Kiedy moja Córka po raz pierwszy zobaczyła w „How to be a domestic goddess”  Nigelli przepis na kwadraty z masłem orzechowym, zaświeciły jej się oczy. Mnie w sumie trochę też, bo też jestem fanką masła orzechowego, przecież!

Wielokrotnie powtarzałyśmy, że musimy zrobić te fistaszkowe kwadraty, ale ciągle były jakieś przeszkody.

Imieniny Córki były więc dobrą okazją, żeby wreszcie zrealizować ten plan.

Kupiłam to, co potrzebne i zrobiłam.

Bardzo prosty przepis, na który składają się  dwie warstwy: orzechowa, z masłem orzechowym i czekoladowa.

Orzechową masę zrobiłam wkładając do robota 200 g masła orzechowego ( gładkiego), 200 g cukru pudru, 50 g miękkiego masła, 50 g cukru muscovado.

Cukier muscovado zwykle jest dość zbrylony i robot nie  dał rady całkiem rozetrzeć grudek, ale Nigella twierdzi, że tak ma być. Ja też nic nie mam przeciwko:-)

Rozsmarowałam powstałą masę w naczyniu prostokątnym o bokach około 20×30 cm, wyłożonym papierem do pieczenia. Zrobiłam następnie drugą warstwę:  300 g czekolady ( 200 mlecznej i 100 gorzkiej) włożyłam w misce do kuchenki mikrofalowej i roztopiłam, dodałam łyżkę masła i około 3 łyżek  śmietanki kremówki i dobrze wymieszałam. Warstwę  czekoladową położyłam na warstwie orzechowej i wyrównałam, a potem naczynie wstawiłam do zamrażarki, żeby deser szybko stężał. Gdy był gotowy, pokroiłam go na kwadraty.

Masa orzechowa jest znacznie bardziej miękka, niż czekoladowa. Być może to  z powodu masła orzechowego. Ja kupiłam gładkie masło Felix, które było bardzo miękkie Może lepsze byłby masło firmy Sante albo Black Rose, bo one są twardsze. Problem z miękkością masy jest wtedy, gdy deser poleży chwilę w temperaturze pokojowej, bo wtedy dół orzechowy robi się miękki.

Ale dla prawdziwych łasuchów, to w sumie nieistotne:-)

Smacznego,

Basia