Ostatnio  często gotuję żółte i zielone zupy. Żółte  w związku z sezonem na dynie, a zielone z zapasów ogrodowej cukinii.

Przed zapowiadanymi parę tygodni temu przymrozkami, zebrałam wszystkie, nadające się do zebrania cukinie i odłożyłam do spiżarki.

Niestety, zostało wiele maleńkich owoców cukinii, które nie nadawały się jeszcze do zebrania. Szkoda. Ale i tak udało się ich zgromadzić sporą ilość, która na pewno wystarczy na parę tygodni. Przecież nie będziemy jeść ich codziennie!

Dziś jednak znów sięgnęłam do tych zapasów i ugotowałam krem z brokułów i cukinii z dodatkiem sera pleśniowego.

Jeśli nie lubicie pleśniowych serów, to można dać inny ostry ser, ale koniecznie taki, który się w zupie rozpuści (np. gruyere), a nie będzie ciągnął jak guma do żucia.

Albo można po prostu z sera zrezygnować.

Mnie jednak taki pleśniowy ser w tej  zupie bardzo się podoba :-)

Krem z brokułów i cukinii

około 3 porcje

1 brokuł podzielony na różyczki

nieduża cukinia lub pół większej

nieduża cebula

1-2 ząbki czosnku

garść świeżych listków oregano

szczypta suszonego oregano

łyżeczka ekologicznego bulionu warzywnego na bazie soli morskiej

1-2 łyżki oliwy

około 50- 70 g miękkiego sera pleśniowego ( dałam Lazur) startego na grubej tarce lub inaczej rozdrobnionego (można trochę zachować do posypania gotowej zupy przed podaniem)

sól według uznania

łyżeczka cukru

odrobina octu winnego białego

Na patelni poddusiłam na oliwie cukinię z cebulą i rozgniecionym czosnkiem, gdy były miękkie dodałam około szklanki wody, suszone oregano, bulion w proszku i dusiłam jeszcze przez chwilę.

W osolonej wodzie ugotowałam lekko różyczki brokuła (tak by nie stracił  ładnego koloru).

Uduszoną cukinię wraz z sosem, listki świeżego oregano i ugotowane i odcedzone różyczki brokuła wrzuciłam do malaksera i zmiksowałam.

Dodałam świeżo przegotowanej wody, bo zupa była  jeszcze zdecydowanie za gęsta (po dodaniu wody uzyskałam około litra dość gęstej, kremowej zupy). Do gorącej zupy dodałam rozdrobniony ser i przez chwilę mieszałam, aż rozpuścił się całkowicie. Doprawiłam sola, cukrem, octem winnym.

Smacznego,

Basia