Archwium dla ·

chleb- focaccia

· Kategoria...

Pierwsza tegoroczna focaccia na tarasie

Brak komentarzy

 

Wreszcie udało się rozpocząć sezon tarasowy i właśnie dziś mieliśmy pierwszą kolację na zewnątrz :-)

A w zeszłym roku, o ile dobrze pamiętam,  po raz pierwszy jedliśmy śniadanie na tarasie 16 marca…

Ale teraz już nieważne, że długo czekaliśmy  na ciepłą pogodę, najważniejsze, że już jest!

Dziś była pierwsza kolacja na tarasie i pierwsza focaccia w tym roku.

Upiekłam focaccię z dodatkiem suszonych pomidorów i świeżego, już ogrodowego, oregano.

 

Focaccia z suszonymi pomidorami i oregano

 

550 g mąki

ok.400 ml ciepłej wody

30 g świeżych drożdży

oliwa-parę łyżek do ciasta + trochę do polania focaccii z wierzchu  (no i potem jeszcze koniecznie do jedzenia wraz z focaccią)

sól morska

cukier

75 g suszonych pomidorów posiekanych

garść listków świeżego oregano

łyżeczka suszonego oregano

 

 

W szklance ( 250 ml) ciepłej wody wymieszałam  drożdże z łyżeczką cukru, odstawiłam, żeby zaczęły rosnąć.

Gdy drożdże zaczęły wyrastać do  miski miksera wrzuciłam mąkę, sól, wodę z drożdżami, oliwę, dodałam jeszcze około 150 ml wody i wyrabiałam robotem na gładkie ciasto. Gdy było już gładkie, dodałam posiekane suszone pomidory i świeże listki oregano, dodałam również suszone oregano. Jeszcze całość wyrabiałam przez chwilę, a następnie przykryłam ściereczką i zostawiłam w ciepłym miejscu do wyrośnięcia.

Po około godzinie włączyłam piekarnik, rozgrzałam do około 190 stopni.

Ciasto rozwałkowałam na płat wielkości blachy do pieczenia. Położyłam na blasze papier do pieczenia, a na nim rozwałkowane ciasto.

Polałam delikatnie oliwą i wstawiłam do piekarnika.

Piekłam przez około 30 minut.

Gdy ciasto było rumiane, wyjęłam je z piekarnika.

Przełożyłam  gorącą focaccię na deskę i od razu podałam. Taka przecież jest najlepsza!

Focaccia, oliwa, hummus i sałata…czy potrzeba czegoś więcej do szczęścia?

:-)

 

Smacznego,

 

Basia

 

 

Szybki chleb z cebulą, orzechami i słonecznikiem

Brak komentarzy

 

Zazwyczaj kupuję pieczywo w naszych ulubionych piekarniach. Kupuję więcej, część zamrażam, a potem wyjmuję z zamrażarki, kiedy jest potrzeba.

Jeśli to są bułki, to przed podaniem wstawiam- takie już rozmrożone- do nagrzanego piekarnika, żeby były pysznie chrupiące.

Może niektórzy skrzywią się na pomysł jedzenia bułek, że niezdrowe i tym podobne…

Ale dla mnie sobotnie czy niedzielne śniadanie musi  właśnie takie gorące i chrupiące bułki zawierać. I już!

Czasem jednak zdarzy się, że zapasy zamrażarkowe skończą się  nieoczekiwanie i wtedy muszę poradzić sobie inaczej.

W zależności od okoliczności, piekę wtedy jakieś domowe pieczywo: focaccie, orientalne chlebki albo jakiś chleb.

Tym razem to był szybki chleb z dodatkiem podsmażonej cebuli, orzechów i słonecznika.

Szybki, bo z dodatkiem proszku do pieczenia i sody, a nie z drożdżami, czy zakwasem, więc niewymagający rośnięcia.

Taki chleb można naprawdę mieć szybko, właściwie tylko tyle czasu potrzeba, ile zabiera pieczenie go, czyli około 45-50 minut

A do środka można przecież dodać, co dusza zapragnie!  Utarty ser, posiekane suszone pomidory, oliwki, szynkę, zioła, czy co tam Wam przyjdzie do głowy.

 

 

Szybki chleb  z cebulą, orzechami włoskimi i słonecznikiem

 

250 g mąki pszennej

200 g mąki pszennej  razowej

1 łyżka proszku do pieczenia

1/2 łyżeczki sody oczyszczonej

2 jajka

50 g oliwy

1 cebula posiekana i podsmażona na oliwie

50 g posiekanych orzechów włoskich

50 g ziaren słonecznika

250 g jogurtu naturalnego

1 łyżka cukru demerara

sól- ilość według uznania, ja dałam około 1 łyżeczki.

Jeśli do środka dacie ser, suszone pomidory, szynkę czy oliwki, to wtedy trzeba uważać z solą.

 

Rozgrzać piekarnik do około 180 stopni.

Na oliwie podsmażyć, ale nie przypalić, posiekaną cebulę. Odstawić do wystygnięcia.

Wymieszać lub zmiksować (ja użyłam robota kuchennego, jak zwykle)  mąkę z proszkiem i sodą, oliwę, jajka, cukier, sól, jogurt.

Do ciasta dodać cebulę, orzechy i słonecznik, znów wymieszać dokładnie.

Przełożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównać na wierzchu, posypać słonecznikiem, sezamem albo siemieniem lnianym (ja dałam właśnie siemię) i wstawić do piekarnika. Piec około 50 minut, aż chleb wyrośnie wysoko, będzie rumiany z wierzchu i w środku upieczony (sprawdzić koniecznie patyczkiem).

Wyjąc i wystudzić.

Doskonale smakuje jako baza do kanapki, ale też zupełnie solo. Albo posmarowany  masłem albo polany dobrą oliwą!

Smacznego,

 

Basia

Chleb z cukinią

Brak komentarzy

Nie wspominałam jeszcze o tym, że w tym roku postarałyśmy się z Córką o prawdziwe grządki w ogrodzie. To znaczy, poprosiłam Męża o nie, a on wraz ze swoją Mamą je przygotował :-)

Umiem się urządzić, prawda?

Grządek nie jest zbyt wiele, a przygotowałyśmy z Córką wiele rozsad wczesną wiosną, więc grządki są zasadzone znacznie intensywniej, niż powinny. W efekcie, przy takich temperaturach, jakie teraz mamy i podlewaniu,  w miejscu grządek jest już gąszcz!

Uwielbiamy cukinie, więc mamy ich dużo, zielone i żółte. Zaczynają już owocować, jak oszalałe!

Wobec tego trzeba coś z nich robić.

Ciągle jemy sporo grillowanych warzyw, ale ileż można?

Trzeba więc myśleć o innych pomysłach na wykorzystanie cukinii.

Dlatego dziś rano upiekłam chleb z cukinią.

 

Wilgotna cukinia sprawia, że chleb jest w środku dość mokry i piecze się go dłużej, niż inne drożdżowe wypieki. Wyjęłam go z piekarnika, kiedy patyczek wbity w ciasto był suchy po wyjęciu, a było to po około godzinie i  kwadransie pieczenia, albo nawet więcej. Po rozkrojeniu chleb był ciągle mocno wilgotny w środku.

Nie przejmujcie się jednak,  to nie zakalec!

Doskonale smakuje z dobrą oliwą, …właśnie przed chwilą znów pozwoliłam sobie na to :-)

Polecam!

 

Pikantny chleb z cukinią i papryką

 

450 g mąki pszennej

200 g cukinii utartej  na grubej tarce wraz ze skórką

150 ml mleka

7 g opakowanie drożdży instant

sól

szczypta chili

spora szczypta kuminu (ale można dać przyprawy takie, jakie lubicie, a nie takie, jak ja dałam)

50 g oliwy lub oleju roślinnego

pół czerwonej papryki pokrojonej w drobną kosteczkę

garść listków świeżego, ogrodowego oregano

 

 

W misce robota wyrobiłam  wszystkie składniki ciasta ( poza cukinią, papryką i oregano), dodałam  następnie cukinię, wymieszałam. Potem dodałam pokrojoną paprykę i oregano i znów wymieszałam wszystko.

Rozgrzałam piekarnik do około 150 stopni.

Lekko wyrośnięte ciasto przełożyłam do formy wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiłam do piekarnika. Piekłam przez około godzinę i kwadrans, ciasto było złociste z wierzchu i patyczek wbity w nie, wyjmowałam suchy, kiedy wyjęłam chleb z piekarnika.

 

 

Smacznego,

 

 

Basia

 

Chleb z orzechami i serem cheddar

Komentarzy - 2

Dziś wpadła mi w ręce książka „Bake it”, niedawno przywieziona z Londynu, o której już raz tu wspominałam. Za każdym razem, kiedy ją biorę do ręki, zauważam jakiś  nowy i ciekawy przepis, którego do tej pory nie widziałam.

Dziś znalazłam nawet kilka, ale w rezultacie zdecydowałam się upiec chleb z cheddarem i orzechami.

Oryginalny przepis musiałam nieco zmodyfikować, bo nie miałam w domu pełnej pszennej mąki, maślanki i wystarczającej ilości orzechów włoskich. I tak dałam samą  białą mąkę (a nie pół na pół z razową), zamiast maślanki dałam jogurt naturalny i  pomieszałam orzechy włoskie z laskowymi. Myślę nieskromnie, że nie zaszkodziłam oryginalnej recepturze :-)

Chleb wyszedł całkiem interesująco. Bardzo fajnie smakuje posmarowany kremowym serkiem np. Philadelphia :-)

Chleb z orzechami i cheddarem

425 g mąki

1 łyżka brązowego cukru

175 g utartego sera cheddar

2 jajka

1 łyżka proszku do pieczenia

1 łyżeczka sody oczyszczonej

90 g orzechów włoskich i laskowych  posiekanych

40 g roztopionego i wystudzonego masła

250 g jogurtu naturalnego

Rozgrzałam piekarnik do około 180 stopni.

Mąkę z proszkiem i sodą, utarty ser i posiekane orzechy wrzuciłam do miski robota  i miksowałam przez chwilę, dodałam lekko roztrzepane wczesniej jajka, jogurt i roztopione masło. Uformowałam okrągły, spłaszczony bochenek.

Formę do pieczenia  o średnicy około 22 cm wysmarowałam oliwą, włożyłam do niej chleb. Wierzch chleba na środku nacięłam kilka razy nożem na głębokość około 1 cm,  tworząc jakby gwiazdę i wstawiłam do piekarnika na około 50 minut. Gdy wyrósł i był rumiany, sprawdziłam, czy jest upieczony, wbijając w niego patyczek. Kiedy patyczek wyjęłam suchy, wyciągnęłam chleb z piekarnika.

Warto spróbować, polecam!

Basia

Chleb z suszonymi pomidorami i oliwkami

Komentarzy - 9

Tegoroczny wrzesień jest niesamowity.

Pogoda nas rozpieszcza, jest słonecznie i ciepło. Niech pozostanie tak jak najdłużej, bo dzięki temu możemy ciągle jeszcze jeść na tarasie!

Wprawdzie w tygodniu jest już za zimno na śniadanie na zewnątrz, ale w weekend, gdy jemy je później,  ciągle możemy sobie na to pozwolić.

A tym bardziej na obiad albo kolację.

Dziś obiadu w ogóle nie było (…bo śniadanie było o nieprzyzwoicie  późnej porze), za to zjedliśmy kolację na tarasie.

Latem długo trzeba było czekać, żeby był sens zapalać świece, teraz świece się przydają bardzo wcześnie. Bardzo lubię kolację na tarasie, kiedy na stole i wokół stoją zapalone lampiony. To jedna z niewielu pozytywnych stron wczesnego zapadania zmroku.

Na dzisiejszą kolację upiekłam chleb z dodatkiem suszonych pomidorów i oliwek.

Jakoś w ciągu dnia wpadł mi do głowy ten pomysł  i choć nie miałam żadnego konkretnego przepisu, postanowiłam coś wymyślić.

Wrzuciłam do miski robota mąkę, opakowanie drożdży instant, ciepłe mleko, wodę, cukier, sól i oliwę. Wyrabiałam przez chwilę, a potem dodałam pokrojone w paseczki suszone pomidory i oliwki, chwilę jeszcze wyrabiałam, a potem zostawiłam do wyrośnięcia. Niestety nie miałam zbyt dużo czasu, zanim ciasto dobrze wyrosło przełożyłam je do formy (keksówki o dł. 25 cm) wyłożonej papierem do pieczenia, posmarowałam roztrzepanym lekko jajkiem i wstawiłam do piekarnika z nadzieją, że jednak wyjdzie! Piekarnik był nastawiony na 180 stopni, ale jeszcze nie do końca nagrzany (myślę, że  gdy wstawiałam chleb do piekarnika było tam wtedy dopiero około 120 stopni).

Po około 40 minutach chleb był upieczony, pięknie wyrósł,  był ładnie złocisty z wierzchu, a patyczek wbity do ciasta wychodził suchy.

Jeszcze gorący chleb postawiłam na stole, więc trzeba było kroić grube kawałki, żeby się nie rozleciał.

Chleb był pyszny,  polany tylko grecką oliwą mógłby stanowić dla mnie całą kolację.

Ale wyśmienicie też smakował w towarzystwie sałatki greckiej i bakłażana duszonego z udkami z kurczaka.

Chleb z suszonymi pomidorami i oliwkami


500 g mąki pszennej

opakowanie drożdży instant ( 7 g)

200 ml ciepłego mleka

150 ml ciepłej wody

2 kopiate łyżeczki cukru

łyżeczka soli

25 g oliwy

8 połówek suszonych pomidorów (w oleju słonecznikowym) pokrojonych w paseczki

garść oliwek pokrojonych w kółeczka ( u mnie były oliwki kalamata i zielone)

roztrzepane jajko do posmarowania ciasta

Polecam!

Basia

Focaccia z pomidorkami koktajlowymi, anchois i czerwoną cebulą

Brak komentarzy

Mam dla Was fajny pomysł na focaccie. Właśnie wczoraj upiekłam ją, po naprawdę długiej przerwie  w pieczeniu tej włoskiej cudowności.

A w takim wydaniu, jak wczoraj, robiłam ją w ogóle pierwszy raz i od razu bardzo polecam.

Nowość polegała na dodaniu do standardowego ciasta ugotowanego i utłuczonego ziemniaka. To była inicjatywa mojej Córki. Dzięki ziemniakowi ciasto pozostało przyjemnie wilgotne. Nasza wczorajsza focaccia miała też sporo innych dodatków: pomidorki koktajlowe z oliwą i oregano, czerwoną cebulę i anchois oraz czarne oliwki.

Taką focaccie, polaną dodatkowo  jeszcze oliwą, mogłabym jeść codziennie!

Ale lepiej nie, …bo wtedy pewnie łatwiej byłoby mnie przeskoczyć niż obejść :-)

Focaccia z pomidorkami, czerwoną cebulą i anchois

(cała duża blacha z piekarnika)

600 g mąki pszennej

7 g drożdży instant

1 duży ziemniak (około 250 g) obrany, ugotowany i utłuczony na puree

3 łyżeczki cukru

łyżeczka soli

250 ml mleka

150 ml wody

kilka łyżek oliwy

spora czerwona cebula pokrojona w piórka

kilkanaście pomidorków koktajlowych przekrojonych na pół

1/ 2 łyżeczki oregano suszonego wymieszanego z 2 łyżkami oliwy

opakowanie anchois

garść oliwek czarnych drylowanych przekrojonych na pół

listki z kilku gałązek świeżego oregano

oliwa do skropienia focacci przed pieczeniem

Do miski robota wrzuciłam mąkę, drożdże, wodę, mleko, sól, cukier, oliwę i wyrabiałam około 10 minut, dodałam purée z ziemniaka i jeszcze wyrabiałam przez chwilę, a potem zostawiłam ciasto do wyrośnięcia na około godzinę.

Rozgrzałam piekarnik do około 180 stopni.

Wyrośnięte ciasto ułożyłam na blasze wyłożonej wcześniej papierem do pieczenia. Ciasto było dość miękkie, raczej trudne do rozwałkowania, więc rękami je rozprowadziłam. tworząc w miarę równą warstwę.

Na wierzchu ułożyłyśmy dodatki lekko je wgniatając w ciasto, tworząc jakby tematyczne pasy: pas pomidorków ( wcześniej wymieszanych z oliwą i suszonym oregano),  pas cebuli  i anchois, które przekroiłam wzdłuż na węższe paski oraz  pas czarnych oliwek.

Całość skropiłam oliwą i posypałam  świeżymi listkami oregano.

Wstawiłam do piekarnika i piekłam około 45 minut.

Goście byli zachwyceni :-)

Ja też, dlatego gorąco polecam ten pomysł!

Basia

Bakłażan z fetą

Brak komentarzy

Jestem wielką miłośniczką bakłażanów. Kiedy byliśmy w Grecji wyszukiwałam dań z nimi, żeby podpatrzeć coś i zaimportować do mojej kuchni.

Bo bakłażany kojarzą mi się z Grecją, albo może raczej z krajami bałkańskimi w ogóle.

Poza musaką, o której Wam pisałam, jadłam tam wyśmienitą sałatkę-dip, właściwie trudno określić, co to było, ale było z bakłażana. W karcie było w grupie sałatek.

Było to coś w rodzaju przystawki jedzonej  z pieczywem. Niestety, nie ma zwyczaju podawania pity. Miałam nadzieję, że w Grecji będzie ją można spotkać niemal wszędzie, a okazało się, że nie było jej w żadnej tawernie czy restauracji, w której byliśmy. Do wszystkiego podawano zwykle bezsmakowe jasne pieczywo.

Ale wracając do  dania z bakłażana, jest to niezwykle prosta receptura. I choć nie powiedziano mi jak dokładnie zrobiono to danie, sama w domu przygotowałam bakłażana w ten sposób, wiedziona intuicją i zapamiętanym smakiem.

To zapewne był bakłażan upieczony w  piekarniku (piecu),  potem pozbawiony skóry, a wreszcie rozdrobniony widelcem i wymieszany z utartą ( rozgniecioną drobno) fetą. Tak właśnie go zrobiłam. Przyprawiłam całość czosnkiem, sporą ilością pieprzu, odrobiną octu winnego i oliwą.

Podałam w charakterze przystawki wraz z miską egipskiego baba ghannoug (albo  jeśli wolicie baba ghannoush) i tzatziki.

Do tego były małe grzaneczki z bagietki, no bo też nie miałam pity.

Ale następnym razem przygotowując bakłażana w ten sposób, po prostu upiekę pitę sama  :-)

Bakłażan z fetą


1 duży bakłażan

100 g fety

oliwa extra vergine

pieprz

sól ( uwaga-feta jest słona)

ocet winny

rozgnieciony spory ząbek czosnku

Bakłażana włożyłam do piekarnika rozgrzanego do ok.250 stopni i piekłam przez około godzinę. Gdy wystygł, oddzieliłam miąższ od skóry i rozdrobniłam widelcem.

Dodałam utartą na grubej tace fetę oraz resztę składników i wymieszałam.

Smacznego,

Basia

P.S. Od chwili, kiedy napisałam ten post, minęło kilka dni. Nie mogłam go zamieścić, bo miałam problem z zamieszczeniem zdjęcia. W międzyczasie zrobiłam bakłażana z fetą po raz kolejny, tym razem upiekłam pitę do niego :-)

Znalazłam przepis w internecie, bo w żadnej z moich książek nie było receptury na pitę.

Przepis jest zupełnie w porządku. Dałam następujące składniki:

750 g mąki ( miały być 3 filiżanki )

9 gr suchych drożdży ( miało być 7 gr, ale nie byłam pewna, czy filiżanka mąki to nie mniej niż 250 g, stąd wolałam dać trochę więcej drożdży)

375 ml ciepłej wody ( bo miało być 1,5 filiżanki)

jakieś 2-3 łyżki oliwy

2 łyżeczki cukru

łyżeczka soli

Drożdże rozpuściłam w ciepłej wodzie, gdy zaczęły pęcznieć przelałam je do miski robota. Wsypałam mąkę i resztę składników. Wyrabiałam przez kilka minut, aż zrobiła się kula.

Przykryłam ciasto ściereczką i zostawiłam w ciepłym miejscu.
po około 2 godzinach, gdy ciasto powiększyło swą objętość co najmniej dwukrotnie, a chyba jednak nawet trzykrotnie,  wyjęłam je i uformowałam z niego wałek. Pokroiłam wałek na chyba 15 kawałków. Każdy kawałek rozwałkowałam na grubość około 1 cm. Placki o średnicy około 12 cm ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiłam do piekarnika rozgrzanego do około 200 stopni i piekłam przez około 10-15 minut. Gdy chlebki wyrosły i bardzo lekko się zarumieniły z brzegu,  nakłułam widelcem i wyjęłam je.

Taka pita, do doskonały dodatek do tej pasty z bakłażana, do hummusu, tzatziki i innych dipów. Polecam!

Basia

Tortilla Española czyli omlet na tarasie

Brak komentarzy

Ciepły weekend pozwolił na zjedzenie śniadania na tarasie!

Wprawdzie poranki są już chłodne, ale pora weekendowego śniadania wypadła jednak później niż w dzień powszedni  i dzięki temu mogliśmy usiąść do niego na zewnątrz.

Szkoda, że prognozy przewidują od dziś ochłodzenie i deszcz…

Może się nie sprawdzą? Oby!

A wracając do śniadania, zrobiłam bardzo popularny w Hiszpanii omlet z cebulą i smażonymi ziemniakami zwany po prostu tortilla española.

Nauczyłam się go robić,  kiedy przed laty spędziliśmy z Mężem wakacje w Hiszpanii, goszczeni przez kolegę Hiszpana. Kiedy wstawaliśmy  rano (… no może nie tak bardzo wcześnie:-) ), zewsząd docierał zapach smażonych omletów.  Mieszkaliśmy w bloku i wyglądało tak, jakby w każdym mieszkaniu smażono właśnie tortillę.  To bardzo prosty i niezwykle smaczny omlet. Można go zjeść na ciepło na śniadanie albo czasem na kolację, ale można też na zimno. W barach zimna, pokrojona na nieduże kawałki tortilla stała na kontuarze  w charakterze tapas, czyli małej przekąski do wina czy piwa.

Robi się ten omlet niezwykle prosto, choć niezbyt ekspresowo.

Najpierw na rozgrzanym na patelni oleju ( ziemniaki muszą raczej  pływać w tłuszczu)  smaży się ziemniaki pokrojone na cienkie, nieduże plasterki, aż będą w środku miękkie a z wierzchu przyrumienione.

Takie niby małe frytki. Trzeba uważać, żeby ich nie  przypalić. Pod koniec smażenia  należy dodać pokrojoną drobno cebulę i smażyć tylko tyle, żeby się zeszkliła. Jeśli nie jest się pewnym, kiedy dodać cebulę, żeby w jednym czasie cebula się zeszkliła i ziemniaki były już gotowe, można  smażyć obie rzeczy osobno. Po prostu!

Kiedy ziemniaki i cebula są gotowe trzeba wlać rozbite jajka, ja wlewam jajka do blendera i tam je ubijam, dodaję też trochę soli i pieprzu.

Masę należy wylać na gorące ziemniaki i cebulę i smażyć podważając tak, żeby masa jajeczna spływała na spód i ścinała się. W końcu, gdy już nie ma z wierzchu płynnej masy przewrócić na drugą stronę. Ja kładę na omlecie talerz, trzymając go ciągle na omlecie jednym pewnym ruchem odwracam tak, że omlet jest na talerzu a potem zsuwam omlet znów na patelnię, żeby dosmażył się z drugiej strony. To już dosłownie trwa minutę (albo dwie)  i omlet jest gotowy.

Najlepiej smakuje ze świeżymi  pomidorami z cebulą.

Tortilla Española

5 jajek

2 spore ziemniaki  pokrojone w nieduże cienkie plasterki

cebula posiekana drobno

olej do smażenia ( co najmniej kilka łyżek)

sól, pieprz

A na kolejne weekendowe śniadanie mieliśmy drugi już domowy chleb  upieczony przez Córkę,  na własnoręcznie przez nią wykonanym zakwasie. Wyszedł fantastycznie. Wyrósł tak,  jak trzeba. Można z niego było kroić cienkie kromki, które nie rozpadały się  mimo, że był całkiem świeży. A do tego ten chleb z każdym dniem po upieczeniu jest lepszy!

Napiszę o chlebie więcej,  jak nabierzemy więcej doświadczenia w jego pieczeniu. Może po trzecim albo czwartym wypieku.

Basia

Kanapki na drogę!

Komentarzy - 2

Uwielbiam jeść dobre rzeczy, jak wszyscy pewnie.

Ale jednocześnie uważam, że należy zachować umiar w jedzeniu. Niech cieszy jakość,  a nie ilość.

Doświadczyłam w swoim życiu wielu diet. Miałam okresy fascynacji różnymi pomysłami : dieta zgodna z grupą krwi, dieta proteinowa, oczyszczająca pszeniczna, niskotłuszczowa i wiele, wiele  innych.

Ostatecznie stwierdzam, że najlepsza dieta, to taka w której je się wszystko na co się ma ochotę, ale w rozsądnych ilościach.

Nie będę wmawiać sobie, że przeźroczyste mleko z 0,5% tłuszczu jest dobre, bo nie jest!

Margaryna do smarowania pieczywa też mi nie smakuje i nie przekonam się do jej smaku.

Ciasta bez jajek i bez tłuszczu po prostu nie mogą być dobre,  wszak tłuszcz jest nośnikiem smaku.

Dlatego zjem tylko  malutki kawałeczek, ale za to najlepszego tortu truflowego czy orzechowego, wypiję jeden kubek kawy z mlekiem 2% tłuszczu a nie dwa z chudym. Zjem kawałek bułki z masłem zamiast kilku kromek z Ramą.

Nie robią na mnie żadnego wrażenia cudowne przepisy na dania light. Każde danie może być niskokaloryczne, jeśli jest go odpowiednia ilość.

Nie mówię oczywiście o sytuacji, kiedy trzeba zredukować wagę z takiego czy innego powodu, ale o codziennej dobrze zbilansowanej diecie.

Budżet energetyczny działa podobnie jak finansowy.  Więc wolę zjeść malusieńki kawałeczek najlepszej i  jednocześnie drogiej czekolady, niż całą tabliczkę byle jakiej,  za te same pieniądze.

Dlatego w moich przepisach  jest masło, śmietanka kremówka , jajka i sery.

Nie muszę dopisywać  ideologii do tych receptur, bo jedzenie wykonane według nich jest po prostu dobre.

Jedzmy mniej,  ale smacznie.

I nawet jeśli danie nie wygląda na „odchudzające”, to mały kęs czy dwa nie zrujnują naszej figury.

Rozpisałam się trochę, a miało być o czymś innym…

O diecie w podróży.

I choć uważam, że  jeść należy z umiarem, to jednocześnie  w podróży nie można być głodnym. Podobno  kobiety, które najczęściej powodują  wypadki, to kobiety głodne! Z mężczyznami jest inaczej, ale oni zwykle nie głodzą się , tak jak kobiety. Tak czy owak długa podróż wymaga dobrego samopoczucia, więc  należy przygotować dobre jedzenie.  Odradzam jedzenie na stacjach  benzynowych  i  temu podobne.

Jestem zwolenniczka przygotowania dobrych  kanapek, z ulubionego chleba czy bułki, z dobrą wędliną czy serem, warzywami , jajkami, ziołami i masłem albo  preferowanym dressingiem.

Wtedy wiemy, co jemy!

Właśnie wybieramy się w podróż, która będzie trwała blisko dobę.

Zrobiłam kanapki z pełnoziarnistej bagietki  i doskonałego chleba prądnickiego.  Kto mieszka w Krakowie, to pewnie zna ten chleb, pieczony według średniowiecznej receptury. Nawet gdy jest całkiem świeży pozwala się kroić na cienkie kromki, jak rzadko który chleb. A potem  pozostaje świeży długo, długo…

W kanapkach była sałata, dwa rodzaje dobrej  szynki, ser brie i  ser pleśniowy, awokado, pomidory, świeży ogórek, dressing majonezowy i musztardowy , świeże zioła: bazylia i tymianek.

Bardzo lubię robić takie bogate kanapki  i  często robię je mojemu Mężowi, gdy służbowo wyjeżdża. On też je lubi! I tak się nimi chwali kolegom, że czasem muszę zrobić ich więcej, dla towarzyszy podróży mojego Męża.

Na naszą długą podróż zrobiłam całą torbę kanapek, do tego  są jeszcze jabłka,  pomidorki koktajlowe,  obrany ogórek pokrojony na kawałki , jajka ugotowane na twardo i  kawa w termosie.

A teraz w drogę!

Basia

Focaccia

Brak komentarzy

Obiecałam niedawno, że napiszę  o focaccii.

To bardzo fajny i niezwykle prosty  do wykonania pomysł na pieczywo. A przede wszystkim bardzo smaczny.

Bo kto  nie lubi świeżutkiej, wyciągniętej  właśnie z piekarnika gorącej, pysznej bułki?

Włosi wiedzą,  co dobre!

Focaccia doskonale sprawdza się jako element proszonej i raczej nieformalnej kolacji (może to być na przykład miła biesiada w przyjacielskim gronie).

Sprawdziłam to nie raz.  Naprawdę robi wrażenie!

Można ją zrobić bez żadnych dodatków,  przyprawiając jedynie solą i ziołami. Ja daję wtedy kminek i tymianek, najchętniej świeże listki.

Można jednak czasem pokusić się o inne dodatki. Często daję oliwki, zielone i czarne.

Moja rodzina lubi, kiedy w focaccii jest  cebula, zwykle czerwona.

Można też dać pokrojoną szynkę czy  suszone pomidory.

Trzeba tylko pamiętać, że dodanie ”mokrego” dodatku wydłuży czas pieczenia.

Ostatnia moja focaccia upieczona była z czerwoną cebulą, poprzednia  z oliwkami.

Trzeba zarezerwować dla niej trochę czasu, ale z pewnością warto to zrobić, bo efekt końcowy  znacznie przewyższa ten, jakiego można spodziewać się po nakładzie pracy włożonym w jej przygotowanie.

Focaccia

500g mąki pszennej( może być z pełnego przemiału )

40g drożdży świeżych (ewentualnie suszona równowartość  takich drożdży )

200ml ciepłej wody do rozrobienia drożdży

3łyżeczki cukru  (jw.)

plus około 200-300ml wody do wyrobienia ciasta

2 łyżeczki soli ( lub więcej, jeśli lubicie)

(ewentualnie jeszcze 2-3 łyżeczki cukru)

zioła według uznania,  np.: świeży tymianek, kminek, świeża bazylia, świeże oregano

2 łyżki oliwy do wyrobienia ciasta

plus oliwa do wysmarowania formy i polania focaccii  z wierzchu

oliwki  (20-30 sztuk)  przekrojone na pół lub 1 cebula pokrojona w piórka lub inny wybrany dodatek.

Drożdże wymieszałam z ciepłą wodą i cukrem, zostawiłam, żeby zaczęły rosnąć.

Do miski wsypałam mąkę, sól i  suszone zioła,  dodałam drożdże, które zaczęły już rosnąć, oliwę i wymieszałam wszystko dokładnie. Ciasto miało gęstą konsystencję, ale jednocześnie na tyle rzadką, że mieszałam je łyżką.

Wymieszane ciasto zostawiłam w ciepłym miejscu na około godzinę, żeby wyrosło.

Rozgrzałam  piekarnik do około 180 stopni.

Gdy ciasto rosło,  moja Córka pokroiła  czerwoną cebulę w piórka, a następnie dodała ją do wyrośniętego ciasta, dodała świeży tymianek  i jeszcze raz dobrze wymieszała.

Formę do pieczenia  ( około 30 X 40cm) wysmarowałam oliwą, przełożyłam do niej ciasto.

Rozłożyłam je w miarę równomiernie  na całą blachę, miało około 2 cm grubości . Z wierzchu pokropiłam ciasto oliwą i włożyłam do piekarnika.

Focaccia piekła się około godzinę, aż była złocista i chrupiąca z wierzchu , a patyczek włożony w nią pozostawał suchy.

Gdyby nie było dodatku cebuli, byłaby gotowa po około 40 minutach, z oliwkami również.

Focaccię można podawać do wszystkiego, do sałatek,  do mięs i solo też.

Pyszna jest jedzoną  z dobrą oliwą albo z masłem, można też ją podać z hummusem ( pisałam o nim w lutym) i to będzie z pewnością  bardzo dobre zestawienie!

Basia

Facebook

Likebox Slider for WordPress