacznego,

Basia

Bakłażan z fetą

Brak komentarzy

Jestem wielką miłośniczką bakłażanów. Kiedy byliśmy w Grecji wyszukiwałam dań z nimi, żeby podpatrzeć coś i zaimportować do mojej kuchni.

Bo bakłażany kojarzą mi się z Grecją, albo może raczej z krajami bałkańskimi w ogóle.

Poza musaką, o której Wam pisałam, jadłam tam wyśmienitą sałatkę-dip, właściwie trudno określić, co to było, ale było z bakłażana. W karcie było w grupie sałatek.

Było to coś w rodzaju przystawki jedzonej  z pieczywem. Niestety, nie ma zwyczaju podawania pity. Miałam nadzieję, że w Grecji będzie ją można spotkać niemal wszędzie, a okazało się, że nie było jej w żadnej tawernie czy restauracji, w której byliśmy. Do wszystkiego podawano zwykle bezsmakowe jasne pieczywo.

Ale wracając do  dania z bakłażana, jest to niezwykle prosta receptura. I choć nie powiedziano mi jak dokładnie zrobiono to danie, sama w domu przygotowałam bakłażana w ten sposób, wiedziona intuicją i zapamiętanym smakiem.

To zapewne był bakłażan upieczony w  piekarniku (piecu),  potem pozbawiony skóry, a wreszcie rozdrobniony widelcem i wymieszany z utartą ( rozgniecioną drobno) fetą. Tak właśnie go zrobiłam. Przyprawiłam całość czosnkiem, sporą ilością pieprzu, odrobiną octu winnego i oliwą.

Podałam w charakterze przystawki wraz z miską egipskiego baba ghannoug (albo  jeśli wolicie baba ghannoush) i tzatziki.

Do tego były małe grzaneczki z bagietki, no bo też nie miałam pity.

Ale następnym razem przygotowując bakłażana w ten sposób, po prostu upiekę pitę sama  :-)

Bakłażan z fetą


1 duży bakłażan

100 g fety

oliwa extra vergine

pieprz

sól ( uwaga-feta jest słona)

ocet winny

rozgnieciony spory ząbek czosnku

Bakłażana włożyłam do piekarnika rozgrzanego do ok.250 stopni i piekłam przez około godzinę. Gdy wystygł, oddzieliłam miąższ od skóry i rozdrobniłam widelcem.

Dodałam utartą na grubej tace fetę oraz resztę składników i wymieszałam.

Smacznego,

Basia

P.S. Od chwili, kiedy napisałam ten post, minęło kilka dni. Nie mogłam go zamieścić, bo miałam problem z zamieszczeniem zdjęcia. W międzyczasie zrobiłam bakłażana z fetą po raz kolejny, tym razem upiekłam pitę do niego :-)

Znalazłam przepis w internecie, bo w żadnej z moich książek nie było receptury na pitę.

Przepis jest zupełnie w porządku. Dałam następujące składniki:

750 g mąki ( miały być 3 filiżanki )

9 gr suchych drożdży ( miało być 7 gr, ale nie byłam pewna, czy filiżanka mąki to nie mniej niż 250 g, stąd wolałam dać trochę więcej drożdży)

375 ml ciepłej wody ( bo miało być 1,5 filiżanki)

jakieś 2-3 łyżki oliwy

2 łyżeczki cukru

łyżeczka soli

Drożdże rozpuściłam w ciepłej wodzie, gdy zaczęły pęcznieć przelałam je do miski robota. Wsypałam mąkę i resztę składników. Wyrabiałam przez kilka minut, aż zrobiła się kula.

Przykryłam ciasto ściereczką i zostawiłam w ciepłym miejscu.
po około 2 godzinach, gdy ciasto powiększyło swą objętość co najmniej dwukrotnie, a chyba jednak nawet trzykrotnie,  wyjęłam je i uformowałam z niego wałek. Pokroiłam wałek na chyba 15 kawałków. Każdy kawałek rozwałkowałam na grubość około 1 cm. Placki o średnicy około 12 cm ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiłam do piekarnika rozgrzanego do około 200 stopni i piekłam przez około 10-15 minut. Gdy chlebki wyrosły i bardzo lekko się zarumieniły z brzegu,  nakłułam widelcem i wyjęłam je.

Taka pita, do doskonały dodatek do tej pasty z bakłażana, do hummusu, tzatziki i innych dipów. Polecam!

Basia

Facebook

Likebox Slider for WordPress