Kiedy dziś w sklepie zobaczyłam truskawki, nie mogłam się im oprzeć.

Nie kupuję zwykle pierwszych truskawek, tych całkiem szklarniowych. Są niesmaczne, niesłodkie i niearomatyczne.

Te dzisiejsze jednak, wyglądały bardzo apetycznie i wiarygodnie!

Poza tym miałam w planie przygotowanie urodzinowego deseru mojemu Mężowi i truskawki do tego bardzo mi pasowały.

Niektórzy stwierdzą, że urodzinowy powinien być tort, nie deser.

Ale przecież tak niedawno mieliśmy pyszny tort, że lekki, kremowy deser będzie zupełnie na miejscu tym razem.

Zdecydowałam się na deser zainspirowany przepisem zaczerpniętym od Delii Smith. I wprawdzie przepis pochodzi z jej książki „Winter Collection”, to w gruncie rzeczy jest bardzo lekkim kremem zrobionym z serka mascarpone, żelatyny , śmietanki kremówki i jogurtu, który właśnie nadaje temu deserowi lekkości. Delia, jak przystało na zimową kolekcję, podaje ten krem z karmelem i karmelizowanymi orzechami laskowymi.

Do mojej wersji wiosennej dałam jedynie świeże truskawki. Część z nich włożyłam do kremu, kilkoma udekorowałam deser, a jeszcze część zmiksowałam z cukrem i zrobiłam sos do polania gotowego deseru, każdej porcji już na talerzyku.

Zapachniało niemal latem:-)

Waniliowy krem mascarpone

11 g żelatyny

150 g śmietanki kremówki

350 g jogurtu naturalnego

250 g serka mascarpone

75 g cukru

2 łyżeczki naturalnego ekstraktu waniliowego

około 500g truskawek

Do  kubeczka wsypałam żelatynę i zalałam ja kilkoma łyżkami śmietanki kremówki.

Odstawiłam na około 10 minut, żeby napęczniała.

W garnku zagrzałam śmietankę z cukrem, rozpuściłam cukier i zanim zaczęło się gotować zdjęłam z kuchenki, włożyłam żelatynę i rozmieszałam dokładnie, a potem zostawiłam, żeby całość przestygła.

W misce robota miksowałam serek mascarpone, aż był gładki i miękki, dodawałam stopniowo jogurt, wanilię i masę śmietankowo- żelatynową.

W przygotowanej misce ułożyłam truskawki, wlałam część deseru, znów położyłam trochę truskawek i jeszcze warstwę kremu. Wierzch udekorowałam ładnymi truskawkami i wstawiłam do lodówki.

Ten deser miał zastąpić tort, dlatego zrobiłam go w całości w misce. Delia proponuje wyłożenie małych miseczek( np.: ramekinów) folią do żywności i napełnienie ich masą. Gdy się schłodzą trzeba je wyjąć z miseczek i położyć do góry nogami. Z mojego doświadczenia wynika, że ta folia nie jest niezbędna, okrojenie nożem wydaje się być zupełnie dobrym rozwiązanie. Mnie nawet ta folia utrudniła wyjmowanie pojedynczych porcji, kiedy pierwszy raz robiłam ten deser. I teraz już nie zawracam sobie głowy folią :-)

Smacznego,

Basia