Archwium dla ·

sosy i dipy

· Kategoria...

Kurczak z cytryną i pierwsze listki ogrodowego oregano

Brak komentarzy

To jest całkiem zwyczajne danie, po prostu upieczony kurczak, ale  naprawdę bardzo smaczny.

Myślę, że przede wszystkim z powodu marynaty, która, choć równie prosta, jak całe danie, dała interesujący smak kurczakowi.

Nogi z kurczaka podzielone na mniejsze części, czyli na podudzie i udo, pozbawiłam skóry. Zawsze to robię, żeby usunąć główne źródło tłuszczu w kurczaku (no, chyba, że jest jakiś przepis, który absolutnie wymaga pozostawienia skóry, ale to naprawdę ogromna rzadkość). Umyte części kurczaka włożyłam do miski, wycisnęłam na kurczaka sok wyciśnięty z dużej cytryny, dodałam rozgnieciony spory ząbek czosnku i nieco oliwy z oliwek i wymieszałam całość. Przykryłam szczelnie folia do żywności i wstawiłam do lodówki na całą dobę.

Następnego dnia rozgrzałam piekarnik do 200 stopni. Blachę do pieczenia wyłożyłam papierem do pieczenia i poukładałam na niej kawałki kurczaka, lekko je posoliłam i posypałam obficie pieprzem. Polałam resztą marynaty, w której kurczak się macerował.

Wstawiłam do piekarnika i piekłam około 45 minut.

W tym czasie przygotowałam sos. Posiekałam dymkę, bazylię i pierwsze listki naszego ogrodowego oregano, które  właśnie dziś znalazłam po raz pierwszy w tym roku! Kilka listków zostawiłam do dekoracji. Obranego ogórka starłam na grubej tarce i odcisnęłam z niego nadmiar soku. Jogurt wymieszałam z ogórkiem, ziołami, rozgniecionym czosnkiem, odrobiną octu winnego, szczyptą chili, solą i szczyptą cukru. Gotowy sos z wierzchu posypałam pozostawionymi do dekoracji listkami oregano.

Gotowego, rumianego i przyjemnie pachnącego kurczaka wyjęłam z piekarnika i podałam z przygotowanym sosem.

 

Kurczak z cytryną i greckim sosem ze świeżymi ziołami

 

4 niezbyt duże nogi z kurczaka, podzielone na udo i podudzie ( w sumie 8 kawałków), pozbawione skóry

spory rozgnieciony ząbek czosnku

sok wyciśnięty z dużej cytryny

oliwa

sól, pieprz

 

sos:

 

340 g opakowanie naturalnego jogurtu greckiego

średni ogórek obrany, starty na tarce i dobrze odciśnięty z nadmiaru soku

kilka  niedużych dymek  posiekanych ( biała i zielona część)

garść listków bazylii

listki świeżego oregano ( było ich niestety jeszcze niezbyt dużo), część z nich do dekoracji

szczypta chili

sól

szczypta cukru

odrobina octu winnego

 

 

 

 

Smacznego,

 

Basia

Noworoczna sałatka z krewetkami i awokado

Komentarzy - 2

Mam nadzieję, że Sylwester minął Wam fantastycznie, a potem wyspaliście się  i zaczęliście Nowy Rok w świetnym nastroju.

I choć może nie jedliście dziś śniadania, to z pewnością zdążyliście na noworoczną kolację :-)

Ja, po całym świąteczno-noworocznym okresie, tęsknię za lekkim jedzeniem!

Dlatego na przystawkę podczas dzisiejszej kolacji zrobiłam sałatkę z krewetkami i awokado.

Do zimnych dań z owocami morza bardzo lubię dodawać różowy sos majonezowy, zrobiony z majonezu i słodko-ostrego sosu chili. Taki właśnie przygotowałam do dzisiejszej sałatki.

Spodziewaliśmy się Gości na kolacji, więc sałatkę przygotowałam w osobnych dla każdego pucharkach.

Zaczęłam od przygotowania krewetek, rozmroziłam je, a potem poddusiłam z czosnkiem i białym winem. Zostawiłam do wystygnięcia..

W każdym pucharku na dnie ułożyłam trochę pokrojonej sałaty, dałam sałatę „liść dębu”, bo tylko ta wyglądała w sklepie na świeżą. Ale spokojnie można dać jakąkolwiek inną.

Na sałacie położyłam połówki pomidorków koktajlowych, posiekaną białą część dymki, plasterki awokado, kawałki mandarynki,  na wierzchu położyłam krewetki, a potem skropiłam jeszcze każdą porcję  sokiem z limonki.

Na wierzchu każdej porcji położyłam niewielki kleks różowego sosu i posypałam posiekaną zieloną częścią dymki.

Pucharki przed podaniem wstawiłam jeszcze na około godzinę do spiżarki, żeby sałatka się schłodziła.

Tak jak wspomniałam, do każdej porcji dodałam tylko niewielką ilość sosu, ale na stole postawiłam naczynie z dodatkowym sosem, gdyby ktoś miał jednak ochotę na więcej :-)

Sałatka z krewetkami i awokado

5 porcji (na przystawkę)

25  krewetek z ogonami ( czosnek, oliwa, białe wino do uduszenia krewetek)

10 pomidorków  koktajlowych przekrojonych na pół

parę liści sałaty posiekanych

1 awokado pokrojone na plasterki

1 mandarynka podzielona najpierw na cząstki, a potem pokrojona drobniej

cebulka dymka posiekana ( część biała i zielona)

sok z limonki

różowy sos majonezowy: kilka łyżek majonezu, 2-3 łyżeczki słodko-ostrego sosu chili , 2-3 łyżeczki ketchupu, ewentualnie ocet winny i sól do przyprawienia. Wszystko wymieszać i sos już jest gotowy.

Smacznego,

Basia

Schab duszony z pomidorami i papryką

Brak komentarzy

Ciepła, słoneczna  jesień kojarzy mi się z dojrzałą, czerwoną papryką, taką aromatyczną, słodką i soczystą. A najlepiej, jeśli węgierską :-)

Przyznaję, że dość długo nie mogłam przekonać się do gotowania papryki, być może ze względu na niechęć mojej Córki do niej.

Ale od pewnego czasu bardzo lubię paprykę,  pojawia się u mnie i na surowo i  ugotowana, szczególnie w postaci sosów, na przykład takiego, jaki zrobiłam do schabu.

Schab duszony z sosem z papryki, pomidorów i suszonych pomidorów

około 450 g schabu bez kości

duża czerwona papryka pokrojona

puszka pomidorów bez skórki krojonych

2 rozgniecione ząbki czosnku

łyżeczka słodkiej papryki w proszku

100 g suszonych pomidorów pokrojonych w paski

oliwa do smażenia

2 łyżeczki cukru lub więcej jeśli lubicie

1 łyżka octu balsamicznego

2 łyżki sosu sojowego

łyżeczka suszonego oregano

sporo świeżo zmielonego pieprzu

sól według uznania

listki świeżego oregano

Schab pokrojony cienko, na plastry grubości 1 cm i lekko posolony obsmażyłam na patelni na oliwie z obu stron i odstawiłam.

Paprykę poddusiłam na drugiej patelni, dodałam czosnek,  gdy papryka zmiękła dodałam ocet balsamiczny, przyprawy (oprócz oregano) i pomidory z puszki, razem dusiłam jeszcze przez chwilę a potem zmiksowałam w blenderze i przetarłam przez sito, żeby pozbawić sos kawałków skóry z papryki. Sos  przelałam na patelnię dodałam podsmażony schab i oregano suszone, suszone pomidory i całość dusiłam do czasu, gdy schab był miękki. Gotowe danie posypałam świeżymi listkami oregano.

Smacznego,

Basia

Grillowana wieprzowina Hanoi

Brak komentarzy

Kiedyś, gdy potrzebowałam pomysłów na grillowane dania, kupiłam w księgarni amerykańskiej  fajną książkę pod tytułem „Barbecue Bible”.  Jest w niej mnóstwo przepisów na  grillowane ryby, mięsa i drób, na potrawy wegetariańskie, a nawet desery! A do tego wiele dodatków takich jak dipy, sosy , dressingi i sałatki.

Przepisy te, to receptury pochodzące z kuchni całego świata.

Czasem zaglądam do tej książki i muszę przyznać, że za każdym razem znajduję w niej coś ciekawego. I wtedy zwykle bardzo się dziwię, że wcześniej tego nie  zauważyłam. Myślę, że to pewnie dlatego, że kiedy nastawiam się na znalezienie czegoś konkretnego, np przepisu na rybę czy żeberka, nie zwracam uwagi na inne ciekawe rozwiązania kulinarne. Ale dzięki temu ciągle odkrywam coś nowego.

I tak właśnie omijałam do tej pory przepis na grillowaną wieprzowinę Hanoi, aż wreszcie ją zauważyłam i przygotowałam.

Przepis jest niezwykle nieskomplikowany, ale jednocześnie oryginalny dzięki dodatkowi sosu rybnego i cukru trzcinowego, składników niezbyt często chyba stosowanych do przyprawienia mięsa.

Grillowane kotleciki mają oryginalny słodkawy i raczej dość delikatny smak, więc sos do nich również powinien być dość delikatny. Dlatego,  jako uzupełnienie dania, decydowałam się przygotować gęsty sos z pieczarek. I myślę, że to trafione połączenie.

Grillowana wieprzowina Hanoi i sos z pieczarek

wieprzowina Hanoi:


500 g zmielonej chudej wieprzowiny

1 łyżka cukru trzcinowego (jasny muscovado lub demerara)

2 łyżki sosu rybnego Thai

2 spore rozgniecione ząbki czosnku

1 duża szalotka lub nieduża cebulka drobno posiekana

2 łyżeczki cukru palmowego (lub ponownie demerara)

1 łyżeczka soli

W rondelku postawionym na rozgrzanej płycie kuchennej rozpuściłam cukier trzcinowy w sosie rybnym, ciągle mieszając. Odstawiłam i ostudziłam. W misce dokładnie wymieszałam mięso z resztą składników, wlałam również sos rybny z cukrem.

Przykryłam szczelnie miskę z mięsem i wstawiłam na około 3 godziny do lodówki.

Po wyjęciu z lodówki uformowałam 15 małych kotlecików (spłaszczonych kuleczek) i grillowałam je na patelni ( można użyć też grilla albo patelni grillowej). Wieprzowinę należy  dobrze wypiec, więc kotleciki grillowałam przynajmniej 20 minut. Jeśli macie wątpliwości, czy mięso jest gotowe, trzeba po prostu sprawdzić jeden kotlecik, dla pewności!

Sos pieczarkowy:


około 250 g pieczarek posiekanych dość drobno

łyżka oleju roślinnego

100 ml wody

25 g mąki

100 ml śmietanki kremówki

pieprz, sól

odrobina octu winnego

Pieczarki poddusiłam na oleju. Mąkę wymieszałam dokładnie z wodą i wlałam do pieczarek, ciągle mieszając doprowadziłam do wrzenia i dodałam śmietankę, również ciągle mieszając. Przyprawiłam solą i sporą ilością świeżo zmielonego pieprzu oraz odrobiną octu winnego.

Smacznego,

Basia

Sałatka z wędzonym łososiem, krewetkami i dressingiem balsamicznym

Brak komentarzy

Słoneczna wiosna, która zagościła wreszcie u nas, poza zdecydowanie pozytywnym wpływem na samopoczucie, zapewne wpłynie też trochę na codzienne menu.

Choć u nas w domu zimą nie jada się tłusto i ciężko,  jednak zmiana pory roku zawsze widoczna jest na talerzu. Choćby dzięki sezonowym warzywom, na przykład takim jak szparagi, które często potrafią zdominować naszą domową kuchnię.

Albo kiedy pojawia się gruntowa sałata, mogę ją jeść codziennie, zmieniając tylko dodatki.

Na sałatę i szparagi przyjdzie jeszcze troszkę poczekać, ale  nawet mając do dyspozycji dotychczasowy wybór produktów, można przecież dodać potrawom wiosennej lekkości .

Takim lekkim daniem będzie dzisiejsza sałatka, z wędzonym łososiem i krewetkami oraz dressingiem z octem balsamicznym.

Zwykle do łososia i krewetek przygotowanych na zimno dodaję sos typu „Tysiąc wysp”, czyli różowy sos majonezowy. To jest ulubiony sos w naszym domu, używany właśnie do łososia. Poza majonezem używam do jego przyrządzenia słodko-pikantnego sosu chili i ewentualnie odrobiny ketchupu.

Tym razem jednak „chodził” za mną lekki dressing, taki słodko-kwaśny, najlepiej na bazie octu balsamicznego. Przyrządziłam go mieszając kilka łyżek octu balsamicznego z łyżeczką cukru pudru, paroma łyżkami oliwy Monin „Garlic & chili” i szczyptą soli.

A skoro sos już był gotowy, pozostało tylko ułożyć sałatę i dodatki.

Sałatę lodową pokroiłam, masłową poszarpałam na mniejsze kawałki.

Na talerzu ułożyłam sałatę, pokrojonego na paski wędzonego łososia, rozmrożone i pozbawione chitynowych ogonów krewetki, połówki pomidorków koktajlowych, plasterki ogórka, cząstki ugotowanego na twardo jajka, posypałam posiekaną dymką, odrobiną utartego parmezanu i na końcu wyprażonymi na suchej patelni orzeszkami piniowymi.

Chętnie dałabym gałązki świeżego koperku…ale moja Córka nie lubi koperku (jak można nie lubić koperku??), więc znów użyłam świeżej bazylii. Dobrze chociaż, że  ja lubię bazylię:-)

Sałatka z wędzonym łososiem, krewetkami i dressingiem balsamicznym


pół małej główki sałaty lodowej

pól małej główki sałaty masłowej

50 g wędzonego łososia

20 dużych krewetek

2 jajka na twardo

łyżka prażonych orzeszków pinii

siekana dymka

10 pomidorków koktajlowych przekrojonych na pół

kawałek świeżego ogórka pokrojonego w plasterki

dressing balsamiczny (lub różowy sos majonezowy)

świeża bazylia ( albo koperek!!)

Smacznego,

Basia

Kurczak tandoori i raita

Komentarzy - 2

Wprawdzie miałam zrobić sushi na kolację, na którą zaprosiliśmy znajomych, ale  na szczęście wystarczająco wcześnie okazało się, że  byłby to chyba nienajlepszy pomysł. Cóż, nie wszyscy są fanami tego jedzenia, tak jak ja…

W związku z tym zdecydowałam się na danie kuchni indyjskiej: kurczak tandoori.

Robiłam już tę potrawę nie raz. Zawsze wszystkim bardzo smakowała, więc  miałam nadzieję że i tym razem tak będzie.

Nazwa tandoori  oznacza wszelkie dania upieczone w specjalnym piecu tandoor, wcześniej  zwykle marynowane w jogurcie i przyprawach (chyba że to są owoce i warzywa , to  oczywiście bez tej marynaty) . Tandoor to  gliniany piec w kształcie dzbana, używany w Indiach i innych krajach Azji południowej.

Bardzo wysoka temperatura pieczenia ( dobrze powyżej 450 st) sprawia, że pieczenie następuje bardzo szybko, a potrawy zachowują intensywny kolor i niepowtarzalny smak. Do przygotowania  tego dania potrzeba kilku przypraw, których trzeba poszukać w sklepach  orientalnych albo przynajmniej w sklepach ze zdrową żywnością. Pewnie można je kupić również w dobrze zaopatrzonych delikatesach.

Potrzebne są  garam masala, mielony kmin rzymski, mielona kolendra. Poza tym jeszcze kilka innych , popularnych przypraw i  świeży imbir, ale ten można już kupić  bardzo łatwo nawet w supermarketach.

Z przypraw i jogurtu sporządza się gęstą marynatę,  którą pokrywa się kawałki kurczaka, najlepiej udka, i zostawia na minimum kilka godzin, a najlepiej na całą noc.

Do kurczaka tandoori  bardzo pasuje raita. To również danie pochodzące z kuchni indyjskiej, rodzaj dipu czy sosu przygotowanego na bazie jogurtu. Łagodne połączenie jogurtu, warzyw i przypraw stanowi doskonałe uzupełnienie zwykle bardzo ostrych,  indyjskich potraw.

A do tego podałam jeszcze orientalny  również, ale jednak nie indyjski tylko  pochodzący z krajów arabskich  ryż z makaronem. Ale o nim opowiem następnym razem.

Wygląda na to, że kolacja się dobrze udała!

Kurczak tandoori

20 udek z kurczaka

250-275 g jogurtu naturalnego

2 kopiate łyżeczki kolendry mielonej

2 kopiate  łyżeczki garam masala

5 rozgniecionych ząbków czosnku

sok z ½ cytryny

2 łyżki mielonego kminu rzymskiego

kopiata łyżeczka chili

2 łyżeczki utartego imbiru

Wszystkie składniki marynaty wymieszać, a następnie posmarować nią kawałki kurczaka. Ja zwykle zanurzam udka z kurczak w marynacie i układam w misce tak, żeby marynata dokładnie pokrywała mięso.

Zostawić mięso przykryte w chłodnym miejscu najlepiej na całą noc. Można ewentualnie odwracać kawałki   w trakcie marynowania, ale jak zostawia się na noc, to raczej to nie wchodzi w grę:-)

Rozgrzać piekarnik do maksymalnej temperatury. Wyjąć kurczaka z marynaty (nie ściągać jej z kawałków!) i ułożyć  kawałki na blasze, najlepiej wcześniej wyłożonej papierem do pieczenia i wstawić do piekarnika.

Piec około 40 minut, jeśli udka są maleńkie, to można pewnie krócej. Ja lubię, kiedy mięso samo odchodzi od kości, więc piekę je tak długo, jak tylko się da, żeby tylko nie przypalić.

Można wcześniej podpiec na przykład przez pół godziny i przed samym podaniem wstawić ponownie do piekarnika na  kilkanaście minut.

Kurczak tak przyrządzony jest fantastyczny! Mimo, że nieposolony w ogóle ,  zupełnie nie robi wrażenia niewystarczająco przyprawionego. Jest pikantny, ale wcale nie za ostry, choć sama marynata wydaje się bardzo ostra.

Polecam!

Raita

400 g jogurtu greckiego lub innego bardzo gęstego

4 dojrzałe pomidory

ogórek ( dałam cały wężowy)

mielona kolendra (opcja)

2 łyżki uprażonego na suchej patelni  sezamu

świeże zioła  ( po indyjsku byłaby świeża kolendra, ale spokojnie można dać takie zioła, jakie się lubi. Ja dałam bazylię 😉

Pomidory pokroić w kosteczkę i zostawić na sitku, żeby odciekły. Ogórek obrać i zetrzeć na grubej tarce, tez odcisnąć nadmiar soku.

W misce wymieszać warzyw a z jogurtem, przyprawić mieloną kolendrą.

Dodać posiekane świeże zioła. Całość posypać prażonym sezamem.

Smacznego,

Basia

Meksykańska lazania

Komentarzy - 9

Dziś sięgnęłam po przepisy z nowej książki Nigelli.

Obiecałam Wam, że będę relacjonować testowanie tych przepisów,  więc  właśnie się za to zabieram.

Nie będzie to jednak przepis oryginalny tym razem,  bo  jak zwykle zrobiłam po swojemu.

Znalazłam ciekawie zapowiadającą się lazanię meksykańską.

(Dziwnie trochę wygląda „lazania” napisana po polsku, ale ta nazwa  jest już tak zadomowiona u nas, że kiedy w pierwszej chwili napisałam „lasagne meksykańska” to  zorientowałam się, że to wygląda jeszcze dziwniej)

Lazania zrobiona jest z placków tortilla, zapieczonych z sosem i serem.

W książkowej wersji nie ma w niej mięsa,  jest za to papryka i kukurydza, której ja jakoś nie lubię używać w kuchni. Dlatego u mnie nie ma kukurydzy.

Przepis jest nieskomplikowany i niezbyt czasochłonny, potrzeba tyle czasu ile zabiera ugotowanie sosu, a potem półgodzinne pieczenie,  w sumie jakieś 40 minut.

Myślę, że warto go spróbować.

Moja Córka jest zachwycona tym daniem.

Meksykańska lazania

6 placków tortilla pszenna o średnicy około 25 cm

2 puszki  pokrojonych pomidorów bez skórki

1 puszka fasoli red kidney

ok. 150g utartego sera cheddar albo innego ostrego

ok. 400g mięsa mielonego

rozgnieciony ząbek czosnku

cebula posiekana

oliwa

chili (ilość według uznania)

sól

łyżeczka cukru

sos :

nieduże awokado

drobniutko posiekana szalotka

szczypta soli

szczypta cukru

łyżeczka sosu chili

sok wyciśnięty z około ¼  limonki

2 łyżki kwaśnej śmietany

Rozgrzałam piekarnik do około 200 stopni.

Na rozgrzanej oliwie podsmażyłam cebulę, uważając żeby się nie przypaliła.

Dodałam mięso mielone i czosnek i razem smażyłam, dodałam pomidory z puszki i wodę, mniej więcej tyle ile mieści się w jednej puszce.

Dodałam fasolę,  chili, sól i cukier. Dusiłam razem około 10 minut.

Do naczynia do zapiekania wlałam około 1/4  sosu. Położyłam 2 placki i na wierzch dałam znów 1/4 sosu i posypałam 1/3 sera. Położyłam kolejne 2 placki, sos i ser, znów 2 placki resztę sosu i resztę sera.

Wstawiłam do piekarnika.

Po około 20 minutach zauważyłam, że wierzch rumieni się zbyt intensywnie. Przykryłam lazanię folią aluminiową i zmniejszyłam moc piekarnika. Po kolejnych 10 minutach wyjęłam gotowa lazanię.

Nigella proponuje do swojej lazanii salsę z awokado. Ja też zrobiłam sos z awokado, trochę inny:-)

Rozgniotłam dojrzałe i miękkie jak masło awokado , dodałam posiekaną drobniutko szalotkę, sos chili, sok z limonki , szczyptę soli i kwaśną śmietanę.

Ten sos doskonale pasował do lazanii.

Smacznego,

B

Gruszka w kuchni i w sosie waniliowym

Brak komentarzy

Będąc dzieckiem zawsze bardzo lubiłam gruszki, znacznie bardziej niż jabłka.

Twarde i słodkie, takie były najlepsze.

Bardzo też lubiłam kompoty z gruszek, jakie moja Mama robiła na zimę. Gruszki w nich były  słodkie i jędrne, takie chrupiące wręcz.

Kiedy planowaliśmy z Mężem  budowę  naszego domu na działce,  będącej kiedyś własnością moich Dziadków,  cieszyłam się, że będę miała w ogrodzie,  tuż obok domu, dwie dorodne grusze Klapsy.

Zleciliśmy więc architektom  zaprojektowanie  domu tak, żeby obie  te grusze znalazły się w pobliżu.

Gdy został dom wytyczony przez geodetów okazało się, że jedna z grusz rośnie dokładnie … w kuchni!

Możecie sobie wyobrazić moje niezadowolenie, delikatnie ujmując.

Cóż, nie było rady, musiałam to przełknąć.

Na szczęście druga grusza rosła tuż przy domu,  rodziła pyszne gruszki  a latem dodatkowo dawała cień.

Pamiętam taką Wielkanoc, kiedy  na czas śniadania wielkanocnego mieliśmy stół ustawiony w ogrodzie właśnie pod gruszą. Był upalny kwiecień,  piękna Wielkanoc!

Niestety grusza starzała się, przestała rodzić owoce, wichura ją złamała  i w  końcu musieliśmy ją ściąć, cóż posadzili ją przecież moi Dziadkowie bardzo dawno temu.

Jeszcze nie posadziliśmy nowej gruszy, ale z pewnością to zrobimy.

Tymczasem gruszki kupuję na straganie.

Nadal najbardziej lubię jeść te twarde i słodkie, ale ciągle lubię też te ugotowane w syropie.

Właśnie z takich lekko ugotowanych w syropie gruszek  zrobiłam ten  deser.

Gruszki w sosie waniliowym

porcja dla 5 osób

5 gruszek dość twardych, ale jednocześnie dających się tak ślisko i lekko obierać  (najlepiej Klapsa)

syrop:

100g cukru

pół cytryny  ze skórą ( pokrojonej na cząstki)

tyle wody, żeby przykryła tylko gruszki

Gruszki przecięłam na pół, obrałam i wyjęłam gniazda nasienne.

Zagotowałam wodę z cukrem, włożyłam do niej cząstki cytryny i gruszki.

Gotowałam przez kilka minut. Moje gruszki były jednak dość  miękkie, więc  nie gotowałam ich zbyt długo, żeby się nie rozpadły. Mają być na tyle miękkie, żeby je kroić łyżeczką,  ale  jednocześnie nie  mogą być rozgotowane.

Gotowe wyjęłam z syropu i zostawiłam na sitku, żeby wystygły i całkowicie odciekły.

Sos

330 ml mleka

100g cukru demerara

4 żółtka

naturalna esencja waniliowa i pasta z wanilii ( stąd widoczne na zdjęciu drobniutkie ciemne kropeczki w sosie)

100ml śmietanki kremówki

łyżka kopiata mąki ziemniaczanej

garść orzechów laskowych posiekanych grubo i uprażonych na suchej patelni

Mleko zagotowałam. W misce ubiłam żółtka z cukrem,  wlałam do nich gorące mleko i miksowałam. Dodałam wanilię. Miskę wstawiłam do naczynia z gotującą się wodą i dalej miksowałam, w śmietance kremówce rozpuściłam mąkę i wlałam do miksowanej masy mleczno-jajecznej, miksowałam dalej, aż całość osiągnęła tak wysoką temperaturę, że masa zgęstniała i nie było czuć mąki. Trwało to dość długo, bowiem ciągle  miskę trzymałam w garnku z wodą . Być może mogłam to zrobić po prostu stawiając masę jajeczną w garnku bezpośrednio na kuchni. Jednak nie chciałam, żeby budyń się przypalił, więc cierpliwie dotrwałam do momentu, kiedy masa zgęstniała i niemal wrzała.

Wstawiłam ją wtedy do zlewu z lodowatą wodą i ostudziłam, ciągle mieszając.

Na talerzykach ułożyłam wystudzone połówki gruszek, polałam sosem waniliowym i posypałam orzechami.

Smacznego,

Basia

Kulki z mięsa i dip z awokado

Brak komentarzy

Pewnie macie już dość kabaczków i cukinii, czemu się nie dziwię, ale moja Córka stwierdziła dziś, że koniecznie trzeba zrobić coś z tej cukinii,  która dwa dni temu została ścięta, bo  zaraz zacznie robić się miękka.  A to w końcu są głównie  jej uprawy!

Powiedziałam, że może zrobię jakąś zapiekankę , bo właśnie  rozmroziłam porcję mięsa mielonego. Ona się skrzywiła na to i dodała, że z tego mięsa trzeba zrobić coś innego, jakieś kulki na przykład!

Nie trzeba było mi tego powtarzać,  zrobiłam kulki z fetą i świeżym oregano. A do nich dip z awokado.

A cukinię zapiekłam pod skorupką parmezanową.

I w ten sposób wszyscy byli zadowoleni.

Grillowane  kulki z mięsa,  fety i świeżego oregano

300g mielonego mięsa ( u mnie było pół na pół chude wołowe i wieprzowe)

70g pokruszonej fety

rozgnieciony bardzo duży ząbek czosnku

1-2 łyżki oliwy do smażenia

sól- delikatnie z solą, bo feta jest słona!

posiekane liście świeżego oregano ( około 3 g, to pewnie ze 2 spore łyżki)

pieprz świeżo zmielony

dip z awokado

dojrzałe, miękkie  awokado

sok z około ½ cytryny

świeżo zmielony pieprz

rozgnieciony ząbek czosnku

około 70 g kwaśnej śmietany

posiekana jedna nieduża cebulka dymka

szczypta cukru

łyżka oliwy z pierwszego tłoczenia

sól

tabasco ( ilość według uznania, dla mnie odrobina)

Mięso wyrobiłam z pokruszona fetą, przyprawami, oliwą. Uformowałam kulki o średnicy około 3 cm. Na rozgrzanej, suchej ( bez tłuszczu)  patelni grillowałam kulki przez parę minut z każdej strony, co chwilę odwracając je.

Przygotowałam dip. Rozgniotłam awokado widelcem. Awokado musi być miękkie jak masło (ja takie uwielbiam!).

Dodałam do niego sok z cytryny, przyprawy, śmietanę, dymkę i wszystko wymieszałam.

Jeśli chodzi o cukinię, to pokroiłam ją na plastry około 1 cm grubości, obsmażyłam szybko na oliwie z obu stron. Ułożyłam w naczyniu do zapiekania w 2 warstwach , posoliłam odrobinę, skropiłam octem balsamicznym,  dałam świeżo zmielony pieprz, rozgnieciony czosnek. przykryłam kołderką z bułki tartej wymieszanej z parmezanem utartym i oliwą i wstawiłam do nagrzanego do około 170-180 stopni piekarnika na około 30 minut. Gdy pierzynka parmezanowa była złocista, wyjęłam z piekarnika.

To taki uproszczony, ale całkiem fajny  gratin :-).

Basia

Facebook

Likebox Slider for WordPress