Uwielbiam pomidory o tej porze roku. Mają taki piękny zapach, są soczyste i aromatyczne. Takie prawdziwe pomidory!
Szkoda, że lato trwa tak krótko…. i nie tylko ze względu na pomidory
Greckie pomidory, które jeszcze całkiem niedawno jadłam będąc w Grecji, były absolutnie fantastyczne, zresztą wspominałam Wam już o tym, pisząc o sałatce greckiej.
Muszę jednak sprawiedliwie przyznać, że te nasze też są teraz całkiem niczego sobie!
Najlepsze pomidory to, podobnie jak maliny i truskawki, świeże i jedzone na surowo.
Ale też warto z nich coś ugotować. Albo upiec.
Co myślicie o pomidorach z pyszną chrupiącą czapeczką?
Pomidory zapiekane z parmezanową czapeczką
8 niedużych pomidorów (o średnicy około 6 cm)
oliwa do wysmarowania naczynia
50 g parmezanu
50 g bułki tartej
50 g oliwy
pieprz
garść listków oregano (ale jeśli wolicie bazylię, to również świetnie się tu sprawdza)
rozgnieciony spory ząbek czosnku
ewentualnie inne przyprawy, jeśli takie lubicie
Z pomidorów odcięłam równo górną część, jakby kapelusik, o wysokości ok. 1 cm, ułożyłam pomidory w wysmarowanym naczyniu do zapiekania.
W misce wymieszałam bułkę tartą z parmezanem, oliwą , czosnkiem, pieprzem i listkami oregano.
W dłoniach formowałam kulki i lekko zgniatając je układałam na górze pomidorów robiąc im jakby czapeczki w miejscu odciętej górnej części.
Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do około 180 stopni. Piekłam około 30 minut, w międzyczasie zmniejszyłam temperaturę do 150 stopni, bo czapeczki zaczęły się niebezpiecznie rumienić. Wyjęłam, kiedy czapeczki były mocno złociste i przypiekły się z wierzchu tworząc chrupiącą skorupkę.
Takie pomidory mogą być dodatkiem do jakiegoś mięsa (u mnie był filet z kurczaka pokrojony w paski, zamarynowany w gęstym jogurcie bałkańskim z dodatkiem przyprawy garam masala, kminu rzymskiego, chili, czosnku i odrobiny soli, a potem usmażony na patelni), ale można też je podać na przykład na przystawkę.
No i oczywiście można po prostu takie pomidory zjeść solo
I takie właśnie lubię najbardziej!
Polecam,
Basia
1. Komentarz przez Marta
17/sie/2011 na 20:40
ślinka cieknie na samą myśl:)) Basiu, ja już jestem prawie w depresji że lato się kończy:(
2. Komentarz przez Basia
17/sie/2011 na 22:10
No niestety ja też przeżywam nieuchronnie odchodzące lato… I cóż mogę powiedzieć na pocieszenie, chyba tylko tyle, że musi odejść, żeby znów mogło do nas przyjść Taka kolej rzeczy, musimy to zaakceptować, i wtedy jakoś przetrwamy do kolejnego lata! Głowa do góry, w końcu ciągle jeszcze mamy lato!
3. Komentarz przez dorota
20/sie/2011 na 18:02
Ja nie myślę, ja już wiem ,że są dobre – zrobiłam od razu. Uwielbiam pomidory- pod każdą postacią.