Archwium dla

styczeń, 2012

...

Pizza ze szpinakiem i sardynką

Brak komentarzy

Przeglądając  przywiezioną ostatnio z Londynu książkę”Bake it”, poświęconą wyłącznie pieczeniu i zawierającą mnóstwo przepisów na pieczone ciasta, ciasteczka, chleb, desery etc, natknęłam się na przepis na pizzę z  sardynką i burakiem liściowym, lub inaczej burakiem  szpinakowym. Najpierw musiałam sprawdzić, co to jest ten burak szpinakowy, bo do tej pory nigdy z nim się nie zetknęłam. Roślina ta, pochodząca z rejonu basenu Morza Śródziemnego, wpisana jest do rejestru roślin uprawnych Unii Europejskiej, ale to nie zmienia faktu, że nie miałam z nią do czynienia do tej pory. I chyba nie zanosi się na to w najbliższej przyszłości, przynajmniej  do lata. Moja Córka zapragnęła posadzić takie liście w ogrodzie, więc niewykluczone, że dowiem się na ten temat więcej. Tymczasem jednak postanowiłam zrobić pizzę ze szpinakiem i sardynką, i jednak trochę zmodyfikowaną :-)

Ciasto na pizzę zostało przygotowane z przepisu, który już parokrotnie wypróbowałam podczas pieczenia pizzy z szynką dojrzewającą i rukolą,  pisałam o tym tu http://www.rozkoszepodniebienia.com/?s=pizza

Rozmroziłam opakowanie mrożonego szpinaku.

Rozgrzałam piekarnik do 220 stopni.

Na oliwie podsmażyłam posiekaną cebulę i czosnek, dodałam szpinak. Dusiłam przez chwilę, przyprawiłam octem winnym, solą i pieprzem.

Gdy trochę szpinak przestygł, wymieszałam  go z wiórami sera Dziugas (nie miałam Parmezanu). Część sera (około 1/3 zostawiłam do posypania gotowej pizzy).

Gotowe ciasto rozwałkowałam na 3 cienkie placki o średnicy około 22-24 cm.

Na każdym placku położyłam farsz szpinakowy, a na nim kawałki odsączonych z oleju sardynek. Wstawiłam do piekarnika na około 10-15 minut.

Gdy pizza była gotowa, wyjęłam ją z piekarnika i posypałam resztą wiórów sera.

Pizza ze szpinakiem i sardynką

3 pizze o średnicy około 22-24 cm

ciasto wg wspomnianego wyżej przepisu, z około 200 g mąki

2 opakowania sardynek w oleju o wadze 125 g każda

100 g sera, ja dałam Dziugas, ale w oryginalnym przepisie był Parmezan. Do farszu około 2/3 sera, reszta do posypania gotowej pizzy

450 g szpinaku

1 cebula

5 rozgniecionych, niezbyt dużych ząbków czosnku

2 łyżki oliwy

ocet winny, sól szczypta cukru do przyprawienia szpinaku.

Smacznego,

Basia

Burgery owinięte boczkiem

Komentarzy - 4

Nie wiem, jak inni, ale ja bardzo często najpierw coś kupuję, a potem dopiero zastanawiam się, co z tego ugotować?

I tak właśnie kupiłam mielone mięso, bo bardzo ładnie wyglądało w sklepie :-)

Potem dopiero zaczęłam wymyślać, co z niego zrobić?

W rezultacie zdecydowałam się na małe burgery owinięte boczkiem.

U nas w domu, jeśli chodzi o dania z mielonego mięsa, najbardziej lubiane są: kotleciki, kulki mięsne  i inne małe formy.

Dzisiejsze burgery też są niedużych rozmiarów.

Mielone mięso wymieszałam dobrze z utartym parmezanem, czosnkiem, suszonym oregano, pieprzem, solą i musztardą francuską. Uformowałam z tego mięsa nieduże kulki wielkości orzecha włoskiego, lekko je dłońmi wydłużyłam, a potem owinęłam cienkimi plasterkami boczku. Porcje mięsa były małe, więc choć plastry boczku również nie były duże, przekroiłam każdy plaster wzdłuż na dwie mniejsze części i dopiero owinęłam nimi mięso.

Położyłam burgery na suchej, mocno rozgrzanej patelni, chwilę je grillowałam, a następnie zmniejszyłam nieco moc kuchenki. Chciałam, żeby mięso dobrze się w środku usmażyło, a jednocześnie, żeby się nie przypaliło. Smażyłam burgery kilkanaście minut, odwracając je często na stronę jeszcze nieprzyrumienioną.

Kiedy ze wszystkich stron były już złociste, zdjęłam z patelni.

Do burgerów przygotowałam sos musztardowy, ale może być po prostu ketchup albo inny ulubiony sos. Można podać je z sałatą, tak lubię najbardziej, ale można je oczywiście  podać  też z frytkami, jeśli takie rzeczy jadacie.

No i do przyprawienia samego mięsa również można użyć innych przypraw, jeśli nie lubicie oregano, albo jeśli jakąś inną przyprawę po prostu wolicie.

Mnie osobiście bardzo smakuje mielone mięso przyprawione oregano.

Małe burgery owinięte boczkiem

około 18 sztuk

450 g chudego mielonego mięsa, wołowina albo mieszane

1 spory rozgnieciony ząbek czosnku

50 g utartego parmezanu

sól

pieprz

spora łyżeczka oregano

kopiata łyżka musztardy francuskiej

około 200 g boczku, cienko pokrojonego. Najlepiej, jeśli to są wąskie paski, które przekroi się na mniejsze i węższe.

Smacznego,

Basia

Tarta ze szpinakiem, kozim serem i pomidorkami, czyli pyszny obiad ratunkowy :-)

1 komentarz

Tarta jest dla mnie, w pewnym sensie, obiadem ratunkowym. A do tego bardzo lubianym, co nie jest bez znaczenia.

Zwykle jestem przygotowana na taką okoliczność, to znaczy mam w domu przynajmniej porcję francuskiego ciasta i trochę śmietanki. Mając te produkty można już myśleć o ekspresowej tarcie.

Do moich ulubionych warzyw należy między innymi szpinak, dlatego najczęściej mam opakowanie mrożonych liści szpinaku w zamrażarce. Uwielbiam makarony i tarty ze szpinakiem!

Dzisiejsza tarta ma w sobie jeszcze inne ulubione przez nas produkty, czyli kozi ser i pomidorki koktajlowe. W zimie pomidory są mało ciekawe, dlatego kupuję raczej te koktajlowe, bo zwykle tylko one nadają się do jedzenia o tej porze roku.

Polecam to dzisiejsze zestawienie, czyli tartę ze szpinakiem, kozim serem i pomidorkami koktajlowymi.

Tarta ze szpinakiem, kozim serem i pomidorkami koktajlowymi

275 g opakowanie ciasta francuskiego

ok. 200 g śmietanki kremówki

1 roztrzepane jajko

świeżo zmielony pieprz

suszone oregano

około 250 g szpinaku

odrobina oliwy do podduszenia szpinaku

rozgnieciony ząbek czosnku, odrobina octu winnego, szczypta soli i cukru  do przyprawienia szpinaku

150- 200 g sera koziego dojrzewającego ( np taka mała roladka)

garść przepołowionych pomidorków koktajlowych

odrobina utartego parmezanu

Rozgrzałam piekarnik do około 200 stopni.

Formę do pieczenia lekko wysmarowałam oliwą i wyłożyłam ciastem francuskim.

Na patelni poddusiłam rozmrożony szpinak, doprawiłam. W misce wymieszałam widelcem roztrzepane jajko ze śmietanką, dodałam sporo pieprzu.

Na cieście francuskim rozłożyłam szpinak, wylałam śmietankę z jajkiem, ułożyłam ser pokrojony na cienkie plasterki, a między kawałkami sera położyłam połówki pomidorków koktajlowych. Całość posypałam utartym parmezanem, zmniejszyłam temperaturę w piekarniku do ok 180 stopni i wstawiłam tartę do piekarnika.

Piekłam około 20-25 minut. W trakcie pieczenia zauważyłam, że wnętrze tarty lekko się unosi, więc nakłułam w paru miejscach tartę  i dalej piekłam. Gdy była złocista,  wyjęłam ją z piekarnika.

Smacznego,

Basia

Ulubiona kanapka

1 komentarz

A to jest moja – ulubiona ostatnio – kanapka.

Pewnie nie będzie hitem na przyjęciach, ale  jest naprawdę fantastyczną kanapką, drugim śniadaniem albo czasem obiadem.

Przygotowanie jej zajmuje jedynie kilka minut, a  tyle radości z tego! I tyle zdrowia, bo to przecież prawie same warzywa.

Kanapka z grillowanymi warzywami, o której właśnie piszę, jest ostatnio najczęściej przygotowywaną i jedzoną przeze mnie kanapką.

Jeśli macie bułkę, jak ja ostatnio, to proponuję ją włożyć do nagrzanego  piekarnika na kilka minut (dobrze ją wcześniej przekroić i znów złożyć połówki, i dopiero włożyć do piekarnika). Taka chrupiąca będzie doskonała.

Bardzo dobrze w tej kanapce smakuje również pszenny chleb, ale można dać inne pieczywo, jeśli wolicie.

Na rozgrzanej patelni z odrobiną oliwy położyć plastry bakłażana i cukinii o grubości około 0,5 cm, kawałki czerwonej  albo żółtej papryki (a najlepiej obu).

Grillować przez chwilę, uważając, żeby warzywa się nie przypaliły. Najwięcej czasu potrzebują bakłażany, więc najlepiej je położyć na patelni jako pierwsze i zdejmować ostatnie. Delikatnie posolić.

Podpieczoną bułkę albo inne pieczywo posmarować cienko majonezem. Można zamiast majonezu dodać na przykład sos czosnkowy, zrobiony z majonezu, jogurtu i rozgniecionego czosnku oraz przypraw.

Na posmarowanej sosem bułce czy kromce chleba położyć sporo kawałków grillowanych warzyw.

Ja lubię kanapkę z samymi warzywami, moja Córka lubi dodać jeszcze ser.

To musi być nieciągnący się po rozgrzaniu ser, na przykład gruyere albo cheddar.

Jeśli dodaje się ser, to dobrze jest włożyć jeszcze kanapkę z warzywami i serem na chwilę do rozgrzanego piekarnika, zanim się ją poda. Pokrojony cienko lub utarty ser można położyć pod warzywami, albo na nich. I to jest naprawdę dobre!

Ale ja i tak najbardziej lubię taką kanapkę z samymi warzywami :-)

Smacznego,

Basia

Curry z dynią, ciecierzycą i mlekiem kokosowym

1 komentarz

Wczoraj mój Mąż oglądał program kulinarny w BBC dotyczący kuchni indyjskiej, prowadzony przez Anjum Anand. Po obejrzeniu stwierdził, że chciałby zjesć takie curry warzywne, jak ona gotowała w programie.

Anjum Anand jest autorką wielu telewizyjnych programów kulinarnych i książek kucharskich, między innymi książki „I love curry”, którą mam, i z której wielokrotnie korzystałam.

Chcąc zaspokoić zachciankę Męża na warzywne curry z dynią i ciecierzycą, spojrzałam do  tej właśnie książki, ale nie znalazłam przepisu.

Mając jednak na względzie opinię, który mój Mąż wczoraj wygłosił, że w kuchni indyjskiej  wszystko smakuje tak samo, bo wszędzie dodaje się garam masala, imbir i kumin, stwierdziłam, że w takim razie spokojnie mogę to curry ugotować bez przepisu :-)

Obrałam i pokroiłam w dużą kostkę dynię. Poza dynią, którą mam w zamrażarce, miałam jeszcze jedną dynię z jesiennych zapasów, której użyłam właśnie do tej potrawy.

Na oleju zeszkliłam posiekaną cebulę, dodałam do niej kurkumę, chili, garam masala, czosnek, imbir i proszek musztardowy ( czyli po prostu zmieloną gorczycę). Dodałam rozpuszczone w wodzie mleko kokosowe.

Dusiłam przez około kwadrans, dodałam odsączoną ciecierzycę z puszki. Przyprawiłam solą, cukrem demerara i przez chwilę jeszcze dusiłam całość. Przed podaniem dodałam jeszcze sok z limonki. Danie pewnie wyglądałoby ładniej, gdyby było posypane kolendrą, jak to zwykle bywa w przypadku dań indyjskich, ale -jak już wielokrotnie wspominałam- świeża kolendra nie należy do moich i Córki ulubionych ziół, więc zwykle jej w ogóle nie używam.

Curry podałam z chlebkami naan podpieczonymi w piekarniku. Chlebki nie były mojej produkcji, kupiłam je w sklepie Kuchnie Świata. Naprawdę pyszne! Te które dziś jedliśmy z curry miały dodatek kolendry mielonej, kuminu i czarnuszki.

Curry z dynią, ciecierzycą i mlekiem kokosowym

ok. 3 porcje

350 g dyni pokrojonej w kostkę

1 cebula

2 łyżki oleju (pewnie fajnie, gdyby był arachidowy, ale go nie miałam)

1/2 łyżeczki mielonej kurkumy

1/2 łyżeczki mielonego imbiru

1 łyżeczka garam masala

szczypta chili

1 1/2 łyżeczki proszku musztardowego

spory ząbek czosnku rozgnieciony

30 g mleka kokosowego rozpuszczonego w 200 ml wody

puszka ciecierzycy

łyżeczka cukru demerara

sól

sok z limonki

Smacznego,

Basia

Muffinki z mielonym mięsem i serem cheddar

Komentarzy - 3

Po upieczeniu muffinek z karmelizowaną cebulą, które bardzo nam wszystkim w domu smakowały, postanowiłam pójśc za ciosem i upiec kolejne pikantne babeczki.

Dlatego dzisiejsze moje muffinki są pomysłem raczej dla wielbicieli kotletów mielonych niż ciastek :-)

Upiekłam muffinki z mielonym mięsem i serem cheddar.

Kiedy moja Córka ich spróbowała, uśmiechnęła się i stwierdziła, że mogę już tylko takie piec, a nie  te z owocami i inne na słodko.

Przepis znaleziony w książeczce „Easy muffins”, o której ostatnio wspominałam, był tu raczej tylko inspiracją, niż recepturą,

Muffinki z mielonym mięsem i serem cheddar

12 sztuk

275 g mąki

2 jajka

250 ml mleka

100 g oleju roślinnego

2 łyżeczki proszku do pieczenia

spora szczypta soli

pieprz

około 300- 350 g wołowego mięsa mielonego

łyżeczka oregano

rozgnieciony ząbek czosnku

pół łyżeczki soli

pieprz

cebulka dymka posiekana drobno, biała i zielona część

120 g utartego sera cheddar, albo jakiegoś innego ostrego, byle tylko nie był to „ciągnący” się ser po rozgrzaniu.

Rozgrzałam piekarnik do ok. 180 stopni.

W misce wyrobiłam mielone mięso z oregano, pieprzem i solą, dodałam posiekaną dymkę i odstawiłam.

Do miski robota wrzuciłam mąką, mleko, jajka, olej, proszek do pieczenia, sól i pieprz i miksowałam przez chwilę, aż masa była gładka.

Przygotowałam formę z papilotkami. Ciasto ma być w każdej papilotce w dwu warstwach, więc połowę ciasta należy rozłożyć do 12 papilotek. To wychodzi około 1 łyżki ciasta na pierwszą warstwę w każdej papilotce.

Następnie w każdej foremce położyłam porcję mięsa, na nim trochę startego sera (ser jest również w dwu warstwach). Następnie położyłam  warstwę ciasta i na wierzchu znów trochę utartego sera.

Formę włożyłam do piekarnika i piekłam około 15 minut,  kiedy zauważyłam, że muffinki bardzo wyrosły i zaczynają się rumienić. Zmniejszyłam więc temperaturę w piekarniku do około 150-160 stopni. Biorąc pod uwagę, że w muffinkach jest surowe mięso, uważałam, że muffinki nie powinny zbyt krótko się piec. Być może 20 minut by im wystarczyło, ale wolałam nie eksperymentować, i w rezultacie piekłam je około 30 minut.

Polecam gorąco!

Basia

Muffinki z karmelizowaną cebulą

Komentarzy - 2

Podczas mojego ostatniego pobytu w Londynie,  kiedy robiłam zakupy w Marks&Spencer, wpadły mi w ręce małe książeczki z przepisami kulinarnymi, wydane właśnie przez wydawnictwo Marks&Spencer.

Było ich kilka co najmniej, ale ja -oczywiście- zainteresowałam się pozycją „ Easy muffins” :-)

Książeczka zawiera 100 przepisów podzielonych na 4 kategorie: z owocami i orzechami, z czekoladą, na specjalne okazje i pikantne.

Jest z pewnością wiele ciekawych pomysłów, które będę sukcesywnie wykorzystywać, ale na pierwszy ogień (choć to już 3 tygodnie od powrotu!!) poszły muffinki  z ostatniej kategorii, czyli z tych pikantnych,  muffinki z karmelizowaną cebulą. Karmelizowana cebula, to przysmak wszystkich naszych domowników, więc wybór zrozumiały.

W związku z brakiem pewnych składników, oraz w związku z moim dotychczasowym muffinkowym doświadczeniem, troszkę zmieniłam oryginalny przepis. Ale chyba nie byłabym sobą, gdybym wiernie trzymała sie receptury :-)

Dla amatorów muffinek wytrawnych, to bardzo ciekawa propozycja.

Naprawdę polecam!

Przepis zasadniczo przewidywał 12 muffinek i 12 papilotek, ale w związku z tym, że użyłam zupełnie nowych papierowych miseczek (też przyjechały ze mną ostatnio z Londynu), które okazały się nieco większe, w rezultacie zrobiłam babeczek 11. Przy użyciu standardowych papilotek byłoby ich na pewno 12.

Muffinki z karmelizowaną cebulą

280 g mąki

2 łyżeczki proszku d pieczenia

spora szczypta soli

pieprz

2 jajka

250 g jogurtu naturalnego, dałam grecki

75 g oleju roślinnego

3 nieduże cebule posiekane

2 łyżki oleju + spora łyżka masła- do smażenia cebuli

2 łyżki octu balsamicznego

spora szczypta soli

łyżka cukru muscovado

Rozgrzałam piekarnik do około 180-190 stopni.

Na rozgrzanym oleju z dodatkiem masła zeszkilłam cebulę przez około 5 minut, dodałam ocet balsamiczny, cukier muscovado, sól i dusiłam przez kolejny kwadrans, aż cebula była dość miękka i brązowawa, ale nie przypalona, tylko skarmelizowana trochę. Odstawiłam.

W misce robota miksowałam składniki ciasta, na koniec dodałam cebulę (zachowując około 1/4) i lekko wymieszałam, żeby nie rozgnieść cebuli w cieście. Ciasto przełożyłam do papierowych papilotek ułożonych w formie do pieczenia muffinek, na każdej położyłam trochę karmelizowanej cebuli i wstawiłam formę do piekarnika. Piekłam okoł 20-25 minut, aż muffinki były z wierzchu lekko zrumienione, a patyczek wbity w nie, wychodził suchy. Podczas pieczenia trzeba uważać, żeby nie przypaliła się cebula, która jest na wierzchu babeczek!

Smacznego,

Basia

Noworoczna sałatka z krewetkami i awokado

Komentarzy - 2

Mam nadzieję, że Sylwester minął Wam fantastycznie, a potem wyspaliście się  i zaczęliście Nowy Rok w świetnym nastroju.

I choć może nie jedliście dziś śniadania, to z pewnością zdążyliście na noworoczną kolację :-)

Ja, po całym świąteczno-noworocznym okresie, tęsknię za lekkim jedzeniem!

Dlatego na przystawkę podczas dzisiejszej kolacji zrobiłam sałatkę z krewetkami i awokado.

Do zimnych dań z owocami morza bardzo lubię dodawać różowy sos majonezowy, zrobiony z majonezu i słodko-ostrego sosu chili. Taki właśnie przygotowałam do dzisiejszej sałatki.

Spodziewaliśmy się Gości na kolacji, więc sałatkę przygotowałam w osobnych dla każdego pucharkach.

Zaczęłam od przygotowania krewetek, rozmroziłam je, a potem poddusiłam z czosnkiem i białym winem. Zostawiłam do wystygnięcia..

W każdym pucharku na dnie ułożyłam trochę pokrojonej sałaty, dałam sałatę „liść dębu”, bo tylko ta wyglądała w sklepie na świeżą. Ale spokojnie można dać jakąkolwiek inną.

Na sałacie położyłam połówki pomidorków koktajlowych, posiekaną białą część dymki, plasterki awokado, kawałki mandarynki,  na wierzchu położyłam krewetki, a potem skropiłam jeszcze każdą porcję  sokiem z limonki.

Na wierzchu każdej porcji położyłam niewielki kleks różowego sosu i posypałam posiekaną zieloną częścią dymki.

Pucharki przed podaniem wstawiłam jeszcze na około godzinę do spiżarki, żeby sałatka się schłodziła.

Tak jak wspomniałam, do każdej porcji dodałam tylko niewielką ilość sosu, ale na stole postawiłam naczynie z dodatkowym sosem, gdyby ktoś miał jednak ochotę na więcej :-)

Sałatka z krewetkami i awokado

5 porcji (na przystawkę)

25  krewetek z ogonami ( czosnek, oliwa, białe wino do uduszenia krewetek)

10 pomidorków  koktajlowych przekrojonych na pół

parę liści sałaty posiekanych

1 awokado pokrojone na plasterki

1 mandarynka podzielona najpierw na cząstki, a potem pokrojona drobniej

cebulka dymka posiekana ( część biała i zielona)

sok z limonki

różowy sos majonezowy: kilka łyżek majonezu, 2-3 łyżeczki słodko-ostrego sosu chili , 2-3 łyżeczki ketchupu, ewentualnie ocet winny i sól do przyprawienia. Wszystko wymieszać i sos już jest gotowy.

Smacznego,

Basia

Facebook

Likebox Slider for WordPress