Archwium dla ·

Boże Narodzenie

· Kategoria...

Pierniki 2014

Brak komentarzy

Pierniki 2014 zostały zrobione!

Upieczone 30 listopada, leżały w pudełku i miękły. Dziś zostały polukrowane.  W tym roku było ich trochę mniej, więc udało się bez zbytniego zmęczenia polukrować wszystkie w jeden dzień.

No a skoro  pierniki są już gotowe,  to przecież znaczy, że zaraz  można zaczynać Swieta :)

 

Nie podaję przepisu i szczegółów, bo robiłam to już wcześniej niejednokrotnie i nie chcę być nudna :) Korzystając z wyszukiwarki u góry po prawej stronie i wpisując  doń „pierniki”, z łatwością znajdziecie linki do pierników z poprzednich lat.

 

Pozdrawiam,

 

Basia

 

Pierniki 2013

Brak komentarzy

A oto krótka relacja z lukrowania i zdobienia tegorocznych pierników.

Z kilkudniowym opóźnieniem wprawdzie ją zamieszczam, ale  przecież lepiej późno, niż później :-)

Serdecznie  pozdrawiam   wszystkich, którzy zechcieli tu zajrzeć i popatrzeć na tegoroczną naszą „produkcję” i bardzo dziękuję Wam, że jesteście :-)

Basia

 

 

 

 

Przygotowania świąteczne

Komentarzy - 4

Dzisiejszy, ostatni przedwigilijny dzień był naprawdę niezwykle pracowitym dniem.

I teraz na koniec dnia muszę przyznać, że  jeśli chodzi o aspekt kulinarny, to sytuacja wydaje się być opanowana. Czyli dania wigilijne i świąteczne niemal gotowe!

Barszcz czerwony ugotowany, sałatka śledziowa zrobiona, podobnie z pasztetem, kompotem, paluszkami z makiem i chlebem. Jutro zostaje tylko zrobienie kulebiaka z łososiem i szpinakiem, kutii, a właściwie tylko połączenie maku, pszenicy i bakalii, bo wszystkie składniki czekają już przygotowane.

Resztę potraw wigilijnych przygotowują inni uczestnicy naszej Wigilii, Mama, Siostra i Teściowa, bo w tym roku znów będziemy w komplecie, zasiądziemy u nas w domu do stołu w gronie czternastu osób :-)

Dzisiaj również lukrowaliśmy resztę pierników. I muszę powiedzieć, że było to lukrowanie wielopokoleniowe. Poza mną, Córką i Mężem, który przysiadł z nami na jakieś 2 czy 3 pierniki, udało się namówić też Mamę na lukrowanie! Wprawdzie najpierw się wzbraniała, ale szybko dała się przekonać i chyba nawet spodobało jej się to lukrowanie i zdobienie pierników 😉

 

A kiedy my w kuchni gotowałyśmy i piekły, Mąż na zewnątrz ubierał dom w światełka. I teraz jest naprawdę pięknie i świątecznie oświetlony. Jutro  rano ubieranie choinki i  chyba możemy zaczynać Boże Narodzenie!

Wesołych Świąt!

 

Basia

Lukrowania pierników dzień pierwszy

Komentarzy - 2

Pierwsze tegoroczne pierniki już polukrowane!

Na następny raz, pewnie na następną niedzielę, została mniej więcej połowa wszystkich upieczonych.

No i w rezultacie nie lukrowałam dziś sama. Mąż, który przeczytał na blogu, że będę sama zdobić pierniki, bo Córka wyjechała,  poczuł się urażony tym, że jego nie wzięłam pod uwagę.

Pamiętam, że bardzo dawno temu, jakoś przed ślubem, albo na początku małżeństwa, faktycznie towarzyszył podczas lukrowania…

No i dziś znów dzielnie uczestniczył w tym dziele :-)

Najpierw musiałam przygotować warsztat pracy :  lukier, barwniki, perełki cukrowe do zdobienia, talerzyki, łyżeczki, wykałaczki, tace, ręczniki papierowe etc.

A potem było mieszanie lukru z barwnikami, misterne rozprowadzanie wykałaczką kolorowej masy na pierniczkach, precyzyjne układanie perełek i innych cukiereczków.

A oto część dzisiejszego urobku:

 

Pozdrawiam,

 

Basia

 

 

Pieczenie pierników 2012

Komentarzy - 6

Okres przygotowań świątecznych uważam za otwarty, a nawet nieco zaawansowany, bo właśnie upiekłam pierniki!

Nie będę Was zanudzać historią o przygotowaniu ciasta na pierniki, bo pisałam o tym już w latach poprzednich. Jeśli macie ochotę, zerknijcie, proszę, do wcześniejszych wpisów na temat pierników.

Najlepiej i najszybciej znajdziecie je,  jeśli skorzystacie z wyszukiwarki tu na blogu.

A dzisiaj tylko parę zdjęć z wałkowania, wykrawania i pieczenia…

 

Teraz pierniki będą grzecznie czekać w metalowym pudełku, aż zmiękną i tuż przed Bożym Narodzeniem będziemy je lukrować i zdobić.

Już się cieszę, bo mam kilka nowych ozdobnych maczków, perełek i cukiereczków. Może  też jeszcze uda mi się  kupić jakieś nowe barwniki do lukru, żeby tegoroczne pierniki miały jakiś nowy „look” :-)

Pozdrawiam Was,

 

Basia

 

 

 

Wesołych Świąt!

Komentarzy - 2

Kochani,

życzę Wam najmilszych i najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia.

Niech te świąteczne dni upłyną Wam w atmosferze radości, rodzinnego ciepła, miłości i… pysznego jedzenia!

Cieszcie się sobą i bądźcie szczęśliwi :-)

Basia

Lukrowanie pierników

Komentarzy - 7

Za tydzień o tej porze będzie już prawie po Świętach… No bo jak minie Wigilia i pierwszy dzień Świąt, to właściwie już jest po…

Nie wiem, czy to ze względu na tegoroczną niezimową pogodę w grudniu, czy na brak czasu na celebrowanie przedświątecznych przygotować, ale zupełnie nie czuję nadchodzącego Bożego Narodzenia.

Nawet dzisiejsza wizyta na Rynku (Głównym w Krakowie, oczywiście) nie nastroiła mnie szczególnie świątecznie :-(

Jednak bez względu na to, czy to czuję, czy nie, za tydzień mamy Boże Narodzenie i trzeba się do niego przygotować.

Jak to zwykle bywa na Wigilię, spotkamy się w rodzinnym gronie u nas w domu, ale niestety w trochę mniejszym składzie, niż przed rokiem. Siostra spędzi ten wieczór w pracy na lekarskim dyżurze w szpitalu, a Brat ze swą Rodziną przybędzie dopiero w niedzielę.

Na szczęście reszta członków rodziny jest na miejscu i w dziesięcioosobowym składzie spotkamy się na kolacji wigilijnej przy naszym stole.

Tradycyjnie każda z Pań przygotuje to, co umówione i jak zwykle minimum 12 potraw znajdzie się na stole.

Z nieoficjalnych źródeł wiem, że podobno mają być również jakieś nowości!

My z Córką, poza tym, co zwykle przygotowujemy na Święta, zaplanowałyśmy upieczenie specjalnego świątecznego tortu, ale o nim napiszę wkrótce.

Tymczasem, zgodnie z planem,  polukrowałyśmy pierniki!

Zajęło nam to dwa dni. Celowo podzieliłyśmy pracę na sobotę i niedzielę, żeby uniknąć znużenia i zmęczenia ślęczeniem nad piernikami.

W zeszłym roku wypróbowałyśmy takie rozwiązanie i w tym roku zrobiłyśmy podobnie. Dzięki temu lukrowanie blisko 130 mniejszych i większych: choinek, gwiazdek, aniołów, reniferów, butów, bałwanów i serc  było naprawdę przyjemne od początku do końca.

I nawet szwy na kciuku Córki nie zepsuły tego :-)

Jedyna tegoroczna zmiana w procesie zdobienia pierników, jaka wystąpiła w wyniku urazu kciuka, to przekazanie odpowiedzialnego zadania utarcia lukru urządzeniu Kitchen Aid.

I to był świetny pomysł! Robot poradził sobie z tym zadaniem rewelacyjnie i wygląda na to, że pałka i makutra mają już wolne na tę okoliczność :-)

Pozdrawiam,

Basia

Best Ever Brownie i pieczenie pierników

Komentarzy - 8

Cóż, niestety muszę przyznać się, że zapomniałam Wam napisać o tym, że nastawiłam ciasto na pierniki. A nastawiłam je już parę tygodni temu… A dziś z Córką  upiekłyśmy pierniki, bo przecież za 4 tygodnie już Wigilia! A pierniki muszą mieć czas, żeby zmięknąć i nabrać odpowiedniej piernikowej konsystencji.

Na szczęście w zeszłym roku pisałam o piernikach kilkukrotnie, po raz pierwszy, kiedy nastawiłam ciasto http://www.rozkoszepodniebienia.com/?p=802 , potem kiedy je upiekłam http://www.rozkoszepodniebienia.com/?p=822 a następnie relacjonowałam dekorowanie pierników tuż przed Bożym Narodzeniem http://www.rozkoszepodniebienia.com/?s=lukrowanie+piernik%C3%B3w

W tym roku byłoby to już nudne, prawda?

Dlatego tylko informuję, że temat pierników jest pod kontrolą :-)

A zanim przyjdzie czas na ich lukrowanie polecam upieczenie przepysznego brownie  z dodatkiem ricotty i wiśni.

To jet zmodyfikowany przez moją Córkę przepis pochodzący z książki Brownies autorstwa Lindy Burum.

Piekłam to ciastko po raz pierwszy, ale z pewnością  nie ostatni!

Najlepsze brownie :-)

warstwa serowa:

250 g sera ricotta

1 łyżeczka naturalnej esencji waniliowej

45 g bardzo miękkiego masła

65 g cukru

1 duże jajko

4 łyżeczki mąki ziemniaczanej

do miękkiego masła dodawać stopniowo odsączoną z serwatki  ricottę i miksować, dodać resztę składników i wszystko razem miksować, odstawić.

warstwa czekoladowa:

150 g czekolady gorzkiej 70%

90 g masła

95 g mąki

1/4 łyżeczki sody oczyszczonej

1/4 łyżeczki soli

2 duże jajka

1 łyżeczka naturalnej esencji waniliowej

135 g cukru

200-250 g wydrylowanych wiśni ( użyłam mrożonych, ale rozmroziłam je przed pieczeniem)

rozpuścić czekoladę z masłem w kąpieli wodnej albo w kuchence mikrofalowej (ja rozpuściłam w kuchence mikrofalowej), dokładnie wymieszać i ostudzić. Ubić jajka z cukrem i ciągle ubijając dodać rozpuszczoną czekoladę.  Osobno w misce wymieszać mąkę, sodę oczyszczoną i sól i dodać  ciągle miksując do czekoladowej masy.

Przełożyć 2/3 masy czekoladowej do formy (ja wcześniej wyłożyłam formę o wymiarach ok 20 cm X 30 cm papierem do pieczenia), następnie przykryć równomiernie warstwą ricotty, a na wierzch  równomiernie wylać pozostałą masę czekoladową. Następnie, za pomocą noża, wykonać zygzaki tak, aby masy nie pomieszały się, a jedynie stworzyły biało-czarny wzór. Na wierzch wysypać wiśnie i wcisnąć je nieco w środek (nie wszystkie). Piec w temp. 175 stopni przez około 45-50 minut. Wyjąć, gdy patyczek wbity w ciasto w środkowej części wychodzi z niego suchy.

Smacznego,

Basia

Noworoczne gwiazdki

Brak komentarzy


Szczęśliwego Nowego Roku!

Mam nadzieję, że spędziliście Sylwestra miło i smacznie.

Niech cały ten, właśnie  rozpoczęty, rok będzie dla Was udany

Kulinarne również:-)

Życzę Wam, zatem,  dobrych i sprawdzonych przepisów.

A skoro o przepisach mowa, to przyznam, że zwykle niezbyt chętnie  korzystam z przepisów zamieszczanych w czasopismach, zauważyłam  parokrotnie, że są nierzetelne i  niewypróbowane. Zdecydowanie wolę przepisy ze sprawdzonych książek kucharskich.

Tym razem jednak, za namową Córki,  zdecydowałam się spróbować recepturę zamieszczoną w ostatnim Twoim Stylu. Zachęcił nas sos karmelowy, który miał się znaleźć w opisywanych tam muffinkach, bo do karmelu  (i do muffinek!) obie mamy wielką słabość :-)

Dziś rano mój Mąż zapragnął jakiegoś noworocznego wypieku,  stąd wziął się pomysł na dzisiejsze pieczenie.

Korzystając z dzisiejszego święta oraz z równie świątecznej silikonowej foremki, którą ostatnio dostałam, upiekłam noworoczne śmietankowo-karmelowe muffinki-gwiazdki.

Przyznam, że do tej pory z dystansem podchodziłam do silikonowych foremek do pieczenia. Jakoś nie mogłam uwierzyć w to, że takie „plastikowe” foremki nie topią się w rozgrzanym piekarniku…

Dziś spróbowałam w nich upiec i okazało się, że to działa!

Silikonowych foremek nie trzeba nawet natłuszczać, po prostu wlewa się do nich ciasto i tyle.

Przepis z Twojego Stylu najpierw wzbudził we mnie wątpliwość,  bo gdy zaczęłam ubijać cukier z jajkami, to okazało się, że ich  proporcje uniemożliwiają raczej ubicie na „puszystą masę”, jak wskazywał przepis, ale po dodaniu śmietanki i mleka całość poszła  już do przodu! Poza tym nie bardzo było wiadomo, ile muffinek wyjdzie z przepisu. Ja upiekłam tym razem gwiazdki z innej formy, ale sądząc po ilości mąki w przepisie myślę,  że takie ilości, jakie podaję poniżej, wystarczają na 12 standardowych  muffinek.

Do tego wypieku użyłam sosu karmelowego zrobionego ze skarmelizowanego cukru,  do którego dodałam śmietankę kremówkę i trochę masła ( do cukru z wodą, rozgrzanego i zrumienionego na brązowo- po prostu karmelu- dodać śmietankę i  mieszać, aż zrobi się gładka masa,  dodać trochę masła i jeszcze wymieszać).

Noworoczne gwiazdki śmietankowo-karmelowe

250 g mąki

70 g masła

130 g cukru

2 jajka

łyżeczka proszku do pieczenia

ok. 40 ml śmietanki  36%

ok. 80 ml mleka

ok. 80 ml  domowego sosu karmelowego

2 garści ( plus te do dekoracji) różnych orzechów, ja dałam włoskie i laskowe

Masło zmiksować  z cukrem, dodać po kolei  jajka, wlać śmietankę i mleko, miksować  i dodać sos karmelowy.

Dodać mąkę z proszkiem i dalej miksować, dodać  orzechy i jeszcze wymieszać dokładnie.

Przełożyć masę do foremek (papilotek np.) , na wierzchu na każdej babeczce położyć kilka orzechów i piec przez około 20 minut w temperaturze 180-200 stopni, aż będą złocisto- rumiane.

Gotowe muffinki  wyjąć i wystudzić.

Są naprawdę niezwykle smaczne, gorąco polecam, nawet jeśli nie macie takich okolicznościowych foremek :-)

Basia

Indyk bożonarodzeniowy

Brak komentarzy

Święta, Święta i ..po Świętach!

Kończy się drugi dzień, a trzeciego nie ma w programie, niestety.

Poleniuchowałoby się jeszcze…

Ale z drugiej strony, zgubne byłoby dla figury ciągłe jedzenie. Przecież nie ma co się czarować: są święta, jest jedzenie!

No właśnie, wczoraj był  bożonarodzeniowy indyk faszerowany.

Tak jak wspominałam, oparłam się na przepisie pochodzącym z The Silver Spoon, czyli indyk był trochę po włosku.

Przed Świętami przejrzałam trochę przepisów i ten mnie najbardziej zachęcił. Pokazałam go Córce, a ona zaakceptowała, i tak decyzja została podjęta. Nie mam zbyt dużego doświadczenia  jeśli chodzi o przyrządzanie indyka, piekłam go do tej pory zaledwie parę razy.

Ten, którego miałam teraz przygotować,  miał ciekawe nadzienie, choć nie bardzo wyszukane.

Potrzebowałam do niego włoskie kiełbaski. Nie bardzo wiedziałam skąd mam je wziąć, a poza tym  te włoskie kiełbaski, to są takie surowe, niewędzone  przyprawione koprem włoskim i anyżem, jakoś nie miałam na nie ochoty. Być może mogłabym zastąpić je białą kiełbasą, ale w rezultacie zdecydowałam się   poeksperymentować. Zdecydowałam się na cienkie kiełbaski drobiowe w stylu frankfurterek.

Pokroiłam je w drobne plasterki , pokroiłam też w paseczki plastry wędzonego boczku.

Dodałam zamoczoną wcześniej w wodzie, a następnie odciśniętą  bułkę, całe suszone śliwki, orzechy laskowe również w całości.  Dałam  miękkie masło, szczyptę soli  i chili, sporo pieprzu.

Wymieszałam dobrze  wszystkie składniki farszu ,  włożyłam farsz do indyka, a Córka zaszyła szczelnie nadzienie w ptaku i związała mu nogi.

Indyk odrobinę posolony,  trafił do brytfanny wyłożonej papierem do pieczenia,  a potem  został obłożony  z wierzchu  na korpusie plastrami boczku i kawałkami  masła.

Odkąd  kiedyś po pieczeniu indyka nie mogłam domyć mocno zapieczonej  brytfanny, zawsze już przezornie kładę  w niej na spód papier do pieczenia:-)

Wstawiłam  brytfannę do nagrzanego do 200 stopni piekarnika na tryb pieczenia z góry i z dołu, po około godzinie zmniejszyłam moc piekarnika i dalej piekłam, polewając kilkakrotnie indyka  tłuszczem, który wytapiał się oraz wodą. Po kolejnej godzinie zdjęłam plastry boczku, które zaczęły już się przypiekać, przełączyłam na tryb z termoobiegiem, żeby pomóc indykowi się trochę zarumienić. W sumie pieczenie trwało około 3 godzin. Zawsze mam  problem z czasem pieczenia indyka. Boję się żeby nie był niedopieczony i zwykle wychodzi ł za bardzo wyschnięty.  I choć wiem, że indyk jest gotowy, kiedy po wbiciu patyczka w okolice pomiędzy nogą i piersią wypływa z niego przeźroczysty sok, dopiero tym razem naprawdę zastosowałam się do tej wskazówki.

Dzięki temu czas pieczenia indyka tym razem był optymalny.

Po wyjęciu z piekarnika przez kwadrans indyk odpoczywał sobie przykryty folią aluminiową, aż wreszcie ( po zdjęciu szwów) został podany na stół.

Towarzyszyły mu podsmażane cząstki ziemniaków, a dla chętnych również, jak to było w dotychczasowej tradycji,  pozostałe z kolacji wigilijnej potrawy.

:-)

Basia

Bożonarodzeniowy indyk faszerowany

indyk ( około 4 kg)

300g kiełbasek ( ja dałam drobiowe typu frankfurterki, ale na pewno można dać jakieś wieprzowe lub inne)

100g boczku wędzonego w plastrach do farszu  + plastry do obłożenia indyka

150 g śliwek suszonych kalifornijskich

100 g orzechów laskowych

większa bułka pszenna podzielona na mniejsze kawałki,  zamoczona w wodzie i odciśnięta

około 50 g masła do farszu plus drugie tyle do obłożenia indyka przed pieczeniem.

sól, pieprz, chili

Facebook

Likebox Slider for WordPress